Rozdział 55

908 57 8
                                    

"-Powiem Ci tylko, że muszę odkupić Twojej cioci prześcieradło, pościel i firankę. - oboje uroczo się do siebie zaśmiali.
-Nie musisz. - stwierdził, a ich wspólny taniec zakończył się pocałunkiem, na co część sali była zszokowana, a druga zachwycona, ale było słychać głośne owacje."
Po balu wszyscy goście zaczęli powoli rozchodzić się w stronę domów. Po kolei samochody o bajecznych markach zaczęły wyjeżdżać z podjazdu.
-Bianko, zostaniesz na noc? - zapytała mama braci Sikorskich, która razem z nią, Jeremim i swoją siostrą żegnała gości.
-Nie wiem, czy mogę. - przyznała zawstydzona.
-Ależ oczywiście! Mam nadzieję, że ten nasz, malutki Jeremiś pokaże Ci, gdzie masz spać. - zaczęła szczebiotać w kierunku starszego syna, szarpiąc go za policzek.
-Mamo, proszę. - chłopak wygiął usta w dziwny grymas, żeby dać do zrozumienia rodzicielce, żeby przestała.
-Ale co ja poradzę, że wyglądasz tak dorośle w tym garniturze. - kiedy kobieta odpuściła sobie matczyne pieszczoty, nastolatek kontynuował. - Ale tak, z chęcią pokażę Ci, gdzie będziesz spać.
***
-To co? Wy jedziecie? - zapytał pan Sikorski po tym, jak wszyscy już wrócili do domu. Bianka nie wiedziała o co chodzi, ale postanowiła się nie odzywać.
-Tak, tak. - odpowiedział pewnie Jeremi.
-Zaraz, ale gdzie jedziemy? - zapytała w końcu brunetka.
-Chyba nie masz zamiaru spać tutaj? - zaśmiał się lekko chłopak, a dziewczynie zrobiło się trochę głupio, bo ciągle nic nie wiedziała.
-Chodzi mi o to, że nie będziemy spać tutaj, bo jest za mało miejsca, pojedziemy do domu. - uśmiechnął się przyjacielsko i objął ją ramieniem.
-Teraz rozumiem. - nagle dziewczyna poczuła, że ostatni posiłek cofa się jej. - Przepraszam na moment. - wybiegła do łazienki. Po chwili wróciła lekko blada i z nie wyraźną miną.
-Coś Ci jest? Zatrułaś się czymś? - zapytał zaniepokojony brunet.
-Nie...raczej nie, ale czuję się już tak od kilku dni. - nastolatkowie zaczęli się zastanawiać, gdy do pokoju wszedł ojciec chłopaka, który przed chwilą wrócił z garażu.
-Gotowi? - zapytał zacierając dłonie.
-Tak. - odpowiedzieli obydwoje i ruszyli w stronę wyjścia.
-A przepraszam bardzo, kto Was tam zawiezie? - zapytał z cwanym uśmiechem pan Sikorski. Jeremi przypomniał sobie, że przecież rodzice nie wiedzą, że on już potrafi kierować i to w sumie nie najgorzej.
-No tak. - zaśmiał się nerwowo, w duchu liczył, że Bianka również uda zakłopotanie, a nie zacznie zadawać pytania i robić pretensje - nie zawiódł się. Cała trójka wsiadła do samochodu i odjechali. Na szczęście podróż nie trwała długo, gdyż oboje byli bardzo zmęczeni i na ten moment marzyli tylko, żeby się położyć.
-Przyjedziecie jutro sami autobusem na obiad? Pamiętaj, że wcześniej musicie być, bo jutro Young Stars Show. - przypomniał tata, gdy wysiadali.
-Okay, okay, pamiętam. - zapewnił chłopak i w takiej atmosferze się rozstali.
-Padam. - stwierdziła zmęczona Bianka wchodząc do domu. Jeremi przytulił ją od tyłu i zaczął kołysać.
-Wyglądałaś dzisiaj olśniewająco. - dziewczyna zamknęła oczy, a na jej ustach pojawił się uśmiech. Po chwili takiego stania w salonie, nastolatkowie oderwali się od siebie i każde z nich poszło do oddzielnej łazienki.
-Gdzie mam spać? - zapytała brunetka po wyjściu z toalety. Miała na sobie zwiewny koszulkę i krótkie, dresowe spodenki.
-No jak to gdzie? Raczej, że ze mną. - stwierdził nonszalancko. Dziewczyna uśmiechnęła się i bez słowa weszła do sypialni, a za nią piosenkarz. Gdy obydwoje już leżeli w łóżku, Bianka nie mogła przestać myśleć o swoim samopoczuciu, obawiała się, że jest to coś poważniejszego, niż zwykłe zatrucie.
-Jeremi, śpisz? - zapytała w końcu.
-Mhm. - w odpowiedzi usłyszała zmęczony jęk. - A co?
-Nic, tylko zimno mi i nie mogę zasnąć. - chłopak bez słowa objął jedną ręką talię dziewczyny, a drugą podtrzymywał głowę i przysunął ją do siebie. - Teraz Ci już wygodnie? - zapytał z lekkim uśmiechem, ale ciągle zamkniętymi oczami.
-O wiele. - wtuliła się w gołą pierś bruneta i zasnęła.
***
Dziewczynę obudziła poranna chęć zwymiotowania. Wydostała się szybko ze szczelnego uścisku siedemnastolatka, który też się wtedy obudził, i pobiegła do łazienki. W między czasie chłopak poszedł zrobić Biance gorzką herbatę. Zawsze, gdy był mały i gorzej się czuł, mama robiła mu taki  napój. Po chwili oboje znowu siedzieli pod kołdrą. Szesnastolatka chwytała kubek w rękach i zastanawiała się, a wraz z nią Jeremi.
-Może po prostu to jakaś grypa, albo angina?
-Nie sądzę, ale mogę iść do lekarza. Jednak obawiam się gorszego... - nastolatek spojrzał na nią pytającym wzrokiem. - Jest to raczej niemożliwe, ale... - brunetce ciężko to przechodziło przez gardło. - Mogę być w ciąży. - zapanowała głęboka cisza, chłopak musiał sobie wszystko poukładać w głowie. Westchnął i powiedział.
-Okay, ale zrób jeszcze jakieś testy, dobrze?
-Tak, jasne. - dziewczyna starała zachować optymizm, choć wiedziała, że łatwo nie będzie, szczególnie, że zauważyła, jak ta informacja przybiła chłopaka. Piosenkarz zszedł na dół i zaczął robić śniadanie, by zająć czymś myśli, ale średnio mu to wychodziło. Nastolatka poczuła się winna, postanowiła pościelić łóżko, ale nawet to nie pomogło jej w oderwaniu się od rzeczywistości. Schodząc na dół, zatrzymała się w pół stopnia.
-Witajcie kochani! Pamiętajcie, że dzisiaj widzimy się na Young Stars Show w Warszawie! Do zobaczenia! - nie chciała wchodzić do pomieszczenia, kiedy piosenkarz nagrywał Snapy, za dużo potem by było tłumaczenia i wyjaśniania.
-Jeremi... - zaczęła mówić o wiele ciszej, niż jej się wydawało. Dobrze wiedziała, że choć chłopak nie reagował, to słyszał. - Chciałam Cię przeprosić.
-Za co? - zapytał ciągle patrząc w talerze, które układał na stole. - Nie powinniśmy tego robić i tyle. To nie Twoja wina tylko moja, że pozwoliłem sobie na coś takiego. - dokończył z obojętnością w głosie, ale Biankę mocno ukuły w serce te słowa. Wyszła z kuchni bez słowa i pokierowała się na górę. Nastolatek najchętniej teraz pobiegłby za nią i przeprosił, ale miał ogromny żal do dziewczyny, w sumie nawet nie wiedząc za co. Przez resztę poranka i południa nie odzywali się do siebie. Dopiero gdy siedemnastolatek miał wychodzić na obiad, odezwał się po raz drugi tego dnia.
-Idziesz?! - krzyknął stojąc w drzwiach wejściowych.
-Idź sam, ja coś zjem na mieście i już pojadę, ale dzięki za gościnę i zaproszenie. - odkrzyknęła, ale w jej głosie słychać było szloch. Jeremi choć bardzo tego żałował, bez słowa wyszedł i zamknął drzwi.
***
Gdy Bianka już trochę się uspokoiła, postanowiła wyjść do apteki po test.
-"To na pewno tylko grypa, przecież jeszcze nie mogę być matką!" - myślała cały czas podczas drogi do apteki. Kiedy już wróciła, postanowiła od razu zrobić test, nie chciała już dłużej trzymać siebie w niepewności. Trudno, co będzie to będzie, jeśli Jeremi nie będzie chciał opiekować się dzieckiem - zrozumie to, w końcu to młody piosenkarz, idol wielu dziewczyn, a nie młody ojciec z jakiegoś patologicznego osiedla. Poszła do łazienki, a wynik testu specjalnie nie zaskoczył dziewczyny, jednak nie był on powodem do uśmiechu.
-Cholera. - westchnęła, ale wstała, umyła ręce i wyszła z łazienki. Postanowiła poinformować również Piotrka, w końcu niewykluczone, że to on jest ojcem.
-Halo? - usłyszała po drugiej stronie znajomy głos.
-Cz-cześć, słuchaj, kojarzysz, jak byliśmy na randce u Ciebie?
-No, fajnie było. - stwierdził dumny z siebie.
-Dla kogo fajnie, dla tego fajnie, ale w każdym razie zrobiłam teraz test i jestem...jestem w ciąży. - odparła opierając się o ścianę.
-Laska, słuchaj, nie wiem z kim się puszczałaś, ale to na pewno nie moje dziecko, a nawet jeśli byłoby moje, to mam najlepszych prawników w mieście, jeszcze będziesz musiała płacić za rozprawę, a tego raczej Ci do szczęścia nie potrzeba, już za niedługo jedno sobie wychodujesz. Albo się myśli i zabezpiecza albo potem się ma niespodziankę. - stwierdził i się rozłączył. Nastolatka opadła bezsilna na podłogę. Najgorsze jest to, że to, co mówi Piotrek to prawda. Jeremi jej nie chce znać i tak naprawdę nie ma już nikogo, kto by jej teraz pomógł.
-"Pierdolę to." - spakowała szybko, to co miała i wyszła. Poszła w stronę klubu, w którym był dzisiaj koncert.
***
-Idzie moja kochana czworonożna! - krzyknął Jeremi widząc Natalią powoli podchodzącą o kulach. - Ciągle nie wierzę, że zrobiłaś to sobie wczoraj po balu.
-No widzisz. Wczoraj było mega, naprawdę.
-A jak Krystian? - zapytał chłopak.
-A całkiem miły, fajny, obiecaliśmy, że jeszcze się spotkamy. A jak z Tobą i Bianką? - zapytała trochę ciszej. Brunet od razu zesztywniał.
-Wiesz co, wolałbym to przemilczeć, ogólnie spoko, dzisiaj była mała kłótnia, ale tak to jest okay.
-To popatrz, o wilku mowa. - kiwnęła głową w stronę jednego z filarów, przy którym stała brunetka. Nastolatek bez zastanowienia ogłosił.
-Kochani! Zaraz do Was wrócę, a teraz przepraszam Was na moment. - razem z Natalią podeszli do Bianki.
-Musimy porozmawiać. - stwierdziła poważnie, takie zachowanie nigdy nie wróży nic dobrego.
-Chciałem Cię przeprosić...
-Nie musisz, masz rację, to moja wina, porozmawiajmy po koncercie, poczekam na Was na ławce w pobliskim parku. - stwierdziła, popatrzyła się przez chwilę w oczy Jeremiego, który dopiero teraz zobaczył, że dziewczyna jest smutna, a do jej oczu napływają mimowolnie łzy, lecz zanim zdążył zadać jakiekolwiek pytanie, brunetka wyszła. Piosenkarz wrócił na miejsce Meet&Great, a Natalia już zajęła swoje miejsce na koncercie.
***
Koncert wyszedł jak zwykle wspaniale. Jeremi jednak nie czekał na standardowe podziękowania od Rema dla niego i innych artystów, nie mógł. Nieopodal czekała na niego dziewczyna, którą kocha i z którą prawdopodobnie za chwilę będzie się musiał pożegnać na długo jak nie na zawsze.
-Dzięki Remo, do zobaczenia! - rzucił tylko wychodząc. Obydwoje poszli w stronę parku. Faktycznie na jednej z ławek siedziała nieruchomo Bianka patrząc w horyzont. Gdy chłopak podszedł bliżej, zauważył, że w jej oczach jest pełno łez, które tylko czekają na wydostanie się na zewnątrz.
-Bianka, przepraszam Cię, to był dla mnie szok... - zaczął się tłumaczyć.
-Spokojnie, nie mam do Ciebie pretensji, tym bardziej po tym, co się dowiedziałam. - dziewczyna nie zmieniała kierunku wzroku, bała się spojrzeć chłopakowi w oczy.
-Co by się nie działo, będę przy Tobie, wiesz o tym. - zapewniał.
-Ale czy Ty tego nie rozumiesz?! Jestem w ciąży! Ojcem jesteś Ty! Jak Ty to sobie wyobrażasz?! Obydwoje nie jesteśmy jeszcze pełnoletni, nie mówiąc już w ogóle, że samodzielni! Miałam inne plany na życie! Chciałam pójść na studia! Spełnić się zawodowo, a nie wychowywać dziecko zamiast pisać maturę! - załamana schowała twarz w kolanach płacząc. Piosenkarz myślał co teraz będzie, ale wiedział, że nie zostawi jej samej, nie tylko dlatego, że to jego dziecko i był za nie tak samo odpowiedzialny jak Bianka, ale też, że brunetka to jego dobra przyjaciółka.
-Okay, poradzimy sobie, nie jest tak źle jak myślisz. Pójdę do jakiejś pracy, wszystko się ułoży. - przytulił nastolatkę.
-A jeśli nie? - podniosła lekko głowę i popatrzyła w oczy bruneta załamana.
-Tego nie przyjmuję do wiadomości. - uśmiechnął się delikatnie ciągle patrząc dziewczynie w oczy i otarł kciukiem jedną, samotnie spływającą łzę. Bianka po tych słowach wręcz rzuciła się chłopakowi na szyję.
-Jeremi, kocham Cię i dziękuję, że jesteś. - wyszlochała wtulona w niego.
-Też Cię kocham. - odpowiedział pewnie przytulając ją jeszcze mocniej do siebie.
-----------------------------------
Aaa...tyle akcji, że szok! 🙈
Jak sądzicie? Co będzie dalej? Ja już wiem, a Wy możecie swoje propozycje pisać w komentarzach i oczywiście będzie mi bardzo miło, jeśli zostawicie komentarz ❤️

Jeśli ktoś jeszcze nie dołączył do grupy na Facebook'u, gdzie udzielam się najbardziej to zapraszam:
Jeremi Sikorski - moje nowe życie OFFICIAL GROUP

Uwielbiam Was,
Livia

Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz