128

22 2 0
                                    

Do sali wchodzi lekko zdezorientowany lekarz.
-Co się dzieje?- pyta, podchodząc do dziewczyny.
-Siedziałem tutaj, kiedy nagle zaczęła krwawić z nosa- odpowiadam zdenerwowany siwemu mężczyźnie.
-Siostro!- krzyczy, badając ją, a ja jak jakiś kołek stoję przy łóżku i nie wiem co robić.
-Tak?!- pyta pielęgniarka w średnim wieku.
-Proszę zadzwonić na tomografię i w razie czego na blok operacyjny.
-Jaki blok?!- krzyczę.
-Niech pan wyjdzie- oznajmia.
-Nigdzie nie idę- sprzeciwiam się.
-Proszę wyjść!- powtarza, a chwilę później czuję, jak ktoś mnie odciąga. Pielęgniarka, która to zrobiła, zamknęła mi drzwi pod nosem. Podchodzę do szyby i wpatruję się w nich. Odpinają dziewczynę od różnych urządzeń. Po chwili do sali wchodzi dwóch mężczyzn, którzy wywożą łóże razem z nią.
-Gdzie ja zabieracie?- pytam przerażony.
-Teraz na tomografię- odpowiada pospiesznie.-Możesz zadzwonić do rodziców Jackson?
-Tak, tak- wypowiadam, wyciągając telefon z kieszeni i trzęsącymi się dłońmi, wstukuję numer i dzwonię.
***
Nie wiem co się dzieje. Nie mam żadnego kontaktu z lekarzem. Żaden z rodziców ani brat nie odbierają telefonu. Siedzę tu trzecią godzinę przed salą operacyjną cały w nerwach. Nie wiem co począć. Moje myśli są skupione tylko wokół brunetki. Modlę się o to, żeby wszystko się udało, choć jestem niewierzący. Jednakże ludzie mówią, że Bóg może być tylko jedynym ratunkiem. W końcu w mojej dłoni zaczyna wibrować telefon. Szybko odbieram i przykładam do ucha.
-Po co do mnie dzwonisz ciągle? Nie mam ochoty z tobą gadać, a przez te twoje dzwonienie nie mogę się skupić na niczym innym, jak tylko na telefonie- naskakuje na mnie zły Nathan. Szczerze, to nie znałem go z takiej strony, choć od dzieciństwa się przyjaźnimy, albo przyjaźniliśmy, bo teraz nie wiem na czym stoi nasza relacja.- Jaja sobie ze mnie robisz do cholery, nie odzywając się od mnie?- warczy, a w jego tonie słyszę, że nie jest zły, tylko wściekły.
-Brooklyn ma operacje- odpowiadam w końcu. Ledwo przeszło mi to przez gardło.
-Co ty pierdolisz?! Jak to operacje? Gdzie, kiedy, ile?
-Jakbyś cioto odebrał za pierwszym razem to byś wiedział. Zaczęła krwawić...- zaczynam niespokojnie i nerwowo przeczesuję palcami włosy.- Zabrali ją na tomografię, a teraz trzecią godzinę ją operują i nie wiem co dalej, ponieważ nikt nie wyszedł...
-Kurwa mać!- krzyczy do słuchawki.- Już jadę! - oznjamia, po czym się rozłącza. Zdenerwowany całą tą sytuacją rzucam moim IPhonem, który rozbija na ścianie na kilka części. Chowam twarz w dłonie i zaczynam głośno oddychać.
Boję się o nią bardzo. Traktowałem ją najpierw jak siostrę, potem jak przyjaciółkę i dziewczynę. Brooklyn jest młoda. Całe życie przed nią.
W końcu słyszę upragniony dźwięk otwierająch się drzwi. Jak oparzony podnoszę z miejsca i podchodzę do lekarza, który jest przebrany w granatowy strój, w który muszą się ubrać przed operacją.
-I jak?- pytam zdenerwowany.- Kiedy się obudzi?
-Przykro mi...- odpowiada.
-Słucham? Jakie "przykro mi"?
-Brooklyn zmarła.

Dobrana Para?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz