Rozdział 46

854 48 8
                                    

„-Alicja, a Ty nie idziesz, mój misiaczek chce się przespać, bo on tyle wycierpiał, a Ty mu pewnie jeszcze zaśmiecasz głowę jeszcze jakimiś zadaniami ze szkoły, no chodź, raz, dwa, raz, dwa. – poklaskiwał, przez co w nastolatce faktycznie się zagotowało, ale postanowiła po raz kolejny zacisnąć zęby i uśmiechnąć się sztucznie.

-To papa, cukiereczku. – zaszczebiotała na koniec Emilka, gdy towarzyszka ją wyciągała wręcz siłą z sali."

-Dominika, wpadniesz do mnie dzisiaj? – podeszła po ostatniej lekcji do koleżanki Bianka.

-Jasne, a w jakiejś konkretnej sprawie?

-Musisz mi pomóc się przygotować. – w dziewczynie zostały jeszcze stare przyzwyczajenia, jak z Kamilą umawiały się zawsze po lekcjach, ale to już przeszłość, a dokładnie pół roku. Tak, minęło sześć miesięcy od przeprowadzki, nastolatka w duchu ciągle tęskniła, ale właśnie tylko wewnątrz.

-Do czego? – zaśmiała się z kpiną znajoma.

-Piotrek zaprosił mnie na spotkanie. – Bianka nie musiała tłumaczyć o kogo chodzi, bo Dominika od razu to wiedziała.

-Żartujesz sobie, prawda? – zaśmiała się znowu, ale gdy zobaczyła, że nastolatka mówi poważnie, mina jej zrzedła, a ona sama zaczęła się poważnie martwić. – Nie możesz się z nim spotkać, serio.

-Czemu? – zapytała zaciekawiona szesnastolatka.

-Nie ważne, po prostu nie możesz, zrób to dla mnie i nie idź tam, bo będziesz tego żałować.

-Oj, nie przesadzaj! Umiem sobie poradzić! Nie ma problemu!

-Posłuchaj się mnie raz i zamiast z nim na randkę, chodź z nami na piwo, lepiej na tym wyjdziesz.

-Ale czemu? Podaj mi dwa argumenty.

-Nie mogę! W tym jest problem, że nie mogę!

-Ygh! Wszędzie te pieprzone tajemnice! Nara! – dziewczyna rzuciła i wyszła z impetem ze szkoły.

***

Bianka założyła wiśniową sukienkę z czarną koronką na ramionach, a do tego czarne, wysokie szpilki.

-Wychodzę! – krzyknęła na pożegnanie do prawie śpiącej mamy.

-Kiedy wrócisz? – usłyszała zaspany głos.

-Wtedy, kiedy będę! – odpowiedziała dosyć chamsko, ale nie czekała na upomnienie tylko zamknęła drzwi i poszła w stronę umówionego miejsca. Weszła do starej kamienicy, mieli się spotkać w jego mieszkaniu, a dokładniej w jego rodziców, ale widocznie dzisiaj ich też nie było. Korytarz był w bladym kolorze oświetlony żółtym światłem z niewybrednymi graffiti na ścianach. Bianka zapukała nieśmiało do drzwi i zanim zdążyła się rozejrzeć, otworzył jej wysoki blondyn. Piotrek nie był tak szykownie ubrany jak ona, miał na sobie granatowe spodnie obwiązane czarnym paskiem i zwykły, biały t-shirt.

-O hey, wejdź, zapraszam. – zaprosił ją ręką do środka.

-Dzięki. – odpowiedziała miło i weszła. Na razie było normalnie, zupełnie nie tak, jak opowiadała Dominika.

-Przepraszam Cię bardzo, ale jeszcze nie jestem ze wszystkim gotowy, mam nadzieję, że to nie będzie kłopot.

-Nie! Nie ma problemu! – pośpiesznie odpowiedział dziewczyna.

-W takim razie usiądź sobie w salonie, a ja zaraz podam przystawkę. – kiedy ciemnowłosa weszła do pokoju, jej oczom ukazał się pięknie nakryty stół. -W takim razie usiądź sobie w salonie, a ja zaraz podam przystawkę. – kiedy ciemnowłosa weszła do pokoju, jej oczom ukazał się pięknie nakryty stół. Oprócz standardowej zastawy na blacie były płatki róż i czerwone wino. Całego klimatu w pokoju dodawały na wpół zgaszone lampy świecące ciepłym światłem. Widać było, że chłopak się postarał. Bianka zajęła miejsce na kanapie do której był dosunięty stolik. Chwilę później Piotrek przyniósł dwa talerze z sałatkami cesarskimi. Dziewczyna zaczęła się zachwycać wyglądem dania, a tymczasem nastolatek nalał im wina, żeby chwilę później zająć miejsce obok Bianki.

Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz