Rozdział 74

681 59 5
                                    

"Jeremi spokojnie przeglądał Facebook'a, gdy dostał powiadomienie "Bianka Czarnecka i 3 innych znajomych obchodzą dzisiaj urodziny.". Poczuł, jakby zatrzymał się dla niego czas."
-Co się stało, Jeremi? - zapytała Lipka, kiery zauważyła, że przyjaciel pobladł. Zaraz po skończeniu tego zdania, również Sysia i Artur zwrócili uwagę na stan siedemnastolatka.
-Spierdoliłem. - wyznał prosto podpierając się na ręce, a w głosie było słychać złość na samego siebie.
-Jakbyś nam jaśniej powiedział o co chodz...
-Przepraszam, że Państwu przeszkadzam, ale przed restauracją stoi grupka młodzieży, mówią, że czekają na Państwa. Niestety klienci się skarżą, że wejście do lokalu jest utrudnione.
-Rozumiem, już idziemy do nich. - odpowiedziała Lipka i wraz z drugą Sylwią i Arturem już zbierali się do wyjścia. Jeremi jednak ciągle siedział na miejscu.
-Idziesz? - zapytał brat.
-Nie, nie, powiedzcie, że rozmawiam przez telefon i nie mogę wyjść. - poprosił siedemnastolatek ze swoimi myślami sam na sam.
-Sylwia! Artur! - przekrzykiwali fani. Kiedy artyści przeszli poza ogrodzenie restauracji odgradzające prywatny teren, podopieczni piosenkarzy ruszyli za nimi jednocześnie ustępując drogę do głównego wejścia. Zaczęły się wspólne zdjęcia i autografy.
-Artur, gdzie jest Jeremi? - co jakąś chwilę od artystów odbijało się takowe pytanie.
-Nie mógł wyjść, rozmawia przez telefon.
-Możesz go zapytać, czy przyjdzie, prosimy? - nalegały fanki.
-Serio, nie czuje się najlepiej. - upierał się przy swoim piętnastolatek, a piosenkarki tylko patrzyły po sobie nie bardzo wiedząc co zrobić. Nagle drzwi od restauracji i wyszedł wysoki brunet. Momentalnie parę dziewczyn zapiszczało i rzuciły mu się w ramiona.
-Hey kochane. - odpowiedział ciepło na ten miły gest. Trójka pozostałych artystów patrzyła na niego ze zdziwieniem, szczególnie Artur, który znał chłopaka od urodzenia i wiedział, jak reaguje na poszczególne sytuacje. Żadne z nich postanowiło jednak nie kontynuować tematu i poczekać na rozwój wydarzeń. Po rozmowie z fanami, przyjaciele wrócili do restauracji, żeby zjeść posiłek, lecz zaraz po zjedzonym obiedzie, Jeremi wstał od stołu i już miał zamiar wychodzić.
-Gdzie idziesz? - zapytał brat z zaciekawieniem. Z resztą nie tylko on był zszokowany zachowaniem piosenkarza. Przyjaciółki również czekały na odpowiedź siedemnastolatka.
-Na pociąg. - odpowiedział w taki sposób, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Ale Karaś po nas przyjedzie o 17... - wtórowała mu Sylwia.
-To za późno. Najwcześniejszy pociąg mam za 20 minut czyli akurat. - odpowiedział po czym wybiegł z restauracji zostawiajac przyjaciół w osłupieniu.
***
Jeremi ledwo zdążył na pociąg, ale w efekcie jednak mu się udało. Właśnie siedział w pociągu na jednym z siedzeń przy oknie, gdy wróciły do niego wspomnienia z 5 grudnia, czyli ostatniego dnia spędzonego z Bianką. Dnia, w którym poznał kolejne tajemnice dziewczyny. Jedna myśl jednak nie dawała mu spokoju, co tam robił ojciec nastolatki? I czemu stał przy grobie jej matki? Po co? Jaki był w tym cel? Czyżby chciał się zmienić? Może jednak Duch Świąt na niego zadziałał? Takie przemyślenia spowodowały u chłopaka nagły wzrost weny. Wyjął w momencie telefon i zaczął pisać tekst do nowej piosenki.
-Wo-kół złość...coś przytłacza nas...nie, inaczej. - stwierdził sam do siebie i wymazał wszystko oprócz dwóch pierwszych słów. Zapowiadała się długa podróż.
***
Bianka siedziała smutna na stołku barowym przy blacie kuchennym. Z jednej strony była zła na chłopaka, że zostawił ją w tak wyjątkowym dla niej dniu, ale z drugiej była na siebie wściekła, że podchodzi do tego tak egoistycznie, a wewnętrzny głos podpowiadał jej, że jeśli bardzo jej na tym zależało, to mogła zapytać go o wcześniejszy przyjazd. Z frustracji na samą siebie, wybrała numer Kamili postanawiając odnowić starą przyjaźń.
-Halo? - usłyszała po drugim sygnale.
-Hey Kamila, z tej strony Bianka, chciałabyś się może dzisiaj spotkać? Pogadałybyśmy trochę. - zapytała lekko skrępowana, co dosyć ją zdziwiło, bo wcześniej nic podobnego nie czuła w obecności przyjaciółki.
-To bardzo miłe z Twojej strony, ale niestety jestem już na dzisiaj umówiona, możemy się spotkać kiedy indziej o ile będziesz chciała. - zapewniła pogodnie blondynka.
-Spoko, spoko, to jeszcze się spiszemy. - brunetka oparła głowę na dłoni i zastanawiała się, co jeszcze może zrobić w ten cudowny dzień, w którym chłopak i przyjaciółka o niej zapomnieli, gdzie na ten moment są to dla niej najważniejsze osoby w życiu. Postanowiła skontaktować się z jeszcze jedną osobą, która raczej jej nie zostawi.
-Halo? - usłyszała głos przyjaciółki z ośrodka.
-Hey Julia, jak tam? - zapytała miło udając zadowolenie.
-A w miarę okay, wszystkiego najlepszego! Spełnienia marzeń! - Bianka o mało nie zachwiała się na krześle słysząc po raz pierwszy życzenia urodzinowe w tym dniu.
-Dziękuję bardzo, a mam pytanie. Masz jakieś plany na dzisiaj i najbliższe dni?
-Nie, nudzę się i serio nie mam co z czasem zrobić.
-A może chciałabyś przyjechać do Warszawy? Odebrałabym Cię z Dworca i poszłybyśmy się przejść i w ogóle. Co Ty na to?
-Ja jestem na tak! Tylko pójdę się zapytać opiekunów czy dadzą mi przepustkę i już wsiadam w pociąg i jadę.
-Dobra, to do zobaczenia. - uśmiechnęła się na samą myśl, że może jednak ten dzień nie będzie taki zły. Zadzwoniłaby też do Natalii Piekut z tym samym pytaniem, ale wiedziała, że dziewczyna przygotowuje się do ważnego przeglądu z tańca i nie chciała jej przeszkadzać, ale już uzgodniły z blondynką, że zaraz po świętach, piętnastolatka wpadnie do Warszawy i się spotkają. Takie rozmyślanie przerwał jej sygnał wiadomości od Julii. Opiekunowie się zgodzili, żeby do niej przyjechała. Bianka zaczęła szykować sypialnię gościnną na przyjazd przyjaciółki, po czym, gdy zbliżała się godzina przyjazdu pociągu do Warszawy, wyszła z domu.
***
Jeremi wpadł do domu jak błyskawica.
-Bianka! Bianka! - krzyczał nerwowo szukając dziewczyny po wszystkich pokojach. Pierwotnie przestraszył się, że dziewczyna uciekła od niego, ale zobaczył jej rzeczy, więc lekko się uspokoił. Postanowił nie wpadać w panikę i usiadł na krześle barowym. Zaczął analizować, czy dziewczyna mu to w ogóle powiedzieć. Po dłuższym zastanowieniu faktycznie chciała mu przekazać, podczas powrotu z cmentarza, ale potem się powstrzymała. Pewnie nie chciała go martwić i kazać przyjeżdżać, ale nastolatek ciągle powtarzał sobie, że to on powinien o to zadbać.
***
-Widziałaś tą sukienkę?
-Tak! Była cudowna! - Bianka z Julią wracając z "Arkadii" przypominając sobie jednocześnie wydarzenia z wyjścia.
-A tamten facet? Widziałaś jak się na Ciebie gapił? - zaśmiała się piętnastolatka.
-Chyba muszę go rozczarować, mam już chłopaka.
-Naprawdę? Kiedy go poznam i czemu mi nic nie powiedziałaś?! - przyjaciółka na wieść o brunecie, momentalnie znieruchomiała i zaczęła wsłuchiwać w każde słowo Bianki.
-Byliśmy już razem, potem wyjechałam, więc chyba zerwaliśmy wtedy, a teraz znowu jesteśmy razem, nie wiem jak rozwinie się sytuacja. - odparła brunetka patrząc przed siebie. Pamietała wszystkie sytuacje z Jeremim. Te lepsze i te gorsze. - Kto by pomyślał, że poznamy się na podpisywaniu? - retorycznie zapytała zapominając, że Julia nie wie, kto jest jej chłopakiem.
-Jakie to cudowne! Poznaliście się, bo macie wspólnego idola i pasje! Uroczo! - siedemnastolatka popatrzyła z lekkim zdziwieniem na dziewczynę z ombre, ale postanowiła nie wyprowadzać jej z błędu. Jeśli ma się dowiedzieć, to dowie się w swoim czasie.
***
Dziewczyny po drodze wstąpiły jeszcze do kawiarni po kawy na wynos. Właśnie wchodziły do domu, w którym już na dziewczynę czeka ukochany.
-Bianka! - zaraz gdy zauważył dziewczynę, podbiegł do niej i chwycił ją za wolną dłoń. - Zapomniałem, przepraszam, nie wiem jakim sposobem o tym mogłem zapomnieć, wybaczysz mi? - błagalnie pytał brunet.
-Porozmawiamy o tym później. - odpowiedziała chłodna, choć w sercu już dawno mu wybaczyła. - Mamy gości. - dopiero teraz Jeremi ujrzał młodą, niewiele niższą od Bianki dziewczynę. - Hey, jestem...
-Jeremi Sikorski, mój idol. - odparła na jednym tchu Julia. Piosenkarz rzucił szybkie spojrzenie na równie zaskoczoną dziewczynę. - Rozumiem, że chcecie teraz porozmawiać, więc Was zostawię, jakby co to jestem w Złotych Tarasach. - oznajmiła, po czym wyszła z domu i udała się na przystanek autobusowy.
-Bianka, proszę Cię, nie denerwuj się, nigdy jeszcze mi się coś takiego nie wydarzyło. - odparł i dziewczyna już w tym momencie chciała mu rzucić się na szyję, ale postanowiła go potrzymać jeszcze chwilę w niepewności.
-Widocznie kiedyś musiał być ten pierwszy raz. - odpowiedziała równie chłodno, co za pierwszym razem. Chłopak zrozumiał, że ukochana obraziła się na niego, z resztą miała o co, ale postanowił nie zrezygnować.
-Napisałem piosenkę o ostatnich wydarzeniach, znaczy na razie tylko fragment, ale może chciałabyś posłuchać?
-Nie mam ochoty. - znów odparła chłodno, choć coraz trudniej było jej się nie zaśmiać. Gdy brunet spuścił głowę w geście uległości i kapitulacji, Bianka chwyciła go za koszulkę i próbowała go pociągnąć na tyle mocno, żeby ten wstał z klęczek.
-No chodź tu. - powiedziała przyciskając go do siebie i całując. Chłopak uniósł ciało dziewczyny i trzymając ją na rękach nie przestawał jej całować. Nastolatka w tym czasie oplotła nogi wokół pasa bruneta.
-Wiesz, że zaraz może tu ktoś przyjść? - zapytał piosenkarz nie przestając całowania.
-Wiem, dlatego teraz na tym się skończy. - odpowiedziała po czym rozluźniła uścisk, zeszła z torsu chłopaka i ruszyła w stronę kuchni zostawiając chłopaka w lekkim osłupieniu i niedosycie.
*24 grudnia*
Od rana panowało dosyć spore zamieszanie. Przez to, że na wigilii miało pojawić więcej osób, kolacja Bożonarodzeniowa odbywała się w domu, w którym tymczasowo mieszkali Bianka z Jeremim. Na wigilię oprócz rodziny chłopaka miała przyjść też Julia, a zaraz po swojej kolacji, Jasiek Zdunikowski, kumpel Artura. Rodzice braci przyszli wcześniej i zaczęli już wszystko przygotowywać, Artur chciał jeszcze na szybko spotkać się z Sylwią, więc dojedzie na samą wigilię. Bianka od rana miała pełne ręce roboty. Albo pomagała rodzicom chłopaka albo próbowała zdążyć wyszykować się do wspólnej kolacji. Zbliżała się godzina 17, kiedy wszyscy byli już gotowi. Zaczęło się dzielenie opłatkiem. Gdy wszyscy podzielili się już hostią, przyszedł czas na Biankę i Jeremiego.
-Dużo się zmieniło w ciągu tego roku. - powiedziała na samym początku dziewczyna, chłopakowi w myślach szybko przewinęły się najważniejsze momenty.
-Znamy się już półtora roku. - stwierdził z lekką dumą.
-I mam nadzieję, że będzie trwało to jeszcze dłużej. - odpowiedziała uśmiechem.
-Na zawsze. - podsumował głębokimi słowami, po czym pocałowali się na koniec. Później wszyscy usiedli do stołu i zajęli się świętowaniem. Bianka szturchnęła lekko w bok chłopaka i dała mu znak, żeby spojrzał na Julię i Jaśka. Z jednej strony każde z nich było zajęte posiłkiem, a przestrzeń między nimi wypełniały pojedyncze słowa. Jednak zakochani widzieli, że wystarczy mała iskra, żeby połączyć tę dwójkę.
-----------------------------------
Kochani! Wow! Dziękuję za tyle wyświetleń i komentarzy! ❣️🔥
Chciałabym Wam życzyć zdrowych, spokojnych, wesołych Świąt, odpocznijcie i nabierzcie sił 💞
Uwaga! Ciekawa informacja! Z jednej strony z bólem serca, bo jednak coś się kończy, a z drugiej z radością, bo koniec zawsze jest początkiem czegoś nowego, chcę Wam ogłosić, że jest to prawdopodobnie przedostatni rozdział pierwszej części. Nie chcę jak na razie podawać za dużo informacji na temat drugiej części, ale możecie zadawać pytania, to odpowiem na nie w oddzielnym poście, albo pod rozdziałem, nie wiem, zobaczymy ♥️🔥
Uwielbiam Was ❤
Livia  

Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz