Rozdział 65

639 55 18
                                    

"-No właśnie... - Artur zaczął się bawić palcami, a dłonie momentalnie mu się spociły. - Nikola, nie bierz tego do siebie, ale musimy się rozstać. - zamknął na chwilę oczy, przygotowawszy się na najgorsze, ale zamiast plaskacza w twarz usłyszał tylko odgłos zakładanych butów i trzask drzwi."
Jeremi obudził się wyspany i z dobrym humorem. Wspaniale było obudzić się ze świadomością, że dziewczyna, w której szczerze się zakochał, jest w tym samym mieście, tak blisko, a jednocześnie tak daleko.
-Chłopaki! Wstawać! Musimy jeszcze jechać na próbę! - krzyknął pukając w zamknięte drzwi pan Sikorski. Faktycznie, dzisiaj miał się odbyć koncert ekipy Young Stars w jednym z klubów w Warszawie.
-Artur, wstawaj. - powiedział do śpiącego brata równie zaspany siedemnastolatek. W tym samym momencie do pokoju wszedł ojciec braci.
-I jeszcze któryś z Was musi wyjść z Lilo na spacer. - uśmiechnął się żartobliwie i poszedł do salonu. Artur jęknął ze zmęczenia.
-Spoko, brat. Ja z nim wyjdę. - powiedział siedemnastolatek, po czym ubrał się i wyszedł ze szczeniakiem na długi spacer.
***
-Gdzie jedziemy? - zapytała Bianka wsiadając z Kaspianem do jego samochodu.
-Do sklepu, muszę kupić kilka ważnych rzeczy. - na dworze robiła się już powoli jesienna pogoda, więc oboje byli cieplej ubrani. Brunetka w czarnym płaszczu i czerwonym szaliku w kratę, a chłopak w skórzanej kurtce. Ruszyli. Obydwoje zajęli się rozmową, a potem nastolatka zajęła się odpisywaniem na wiadomości, a przyjaciel skupił się na drodze. Nagle usłyszeli stukot, trzask i czas jakby na chwilę się zatrzymał.
-Cholera, co to było? - zapytał zdezorientowany Kaspian zatrzymując się kawałek dalej.
-Nie wiem, ale boję się. - odpowiedziała dziewczyna, gdy w tym samym momencie oblały ją zimne poty. Wyszła szybko z auta i zobaczyła małego szczeniaka z zakrwawioną tylnią łapą. Brązowooka podbiega do pieska i sprawdza czy nic poważniejszego się nie stało. Na szczęście szczeniak tylko skomlał i wyraźnie cierpiał z powodu bólu łapki. Dziewczyna wzięła na ręce psa, a po chwili podbiegł do niej chłopak.
-Masz jakiś usztywniacz i bandaż? - zapytała z pewnością w głosie, wiedziała, że musi działać.
-Tak. - odpowiedział, po czym pobiegł do samochodu. Po chwili Bianka już usztywniała łapę zwierzęcia.
-Lilo! Lilo! - usłyszała czyjeś wołanie. Chyba nawet wiedziała czyj to głos. - Lilo! Lilo? - Jeremi stanął plecami do brunetki, tak że widział tylko szczeniaka.
-Cześć Jeremi. - powiedziała spokojnie, lecz ponuro Bianka, po czym odwróciła się się do piosenkarza, tak że byli twarzą w twarz ze sobą. Na twarzy chłopak od razu pojawiło się od razu zaskoczenie, a za raz po tym uśmiech.
-Bianka... - zapadła chwila ciszy. Siedemnastolatek ciągle próbował przyswoić sobie aktualną sytuację. - Ogromnie się cieszę, że Cię widzę. - dziewczyna cieszyła ogromnie, że widzi chłopaka, którego kocha, ale nie mogła tego pokazać.
-Tak, tak...lepiej jedźmy do weterynarza. Jedziesz z nami?
-Jasne. - odpowiedział, lecz kiedy zobaczył Kaspiana zaczął się zastanawiał, czy dziewczyna nie ułożyła sobie na nowo życia, czyli w sumie tak jak mówił Remo.
***
-Wszystko w porządku, to tylko złamanie, piesek musi teraz dużo odpoczywać i nie przemęczać się, a tutaj są tabletki, dawkowanie raz na dzień, dodawać do karmy. - weterynarz wszystko wytłumaczył Jeremiemu, po czym cała trójka wraz z psem wyszli przed klinikę weterynaryjną.
-Bianka, możemy porozmawiać? - zapytał po chwili ciszy piosenkarz. Kiedy brunetka rzuciła Kaspianowi charakterystyczne spojrzenie, ten pożegnał się z Jeremim i ruszył w kierunku samochodu.
-O czym chcesz porozmawiać? - zapytała udając znudzoną, choć tak naprawdę była naprawdę przejęta.
-Na długo przyjechałaś do Warszawy?
-Raczej nie, prawdopodobnie za kilka dni wyjeżdżam.
-A gdzie teraz mieszkasz, jeśli mogę zapytać?
-Przykro mi, ale nie mogę Ci powiedzieć, przepraszam. Wiesz co? Spieszę się. - odpowiedziała i już miała odchodzić, gdy poczuła ciepły ucisk dłoni na swojej ręce.
-Dzięki za uratowanie psa, to było wspaniałe. - Bianka po tych słowach lekko się uśmiechnęła.
-Wszystkiego najlepszego. - powiedziała i odeszła i choć chłopak chciał za nią biec, to nie zrobił tego. Stwierdził, że tak będzie lepiej, ale wiedział, że to nie jest ich ostatnie spotkanie.
***
-No młodzieży! Zaraz wchodzicie na scenę! Gotowi?! - krzyknął Remo na backstage'u?
-Tak! - cała szóstka odkrzyknęła chórem. Najpierw miały wystąpić Dominika i Weronika z ich debiutami, potem Sylwia Przybysz z tancerzami, później Sylwia Lipka, a na końcu Jeremi z Arturem. Kiedy już idolka Ananasów zeszła ze sceny, Jeremi wbiegli radośnie na scenie.
-Jak się bawicie?! - krzyknął brunet, a w odpowiedzi usłyszał piski fanek i zaczęła się piosenka "To Twój czas". Zaraz po tej piosence przez wejście od wyjątkowo małego klubu, weszły jeszcze dwie osoby. Nastolatek wszędzie rozpoznał by ta posturę. Bianka z Kaspianem stanęli na tyłach, znacznie za widownią.
-Wiecie co, kochani? Mała zmiana planów, miało być teraz "Chodź", ale zmieniamy na "Bez niej nie byłoby nas". Remik lekko zszokowany zmienił utwór, ale kiedy spojrzał z boku sceny, gdzie Jeremi ciągle kierował swój wzrok, zrozumiał, co się dzieje. Szybko poszedł na tyły klubu i kiedy Bianka go zobaczyła i miała zamiar wychodzić, menager podszedł do niej.
-Myślałem, że wyraziłem się jasno.
-Ale to co? To oznacza, że nie wolno mi chodzić w ogóle na koncerty?
-Oczywiście, że wolno Ci chodzić na koncerty, ale nie na te, na których śpiewa Jeremi. - uśmiechnął się, ale był to typowo sztuczny uśmiech. Dziewczyna zła wyszła z przyjacielem, a piosenkarz momentalnie posmutniał.
***
-Remo, co Ty zrobiłeś?! - zapytał zdenerwowany piosenkarz po koncercie.
-To co trzeba było zrobić. - odpowiedział ze spokojem Remik.
-Czyli mam rozumieć, że mam nie wychodzić z domu, bo, może, spotkam Biankę?!
-Tego nie powiedziałem, ale zabroniłem Ci kontaktów z nią. A i jeszcze jedno. - idol z menagerem odeszli dalej od grupy, na zaplecze.
-O co chodzi? - zapytał zaintrygowany Jeremi.
-Wyrzucam Cię z ekipy Young Stars. Zostajesz z niej usunięty. - odpowiedział poważnie.
-Żartujesz sobie! - chłopak był na skraju cierpliwości.
-Akurat w tym przypadku jestem śmiertelnie poważny. Pożegnaj się z przyjaciółmi, raczej już nigdy nie zagracie wspólnego koncertu.
-Może chociaż podasz mi powód? - zapytał poirytowany.
-Dowiedziałem się z pewnych źródeł, że nie pracujesz tylko w MyMusic, ale też dorabiasz sobie w dosyć...nielegalny sposób. - Jeremiego przeszły dreszcze, gdy zrozumiał, co wie Remo.
-Rozumiem. - chłopak spuścił głowę i poszedł do pomieszczenie, gdzie pozostali artyści cieszyli się udanym koncertem.
-Kochani, dziękuję Wam za ten i wiele poprzednich koncertów. To były najpiękniejsze chwilę w moim życiu i ogromnie się cieszę, że dzieliłem te chwile z Wami. Kocham Was, ale niestety, już nie zagram z Wami koncertu. Nigdy.
-Ej, Jeremi, co Ty mówisz? - zapytała zszokowana Sylwia.
-Nie pomyliłem się, niestety muszę odejść z MyMusic i uporządkować trochę życie, kocham Was. - powiedział, po czym wszyscy ze łzami w oczach przytulili się do siebie.
-Będziemy tęsknić, ale będziesz przychodzić na koncerty czasem? - zapytała ze łzami w oczach Sysia.
-Jasne, obiecuję. I jakby co, zawsze możecie do mnie pisać, zawsze Wam pomogę.
-----------------------------------
Kochani! No po wiem tak, przy końcówce pisania rozdziału poleciało mi parę łez, ale mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał i do usłyszenia następnym razem ❤️❤️💞
Uwielbiam Was ❤️
Livia

Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz