Część 67

21 1 0
                                    

Wchodzimy do sali, która zawsze jest otwarta i zajmujemy swoje miejsca. Chowamy wszystko i zostawiamy tylko długopis. W Australii się nie ściąga. Znaczy się można, ale to jest inaczej postrzegane niż w innych krajach np. europejskich. Tu albo umiesz i piszesz wszystko sam bez żadnej pomocy, albo po prostu jesteś porażką i dostajesz banie. Drzwi się uchylają i do sali wchodzi nauczyciel. Nie wierzę.
-Dziadek!?- oznajmiam zaskoczony na całą klasę. Uczniowie spoglądają na mnie, co się staje krępujące.
-Też cię miło widzieć Sam- oznajmia i rzuca w moją stronę uśmiech.
On tu będzie tutaj uczył? To jakiś absurd? Co on tu w ogóle robi? Ojciec nie mówił mi, że jego tata będzie uczył mnie historii!
-Dzisiaj piszemy test. Melissa- zwraca się do dziewczyny- schowaj już te książki. Tak jak zawsze, piszecie godzinę. Myślę, że to dużo czasu. Gdy zadzwoni dzwonek, oddajecie kartki bez wyjątku, jasne- oznajmia, rozdając arkusze.
-Ale proszę pana, tu są 3 kartki i po obydwu stronach są zapisane...- wypowiada chyba Markus.
-W takim razie radzę ci już zacząć- odpowiada, kiedy kładzie na moją ławkę test.- Powodzenia- dodaje. Ostatni raz spoglądam w jego stronę i widzę, jak zasiada przy biurku z kubkiem kawy w ręce i bacznie zaczyna się nam przyglądać. Głośno wzdycham i zaczynam pisać sprawdzian.
***
Zmierzając w stronę stołówki, zauważam przy szafkach Victorię, która rozmawia z Michaelem. Chyba powinienem ich przeprosić, co w sumie nie jest w moim zwyczaju. Nie lubię tego robić. Słowo "przepraszam" jak i "dziękuję" uważam za fałszywe. Ludzie często rzucają je na wiatr i to naprawdę denerwujące. Jest wiele innych sposób, żeby okazać, że kogoś się kocha, przeprasza czy dziękuję. Preferuję gesty niż słowa.
Pewnym krokiem podchodzę do nich i staję obok blondynki. Przerywają rozmowę i spoglądają na mnie.
-Cześć- witam się z nimi.
-Czego chcesz?- pyta chłopak.- Chcesz znowu się kłócić?- unosi do góry brwi.- Chodź Vicky- oznajmia, chwytając ją za nadgarstek z zamiarem odejścia. Jednak ja tego tak nie zostawię. Łapię Victorię za drugi i zmuszam ich do zatrzymania.
-Poczekajcie- wypowiadam spokojnie.- Chciałem was przeprosić- oznajmiam.
-Ty?- prycha pod nosem Michael. Od kiedy on taki odważy się stał?
-Widzę, że ciebie nie muszę, więc możesz spadać na drzewo. Chciałem to zrobić z własnej woli, ale widzę, że się nie da...
-Zacznijmy od tego, że ty...
-Stop- przerywa dziewczyna.- Wy powariowaliście?- spogląda na każdego z nas.- Puścicie mnie może?- drwi. Ja posłusznie to robię, jednak chłopak w okularach jest nieugięty.- Michael- oznajmia. Czarnowłosy puszcza ją, nie odrywając wzroku ode mnie.
-Przepraszam, że na was tak wczoraj naskoczyłem. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Myślę, że gorszy dzień i raczej to się nie powtórzy.
-Dobrze- odpowiada dziewczyna, delikatnie się do mnie uśmiechając, w czym ja nie pozostaje jej dłuży i również odwzajemniam gest.
-Co?- wykrzykuje chłopak, przez co zwraca naszą uwagę.- Dobrze? Vicky, czy ty siebie słyszysz? Na serio jesteś taka naiwna?

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz