Rozdział 64

683 59 7
                                    

"Potem już normalnie rozmawiali prawie jak starzy przyjaciele, a po powrocie każde poszło do swojego pokoju.
Brunetka nie miała siły opowiadać całego spotkania przyjaciółkom, położyła się i od razu zasnęła."
-Bianka! Bianka! Wstawaj! Kaspian tu był! - tak obudziły brunetkę Sylwia i Julia. Victoria tymczasem siedziała spokojnie na łóżku i przeglądała coś na telefonie.
-Dziewczyny, spokojnie, która godzina? - zapytała z lekką chrypą nastolatka próbując uspokoić przyjaciółki.
-Oj to nie istotne! Zbyt późna! Musisz się zbierać i iść do Kaspiana! - Sylwia z Julią wyciągnęły z łóżka zaspaną szesnastolatkę i próbowały wepchać do łazienki, żeby tam się przygotowała. Victoria spokojnie z uśmiechem odpowiedziała na błagalny wzrok Bianki.
-10:30. - i tyle się widziały, gdyż brunetka została zamknięta w łazience, żeby się wyszykować. Gdy dziewczyna została sama w pomieszczeniu, popatrzyła na siebie w lustrze. Nie mówiła jeszcze dziewczynom, jak jej minął wczorajszy wieczór, z resztą, czuła jakiś wewnętrzny brak chęci do rozmawiania z kimkolwiek. Normalnie była generalnie cichą osobą, ale teraz nie miała już kompletnie ochoty na kontakty z ludźmi. Umyła twarz i zęby, włosy związała w wysokiego kucyka, a na siebie ubrała wygodne, szare dresy, równie przyjemną koszulkę i bluzę. Generalnie wyglądała, jakby nie miała zamiaru w ogóle dzisiaj wychodzić z pokoju, ale to nieprawda. Na 13:30 była umówiona z Kaspianem na podróż do Warszawy. Biance zebrało się lekko na nudności, ale szybko przeszło, więc dziewczyna nie przejmowała się tym. Wyszła z łazienki i już miała się wygodnie rozłożyć na łóżku i poprzeglądać, co się dzieje na portalach społecznościowych. Zbliżała się 13, kiedy Bianka zaczęła pakować do podręcznej torby swoje rzeczy.
-Zostawiasz nas? - zapytała z żalem w głosie najmłodsza Julia
-Wiesz, fajnie, że dogadujesz się z Kaspianem, ale żeby aż tak? Nie uważasz, że to za dalekie posunięcie? - dopowiedziała Sylwia.
-Dziewczyny, spoko, wrócę, nie przeprowadzam się do Kaspiana, jadę tylko na kilka dni, luzik. - uspokoiła i pocieszyła je brunetka. - Ale muszę się już zbierać, trzymajcie się i bądźcie grzeczne. - pogroziła palcem żartobliwie.
-Ooo no chodź, niech Cię uściskam. - rudowłosa rzuciła jej się na szyję. Po kolei każda z dziewczyn podchodziła do przyjaciółki i mówiła jej coś miłego. Ostatnia była Victoria. Nastolatki przytuliły się, ale ciemnoskóra powiedziała coś, na co zwróciła szczególną uwagę Bianka.
-Uważaj na siebie i na Jeremiego. - ostatnie słowo powiedziała szeptem i odsunęła się pozostawiając brunetkę w konsternacji. Po pożegnaniach szesnastolatka wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi i podążając korytarzem dotarła do schodów. Na dole faktycznie czekał już na nią chłopak, wyjątkowo zadowolony z siebie, jednym gestem ręki odebrał od dziewczyny plecak i torbę i ruszyli razem do samochodu. Wpakowali szybko bagaże i sami wsiedli.
***
-Co tak się nie odzywasz? - zapytał po około godzinie drogi Kaspian odrywając na moment wzrok od drogi i kierując go na dziewczynę.
-A nic...zastanawiam się po prostu.
-Mogę wiedzieć nad czym? - chłopak należał do wyjątkowa ciekawskich osób, ale brunetka mu ufała. Znała Mikołaja dosyć dobrze i wiedziała, że raczej nie wybrałby sobie pierwszego-lepszego partnera.
-Żyję tak naprawdę z dnia na dzień, nie wiem co robić, gdzie szukać pomocy i... - popatrzyła w przednią szybę jakby szukała odpowiednich słów na określenie swoich emocji. - Chyba po prostu nie jestem przygotowana na dorosłość i samodzielne życie. - cicho westchnęła i spuściła lekko głowę śmiejąc się z własnej bezradności.
-Bianko, nikt nie jest na to gotowy, dla każdego jest to duży cios, niektórzy żyją do końca swoich dni na spadku po rodzicach i przez to może mają łatwiej, ale to nie oznacza, że całkowite usamodzielnienie się jest łatwe. Wiesz, zawsze powtarzam, że skoro los postanowił nam na drodze daną przeszkodę, to znaczy, że jesteśmy w stanie ją pokonać, może być to okropnie trudne, ale zawsze się udaje. - Bianka wiedziała, że Kaspian ma rację i bardzo długo zastanawiała się nas tymi słowami. Tak długo, że zdążyli już przyjechać do Warszawy.
-No to witamy w stolicy. - powiedział, po czym przeciągnął się.
-Tu mieszkasz? - zapytała wskazując palcem na już lekko podstarzałą kamienicę.
-Tak, ale spokojnie, mieszkam sam, nie musisz się obawiać jakiś nieproszonych gości. - wysłał jej pokrzepiający uśmiech i wysiadł z samochodu, wziął torby i ruszył w kierunku domu, nastolatka długo nie czekając również ruszyła za nim.
-Napijesz się czegoś? - gdy Bianka to usłyszała, wpadła w lekkie osłupienie. - Mam dobrą czekoladę, ale może gustujesz w herbatach? - dziewczyna lekko zaśmiała się sama z siebie.
-Poproszę herbatę, obojętnie jaką. - uśmiechnęła się przyjacielsko.
-Okay, to jakbyś mogła włącz telewizor, a ja zrobię nam herbaty. - Bianka ruszyła od razu do salonu i uruchamiając sprzęt usiadła wygodnie na miękkiej kanapie. Pokój był pięknie urządzony. Ściany były w kolorach matowego granatu, a całe pomieszczenie generalnie było w odcieniach niebieskiego i czarnego z akcentami srebra. Wszystko było pięknie poustawiane i idealnie do siebie pasowało.
-Proszę, oto herbata. - powiedział chłopak kładąc na stoliku przy sofie kubek z napojem.
-Dziękuję bardzo. - uśmiechnęła się pogodnie i razem zaczęli oglądać wiadomości. Nie była to grobowa cisza, rozmawiali ze sobą, komentowali pewne sytuacje i doskonale się ze sobą rozumieli. Kiedy program informacyjny się skończył, Kaspian wstał.
-Okay, była chwila przyjemności to teraz czas na obowiązki. Nie będzie Ci przeszkadzać, jak pójdę trochę popracować?
-Nie, nie, no co Ty.
-Okay, nie wiem, co chcesz to rób, jakbyś chciała coś jeść, to wołaj a ja będę w gabinecie. - powiedział, odniósł kubki do zlewu i poszedł do pokoju, którego drzwi prowadziły z salonu, dziewczyna natomiast obejrzała jakiś film, którego w sumie nie do końca pamięta, ponieważ nie skupiała się na fabule, po czym poczuła się senna, więc poszła się umyć. Wyciągnęła z torby kosmetyczkę i poszła do łazienki.
-Dobranoc. - powiedziała Bianka, gdy weszła do gabinetu przyjaciela.
-Dobranoc, śpij spokojnie. - odpowiedział uśmiechając się i wrócił do swojej pierwotnej czynności.
***
Dziewczynę obudziły poranne promienie Słońca. Gdy spojrzała na zegarek w telefonie, była 8:30, po czym usłyszała z dołu muzykę i odgłosy smażenia. Założyła kapcie i zeszła schodami na dół.
-Dzień dobry, jak się spało? - zapytał radośnie Kaspian z okularami na nosie.
-A bardzo dobrze w sumie, a co to dobrego robisz? - zapytała przyglądając się patelni z głodnym spojrzeniem.
-O nie, to ma być niespodzianka. - powiedział i wyprowadził ją z kuchni usadawiając przy dwuosobowym stoliku na jednym z krzeseł. Po chwili przyniósł dwa talerze z typowym angielskim śniadaniem i dwoma kubkami czarnej herbaty. Kiedy dziewczyna spróbowała, oniemiała z zachwytu.
-Ale to dobre!
-Dzięki, nauczyłem się je robić oś mojego kumpla, gdy studiowałem jeszcze w Londynie.
-Wow, zazdroszczę, też bym chciała tam kiedyś pojechać, ale niestety, kiedy miałam taką szansę, problemy rodzinne i no rozumiesz.
-Nie załamuj się, napewno jeszcze kiedyś pojedziesz, ale teraz nie ma czasu na użalanie, bo nie wiem ile czasu potrzebujesz na ogarnięcie się, ale za dwie godziny idziemy na spotkanie z Mikołajem. - dziewczynę bardzo zszokował, ale i również ucieszył fakt, że spotka po tak długim czasie przyjaciela. Zjadła migiem śniadanie i poszła się szykować.
***
-Denerwujesz się? - zapytał, gdy dotarli do umówionego miejsca.
-Nie...no może trochę. - Bianka była ubrana w czarne rurki z dziurami na kolanach, granatowo-czerwoną koszulę w kratę i czarne buty Adidas.
-Spokojnie, będzie dobrze. - poklepał ją po ramieniu, żeby dodać jej otuchy. Nie musieli długo czekać, bo chwilę później przyszedł Mikołaj.
-Hey! Siema! - chłopaki przywitali się normalnie, jak kumpel z kumplem, Bianka w sumie nie wiedziała, czego się spodziewać i nie miała pojęcia jak wita się para homoseksualna.
-Mikołaj...poznajesz może tę panią? - zapytał Kaspian pokazując mu gestem dziewczynę.
-Bianka! - chłopak dopiero teraz zauważył przyjaciółkę i przytulił się do niej, ona oczywiście odwzajemniła uścisk. - Jednak, powiem Ci, czasem ciekawe prezenty przywozisz. - zaśmiał się do partnera. - Jak się czujesz? Wszystko okay? Czemu się nie odzywałaś?
-Jakoś nie miałam czasu, a przyjechałam na kilka dni, bo Kaspian mnie zaprosił. - uśmiechnęła się promiennie. Ruszyli we trójkę dalej przed siebie, głównie żeby przejść się po okolicy. Nagle Bianka na kogoś wpadła.
-Jezu przepraszam Cię, zagapiłam się. - powiedziała brunetka jeszcze nie do końca rozumiejąc co się przed chwilą stało.
-Bianka?! - dopiero teraz zobaczyła na kogo wpadła.
-Kamila! - przyjaciółki przytuliły się, pomimo długiej rozłąki dalej czuły ze sobą wyjątkową więź. Potem już cała czwórka ruszyła na kawę.
-Czyli jak długo jeszcze będziesz w Warszawie? Zostajesz już?
-Nie, przyjechałam tylko na chwilę, za dwa dni wracam. - dziewczyna cieszyła się, że przyjaciółka nie dopytywała się gdzie wraca i dlaczego, skoro może tu zostać.
-Okay, słuchajcie, ja się już niestety muszę zbierać, żeby pomóc mamie. - Kamila wzięła swoją torbę i wyszła, żegnając się po kolei z każdym, a na końcu z Bianką. - Trzymaj się kochana i wpadnij czasem jeszcze, tęskniłam. - przyjaciółki się przytuliły, po czym obydwie zaczęły płakać.
-Wiecie co? Ja też się już będę zbierać, muszę się jeszcze pouczyć przepisów drogowych.
-Zdajesz na prawo jazdy? - zapytała lekko zdumiona dziewczyna.
-Tak. - odparł nieśmiało. - To narazie! - również przytulił się do Bianki i poszedł.
-Okay, to co? My też się zbieramy? - zapytał chłopak.
-Jasne. - odpowiedziała i ruszyli razem w kierunku samochodu.
***
-Halo? - zapytała Pola po odebraniu telefonu.
-Cześć, słyszałaś, że Bianka jest w Warszawie?! - zapytała podekscytowana Kamila.
-Co? Jak to? - uśmiechnęła się baletnica na myśl o radości piosenkarza, gdy ten się o tym dowie.
-No mówię Ci! Widziałam ją dzisiaj! Byłyśmy razem na kawie i nic się zmieniła!
-Okay, dzięki za informację, do usłyszenia! Narazie! - dziewczyny się rozłączyły. - Cholera, nie mam jak wyjść, muszę się uczyć. - Pola zaczęła się zastanawiać. - Wiem! - zadzwoniła szybko do Nikoli.
-Hey.
-No heyka, co tam? - zapytała radosna piętnastolatka.
-A spoko, słuchaj, kiedy idziesz do Artura?
-Dzisiaj, właśnie wchodzę na ich osiedle.
-O to super! Przekażesz Arturowi jedną rzecz, żeby on przekazał ją Jeremiemu? Wolałabym, żeby on dowiedział się o tym od brata.
-No okay, a jaka to sprawa?
-Bianka jest w Warszawie przez kilka dni. - powiedziała podekscytowana Pola. Wszyscy bardzo tęsknili za brunetką, więc wszyscy podobnie się cieszyli z przyjazdu jej do stolicy.
-Okay, powiem mu to na sto procent.
-Dobra, papa.
Nikola ruszyła zadowolona w kierunku bloku braci i z pogodnym nastawieniem wsiadła do windy. Zapukała do drzwi i w momencie otworzył jej Jeremi.
-O cześć Nikola, Artur! - krzyknął, żeby brat go usłyszał. Piętnastolatek wyszedł z pokoju i od razu gdy zobaczył dziewczynę uśmiechnął się.
-Chciałeś mnie widzieć.
-Tak...chodź, pogadamy. - zaprosił ją ręką do pokoju. - Jeremi, zrobisz nam herbatę?
-Okay. - odparł siedemnastolatek i zaczął przygotowywać napój. Kiedy Artur usiadł na zamknął drzwi, zaczął.
-Wiesz...muszę Ci coś powiedzieć...
-Okay, ale to za moment, bo mam Ci coś pilnie do przekazania! Masz to przekazać Jeremiemu, bo od brata będzie to lepiej brzmiało.
-No okay, ale co mam powiedzieć?
-Bianka jest w Warszawie. - w momencie, w którym Nikola zaczęła to mówić, do pokoju wszedł brunet z herbatami.
-Co? Jak to? Bianka? - chłopak ledwo odstawił kubki na komodę. Dziewczyna spojrzała lekko spanikowana na chłopaka, ale postanowiła w końcu kontynuować.
-Tak, ta Bianka. Jest w Warszawie. Była dzisiaj na spotkaniu z Kamilą, Pola mi powiedziała.
-A do kiedy jest? - zapytał szybko.
-Kilka dni z tego co mi wiadomo. - Jeremi dłużej nie czekając, założył kurtkę i wybiegł z mieszkania.
-To co mi chciałeś powiedzieć? - zapytała upijając łyk herbaty i ponownie ją odstawiając.
-No właśnie... - Artur zaczął się bawić palcami, a dłonie momentalnie mu się spociły. Nikola, nie bierz tego do siebie, ale musimy się rozstać. - zamknął na chwilę oczy, przygotowawszy się na najgorsze, ale zamiast plaskacza w twarz usłyszał tylko odgłos zakładanych butów i trzask drzwi.
-----------------------------------
Kochani! Dziękuję Wam bardzo za przeczytanie i przepraszam, że w zeszłym tygodniu nie było rozdziału, ale bez zbędnych tłumaczeń, taki tydzień przerwy bardzo mi się przydał, dziękuję za Waszą wyrozumiałość i oczywiście zapraszam do komentowania! ❤️
Uwielbiam Was ❤️
Livia

Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz