Rozdział 33

883 53 4
                                    

„Wchodząc na klatkę zrozumiała, że zapomniała kluczy i liczyła na łaskawość matki, która zostawiła otwarte drzwi. Przeliczyła się. Usiadła na wycieraczce i zaczęła rozważać, czy wycieraczka na tę noc, to nie będzie jej najlepsze łóżko i kiedy już zaczęła się na niej układać, dwie mocne dłonie zawiązały jej opaskę na oczach i wrzuciły do worka. Dziewczyna słyszała tylko jakieś rozmowy dwójki albo trójki mężczyzn. Mogłaby przysiądź, że znała jeden z tych głosów, ale ze względu na późną godzinę i szum w uszach nie pamiętała do kogo on należy."

Bianka obudziła się z bolącą głową w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Zrozumiała, że jest związana, ale na szczęście porywacze ściągnęli jej kurtkę.

-„Świetnie, wspaniałe ferie, nie ma co, może matka w końcu zauważy, że mnie nie ma i coś z tym zrobi." – myślała szamocząc się. Siedziała przywiązana na krześle przy małej lampce zawiśniętej od sufitu, więc nie zdziwiła się, jak łatwo oślepiło ją światło dzienne, które rozbłysło jakieś pół metra od niej.

-Idziesz z nami, księżniczko. – zarechotali dwaj, dosyć muskularni, mężczyźni.

-Nie jestem żadną księżniczką, a tym bardziej nie Waszą. Gdzie mnie niesiecie?! Gdzie jestem?! – faceci nic nie odpowiedzieli, tylko wnieśli ją do wielkiej hali. Całe to pomieszczenie przypominało jakiś opuszczony magazyn. Jedynie przez trzy średniej wielkości okna wpadało Słońce, reszta była zabita deskami.

-Co ja Wam zrobiłam?!

-Ty? Prawdopodobnie nic. – nastolatka znała ten głos, nie słyszała go dawno, ale znała. Kiedy tak zastanawiała się do kogo on należy z ciemności wyszedł Łukasz. Bianka wydała cichy okrzyk.

-Wypuść mnie!

-Chyba śnisz! – parsknął ze śmiechem. – Po tym jak zostawiłaś mnie dla tego idola dwunastek.

-Serio? Właśnie dlatego mnie porwałeś?! Nie warto było pogadać na spokojnie?! – Łukasz chwilę na nią popatrzył, więc dziewczyna kontynuowała. – Wypuść mnie, bo takie zachowanie jest dziecinne, a sam zachowujesz jak idiota! – chłopak zacisnął szczękę.

-Nie jestem idiotą! – wyjął pistolet i strzelił tuż obok krzesła, na którym siedziała Bianka, na co tej spłynęło mimowolnie kilka łez.

***

-Czyli kiedy mamy się do niego zgłosić? – Jeremi zadał pytanie przyjaciółce.

-Zaraz po feriach, czyli za tydzień. – przypomniała Pola i znowu szli spokojnie każdy zamyślony. Ciszę przerwała nastolatka. – A jak sądzisz? Może mi się coś stać? – po raz pierwszy chłopak wyczuł obawę u dziewczyny.

-Nic Ci się nie stanie, obiecuję. – przyjaciele się przytulili.

-Jeremi! – w ich stronę biegłą Kamila.

-Hey, coś się stało, że lecisz taka zdyszana? – zapytał z uśmiechem i lekką kpiną.

-Widzieliście może Biankę, nie mogę jej znaleźć, w domu jej nie ma i nie odbiera telefonów. – nastolatkowie spoważnieli.

-Nie, nie widziałem jej, a byłaś w szpitalu? Może poszła do ojca? – Jeremi podejrzewał, że Kamila wie, jaka jest sytuacja dziewczyny, ale wolał się nie wychylać.

-Sprawdzałam już! Byłam u niej w domu, w szpitalu, w parku, w jej ulubionej kawiarni...wszędzie!

-A zastałaś kogoś w domu? – Jeremi z Polą rzucili sobie porozumiewawcze spojrzenia, że albo dziewczyna gdzieś wyjechała, co jest marną szansą, albo ktoś jej pomógł w zniknięciu.

-Tak, jej matka powiedziała, że wyszła wczoraj wieczorem po kłótni z nią i nie wróciła...

-Cholera...dobra, każde z nas się rozdzieli i...

-Jeremi mogę autograf i zdjęcie? – zapytała nastoletnia dziewczyna. Chłopak szybko naskrobał podpis i w momencie zrobił zdjęcie.

-Przepraszam Cię, ale śpieszę się trochę, szukam pewnej dziewczyny...

-Bianki? – pytanie nastolatki zamurowało całą trójkę.

-Tak...skąd wiesz?

-Wszyscy ją już znają na grupie i każdy widzi jak o niej mówisz i jak się zachowujesz, jak ktoś ją obrazi.

-Może dokończymy tą rozmowę kiedy indziej? – zapytał retorycznie, kiedy fanka odeszła i pobiegł w kierunku Pragi. – Rozdzielmy się, jeśli któreś z nas ją znajdzie od razu dzwoni do pozostałej dwójki, jasne?

-Jasne. – odpowiedziały chórem dziewczyny. Siedemnastolatka pobiegła w kierunku północnej części, chłopak we wschodniej, a Kamila w zachodniej. Z każdą chwilą w każdym powoli znikała szansa znalezienia Bianki. Zbliżał się wieczór i wszyscy stwierdzili, że poszukiwania dokończą jutro. Kamila poszła do domu, natomiast Pola wracała z chłopakiem trochę dłuższą drogą.

-Martwię się. – przyznał w końcu nastolatek.

-Bianka na pewno sobie poradzi, uwierz mi, to silna dziewczyna.

-Wiem, ale...nie wątpię w to, ale po prostu się o nią boję, a jak jej się coś stanie? Nie wybaczę sobie tego. – tym razem to dziewczyna przytuliła Jeremiego. Kiedy przyjaciele tak stali wtuleni, nastolatka olśniło. Przypomniał sobie słowa swojego „szefa" kiedy był tam jakiś czas temu: „A kim w zasadzie jest ta piękna brunetka z którą Cię widzieliśmy?" i połączył kilka faktów. – Wiem, gdzie możemy znaleźć Biankę, ale nie będzie to łatwe. Jestem na 97 procent przekonany, że to on i ta jego banda porwali ją. – z Jeremiego aż kipiało.

-Ej...wiem, jesteś zły, ale trzeba działać na spokojnie, zapomniałeś?

-Jak mam działać spokojnie, skoro właśnie Bianka prawdopodobnie jest torturowana?!

-Spokojnie księciu, poczekajmy jakiś czas, co jej mogą jak na razie zrobić? – słowa Poli trochę uspokoiły chłopaka.

***

-Za niedługo zobaczysz się z naszym szefem i być kimś jeszcze... - zarechotał i ponownie zakleił jej usta taśmą, na co ta zaczęła się miotać i wrzeszczeć, żeby chwilę później znowu wylądować w tym małym schowku.

-„Co zrobiłam Łukaszowi? Po co tu jestem?" – tą gonitwę myśli przerwał jeden z kolegów Łukasza.

-Masz, przebierz się w to. – rzucił w jej stronę biały podkoszulek na ramiączkach i czarne spodnie.

-A jak mam to zrobić, skoro jestem związana? – rzuciła lekko poddenerwowana.

-Łukasz Ci może pomóc. – parsknął śmiechem, na co dziewczyna przewróciła oczami, ale ku jej zaskoczeniu chłopak rozwiązał ją i wyszedł, żeby mogła się w spokoju przebrać. Bianka stwierdziła, że skorzysta z okazji ucieczki i najpierw sprawdziła, czy nikt nie stoi za drzwiami. Nikogo nie słyszała, więc postanowiła delikatnie wyjść. Była już w połowie wielkiej hali, kiedy usłyszała tuż obok swoich stóp nabój z pistoletu i aż odskoczyła z przerażenia.

-Gdzie to się wybierasz? – rzucił z wyższością nastolatek.

-Wytłumaczysz mi, po co tu jestem? – dziewczyna skrzyżowała ręce na piersiach.

-Wiesz...nie wiem, co zrobiłaś, ale szef kazał mi Cię przyprowadzić.

-Jaki szef?!

-Zadajesz za dużo pytań. – w chwili mówienia, do nastolatki podeszło dwóch większych zbirów i ponownie ją związało i wrzuciło do składzika.

***

Następnego dnia Jeremi obudził się o czwartej rano zlany potem, śnił mu się koszmar, była w nim Bianka i Pola i jacyś gangsterzy.

-Muszę dzisiaj pójść do tego cholernego magazynu. – burknął do siebie i szybko się wyszykował.

-Gdzie idziesz? – zapytała miło mama braci.

-Później Wam powiem. – rzucił i wręcz wybiegł z mieszkania.


Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz