Część 30

40 2 0
                                    

-Black, Jackson- oznajmia trener, pokazując na nas- wybieracie składy.
Przytakujemy głową i wysuwamy się do przodu, następnie odwracając się w stronę reszty zawodników.
-Alex- mówię z uśmiechem.
-Ja miałem pierwszy wybierać- oburza się Nat.
-Wal się cioto- wystawiam mu język i przybijam piątkę, śmiejąc się z Alexem.
-Markus.
-Ted.
***
-To, jak trafimy do bramki tańczymy kaczuszki- wypowiada pewny siebie chłopak z długimi włosami.
-Ty tak samo jesteś jebnięty, jak Nathan- dodaje rozbawiony.
-Mam cię na oku.- Unosi sugestywnie do góry brwi, na co ja kręcę głową.
-Żyje z idiotami!- krzyczę, idąc na swoją pozycję.
-I tak mnie kochasz!- słyszę głos Nathana. Unoszę wzrok i widzę jak szczerzy się do mnie. Wystawiam mu środkowy palec. Na boisku rozlega się dźwięk gwiazdka. Następnie jest podanie w moją stronę. Z łatwością przyjmuję piłkę i zaczynam biec w stronę bramki przeciwnika. Trzech zawodników próbuje mi ją odebrać, ale z sukcesem z nimi wygrywam. Zmierzam do mojego celu, kiedy zauważam na swojej drodze Nat'a, który zresztą też chce mi przywalić. Decyduję się kopnąć do Alexa, który czeka przy bramce. Odbiera piłkę głową i trafia do celu.
-Gool!- krzyczy, a następnie wszyscy z drużyny ze śmiechem tańczymy ten głupi taniec.
-Czerwoni do roboty!- krzyczy na przeciwną drużynę zły trener.- 5 minuta i gol...- kręci z irytacją głową.- Banda idiotów- oznajmia chyba do siebie, ale było to coś za głośno. Patrzymy wszyscy na niego z rozbawieniem.Wkłada do ust gwizdek i zaczyna gwizdać.
W końcu zaczynamy ponownie grać.
***
Po skończonych lekcjach i treningu, razem z Nat'em wróciliśmy do domu jego samochodem. Zjadłem szybko obiad, który zostawiła mama, a sama z rodzeństwem poszła do babci. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w czarne jeansy i niebieski, opinający moje mięśnie T-shirt. Po drodze do wyjścia chwyciłem w dłonie czarną bluzę z kapturem i wyszedłem z domu, wcześniej zakluczjąc drzwi, a kluczę zostawiłem pod doniczką.
Szybko pokonałem dystans pomiędzy moim domem, a moich przyjaciół.Teraz czekam, aż ktoś mi w końcu otworzy te drzwi.
-No szybciej...- mówię do siebie. Nie jestem pewny, czy są ich rodzice, bo jeśli wiedziałbym, że ich nie ma, bez zastanowienia i pukania wszedłbym do środka.
W końcu wrota otwiera mi brunetka, która jest ubrana w szary T-shir, który sięga połowy ud.Od razu robi mi się gorąco.
-Cześć- wita się ze mną i zaprasza do środka.Wchodzę i zamykam za sobą drzwi, a następnie ściągam z nóg trampki, które są takiego samego koloru, co moje spodnie.
-Hej- odpowiadam.
-Myślałam, że już nie przyjdziesz.- Uśmiecha się szeroko i odgarnia pasmo włosów za ucho.
-Obcięłaś trochę swoje kudły- zauważam.
-Zauważyłeś- odpowiada radośnie.
-I tak koszmarnie wyglądasz- prycham pod nosem, kłamiąc.
-Przynajmniej Brian to doceni- wystawia mi język i szturcha palcem w żebra.
-Współczuję mu takiej zołza.
-Ja współczuję twojemu koledze.Pewnie sam musisz się wyręczać- oznajmia, robiąc smutną minę.
-Ciągle nowe przyjaciółki przyjmuje. Może chcesz nią być?

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz