Rozdział 61

792 65 5
                                    

"- Coś się dzieje?
-Jestem w ciąży. - odpowiedziała nastolatka.
-Faktycznie dużo mnie ominęło. - stwierdziła po chwili przyswajania do siebie nowych informacji."
Jeremi od kilku dni chodził mocno przygaszony. Wakacje już oficjalnie się zaczęły, a o Biance jak nie było słowa, tak nie ma. Piosenkarz próbował już wszystkiego, pisał do dziewczyny na Facebook'u, Instagram'ie, dosłownie wszędzie! Dzwonił też do matki nastolatki, ale ta zupełnie nie wiedziała, gdzie znajduje się brunetka. Chłopak nie wiedział zupełnie niczego. Żadnych wiadomości od znajomych, żadnych postów, nawet Remo nie chciał powiedzieć, na czym polegała jego rozmowa z nią. Jeremi opadł zniechęcony na łóżko. Kiedy wtulił się w poduszkę, na której do niedawna spała dziewczyna, uświadomił sobie, że nie dzwonił jeszcze do jednej osoby. Dziewczyny, która może coś, cokolwiek wiedzieć. Szybko podniósł się i wybrał numer do Natalii.
-Halo? - usłyszał melodyjny głos.
-Natalia, gdzie jest Bianka? - zapytał bardzo zdenerwowany.
-Nie wiem...
-Musisz cokolwiek wiedzieć! Przyjaźnicie się!
-Ale nie mam pojęcia gdzie jest! Jeremi, przepraszam, ale śpieszę się na tańce. - zanim szatyn zdążył odpowiedzieć, blondynka rozłączyła się. Nastolatek opadł zniechęcony na pościel. Miejsce szesnastolatki było puste, czyste, jakby nikt, nigdy tam nie leżał.
-Przepraszam Cię. - wyszeptał w pustą przestrzeń przyglądając się poduszce Bianki. Nie mógł długo tak rozmyślać, ponieważ do domu weszła jego mama.
-Jeremi! Przyszłam! - nastolatek nie miał siły się podnieść, usłyszał tylko szelest reklamówek i po chwili rodzicielka weszła do pokoju. - Co się dzieje? - zapytała z niepokojem patrząc na syna, gdy ten tylko wzruszył ramionami. Kobieta usiadła na łóżku i przysunęła się do piosenkarza, żeby ten bardziej skupił się na rozmowie.
-Czy to chodzi o Biankę? - zapytała siadając przy oparciu mebla.
-Mhm. - odparł patrząc przed siebie. Obydwoje siedzieli chwilę w ciszy , którą w końcu przerwała pani Sikorska.
-Pamiętam jak byłeś mały, miałeś mnóstwo kolegów i koleżanek. Jak zaczynałeś śpiewać, wszyscy się zachwycali, potem zacząłeś chodzić do Teatru ROMA. Byłam wtedy bardzo szczęśliwa, że mój mały synek, występuje na tak dużej scenie. - Jeremiemu mimowolnie jeden kącik ust podniósł się. - To się akurat nie zmieniło. Potem poznałeś Polę. Byliście nierozłączni! Zresztą, ciągle jesteście i to jest wspaniałe. Każde z Was rozwija się, ma różne przygody, ale czy przestaliście się przez to spotykać? Nie! Rzadziej się widzicie, ale znajdujecie dla siebie czas. Tak samo będzie z Bianką. Przeżyliście tyle wspólnych chwil, ale pomimo tego nadal uwielbiacie siebie. - Jeremi dobrze wiedział, że mamie nie chodzi tylko o wspólny koncert. - Kiedyś ją znajdziesz, a jak nie Ty ją, to ona Ciebie. Będziecie jeszcze razem, nie poddawaj się. Wiesz, kiedyś przeczytałam na Internecie bardzo mądry cytat: "każdy jest projektantem swojego przeznaczenia. Rozwiń skrzydła i leć". Wiesz czyje to słowa? - nastolatek spojrzał na rodzicielkę, a ich spojrzenia spotkały się. - Twoje, synku. Nie poddawaj się i pokaż innym na co Cię jeszcze stać, choćby niewiadomo co się działo. - Jeremi podświadomie potrzebował tych słów. Wtulił się w mamę. - Dziękuję. - przytulił się, kiedy ta głaskała go po włosach.
-Co teraz pójdziesz zrobić? - zapytała dumna z siebie i syna kobieta.
-Umówię się z Polą na spotkanie. - odpowiedział, po czym wyszedł z sypialni i ruszył w kierunku łazienki, żeby się przygotować.
***
-Hey. - piosenkarz przywitał się z przyjaciółką i razem poszli do kawiarni niedaleko poprzedniej szkoły Bianki. Jeremi starał się o tym nie myśleć, ale przychodziło mu to z trudnością.
-Brakuje Ci jej? - Pola znała już całą sytuację, dowiedziała się w sumie o niej jako pierwsza.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo. - westchnął, spuścił wzrok i obydwoje ruszyli w kierunku kawiarni. Usiedli  przy stoliku obok ogromnego okna ukazującego widok na park niedaleko budynku.
-Co Ci zamówić? - zapytał Jeremi, wstając.
-Ja tylko Colę, piłam już dzisiaj kawę. - przyjaciółka uśmiechnęła się miło. Piosenkarz ruszył w kierunku kasy, podczas, gdy Poli zadzwonił telefon. Po chwili siedemnastolatek wrócił już z napojami.
-Jeremi, przepraszam Cię, dzwoniła moja znajoma i powiedziała, że za pół godziny nauczycielka chce nam zorganizować dodatkowe zajęcia z baletu, żebyśmy były odpowiednio przygotowane na ten konkurs co Ci opowiadałam.
-Jasne, rozumiem, idź i daj z siebie wszystko. - uśmiechnął się słabo chłopak, żeby brunetka nie miała wyrzutów sumienia. Kiedy już się pożegnali, Jeremi postanowił jeszcze chwilę posiedzieć, by pomyśleć i wypić kawę. W tym samym czasie niedaleko kawiarni szła Emilka. Przez szybę zauważyła nastolatka, który był wyraźnie zamyślony. Postanowiła zmienić trochę plany i weszła do pomieszczenia. Bez słowa usiadła na poprzednim miejscu Poli na przeciwko szatyna.
-Hey Jeremi. - zaszczebiotała. Piosenkarz na chwilę podniósł głowę, ale gdy zobaczył, że to tylko koleżanka ze szkoły, spuścił znowu wzrok wyciągnąwszy telefon.
-Hey. - odburknął patrząc w komórkę. Siedzieli w ciszy, ale blondynka stwierdziła, że tak łatwo nie odpuści sobie bruneta. Chwyciła swoimi palcami za miejsce obok nadgarstka chłopaka, na co ten od razu zareagował.
-Co się dzieje? - zapytała ze sztuczną troską.
-Nic. - przeciągając odpowiedź, Jeremi chciał dać dziewczynie do zrozumienia, że nie jest zainteresowany rozmową, ale zupełnie to nie pomogło.
-No powiedz, mi możesz zaufać. - zapewniała go. Siedemnastolatek pomyślał, że jak powie jej prawdę, ta w końcu się odczepi.
-Moja dziewczyna zaginęła. Nie wiem, gdzie jest i co robi. - w momencie mina nastolatki zrzedła, ale nie na długo. Po chwili znowu namalowała na twarzy ten fałszywy uśmiech.
-Ojej, biedny. - rzekła ze współczuciem. - Ale nie martw, poradzimy sobie. - zapewniała nie puszczając ręki, co stanowiło już dla niego lekki dyskomfort.
-My? - zapytał, dziwiąc się, że blondynka powiedziała to w liczbie mnogiej.
-No tak, chyba nie myślałeś, że zostawię Cię z takim problemem samego? - odparła radośnie.
-"Miałem nadzieję." - dopowiedział sobie w myślach Sikorski.
-A teraz chodź, odprowadzisz mnie i porozmawiamy trochę. - pociągnęła go za rękę, wyprowadzając tym samym z kawiarni. Nastolatkowie szli przez park. Blondynka ciągle próbowała przymilić się chłopakowi, ale ten ciągle myślał o Biance. Nie mógł wybaczyć Remowi za to, do czego doprowadził.
-Jeremi, czy Ty w ogóle słuchasz? - z zamyśleń wyrwał go piskliwy głos.
-Co? Tak, tak...a o czym rozmawiamy? - zapytał z przepraszającym uśmiechem.
-Oj misiu! Zastanawiałam się, czy ładniej będzie mi w grafitowej, plisowanej sukience czy szafranowej, a może w szafirowej? A jakie buty do tego? A jaka torebka? Ciekawe jak się uczeszę? Może Marlena zrobi mi holenderskie warkocze? A może francuza? - zastanawiała się nastolatka, kiedy chłopak ciągle próbował sobie przypomnieć jaki to grafitowy kolor. Nagle usłyszał chrupot i łkanie dziewczyny.
-Au au...cholera, nadepnęłam na kamyk i mi coś strzeliło w kostce. Bardzo boli. - nastolatka zaczęła podskakiwać na jednej nodze.
-Czekaj, pomogę Ci. - Emilka myślała, że ukochany weźmie ją na ręce, tymczasem szatyn przełożył rękę przez jej ramię, a drugą podparł na jej boku. - Daleko jest do Twojego domu? - zapytał już lekko wycieńczony tym spotkaniem.
-Niedaleko. - odpowiedziała i oboje ruszyli w wyznaczonym przez Emilkę kierunku.
***
Kiedy Jeremi ułożył dziewczynę na kanapie w salonie w jej mieszkaniu, miał zamiar się już zbierać do domu.
-Czekaj. - chwyciła go za nadgarstek, na co ten odwrócił głowę. - zabandażowałbyś mi nogę? - zaszczebiotała.
-Jasne. - odpowiedział zmieszany. - Gdzie masz apteczkę?
-W szafce nad umywalką w łazience są opatrunki. - odpowiedziała i oparła się plecami o poduszkę na sofie, nogę układając na jej oparciu. Po chwili piosenkarz już wrócił z potrzebnymi rzeczami. Usiadł na przeciwległym końcu kanapy i położył stopę koleżanki na swoim udzie. Zaczął najpierw smarować newralgiczny punkt maścią na zmniejszenie opuchlizny, na co dziewczyna cicho syknęła i złapała chłopaka za nadgarstek, ten tylko rzucił jej oskarżycielskie spojrzenie.
-Odruchowo. - próbowała się tłumaczyć. Siedemnastolatek wrócił do poprzedniej czynności. Po skończonej pracy odniósł przybory i wrócił do poszkodowanej.
-Może chcesz zostać? Muszę Ci jakoś wynagrodzić pomoc. - powiedziała uwodzicielsko.
-Na serio nie jestem w nastroju do świętowania.
-No proszę, mam takie dobre spaghetti i nie chcę, żeby się zmarnowało. - chłopak z jednej strony chciałby ukrócić tą sytuację, a z drugiej był strasznie głodny, bo zbliżała się 19, a on był bez obiadu. W efekcie głód dał za wygraną.
-No dobra, to gdzie jest? - zapytał miło.
-Czekaj, już Ci pokażę. - nastolatka wstała i lekko kulejąc poszła do kuchni. Jeremi powłóczył się za blondynką. Emilka wyciągnęła z lodówki gotowe danie, żeby potem podsmażyć je na patelni. Chwilę później już było gotowe do jedzenia.
-Zjedz sam, mi się nie chce jeść. - odparła znudzona dziewczyna opierając się o blat. Jeremi był tak głodny, że zapomniał kompletnie o zasadach moralnych i kulturalnych. Wziął patelnię z "obiadem" w jedną dłoń, w drugą widelec i zaczął jeść. Dziewczyna popatrzyła na niego i uroczo się zaśmiała, po czym dodała. - Ale chętnie się napiję. - mówiąc to, wyciągnęła z jednej z szafek butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki. Do obydwóch nalała tyle samo trunku. Chłopak był tak zadowolony, że myśli już przez pryzmat rozumu, a nie żołądka, więc nie odmówił.
-Wznieśmy toast. - kontynuowała blondynka, widząc, że brunet wziął kieliszek do ręki. - Za to, żeby Twoja dziewczyna się odnalazła. - zaczęła spożywać alkohol, w przeciwieństwie do Jeremiego. Ten przypomniał sobie o Biance i o tym, że pewnie teraz uważa go za skończonego dupka, a on popija wino w mieszkaniu dziewczyny, którą ledwo zna.
-Muszę iść. - odparł przygnębiony i zaczął zakładać buty.
-Nie zostaniesz dłużej? Zabawa się dopiero rozkręca. - powiedziała uwodzicielsko, przejeżdżając palcami po torsie piosenkarza.
-Nie. - odpowiedział i w ciszy wyszedł. Po około 15 minutach był w domu.
-Siema, bracie! Co Ty taki zły? - zakpił Artur.
-Nie jestem w nastroju do żartów, idę się położyć. - odpowiedział starszy Sikorski i skierował się w stronę łazienki, gdzie wziął szybki prysznic. Cały czas po głowie chodziły mu myśli o Biance. Ktoś musi wiedzieć, gdzie ona jest. Z takimi obawami położył się i dosyć szybko zasnął.
-----------------------------------
Kochani! Dziękuję za kolejny rozdział! ❤️ i oczywiście za prawie 60 tysięcy (blog) i ponad 15 tysięcy (Wattpad) wyświetleń! 💘
Jesteście najlepsi i nie zapominajcie o tym! Zapraszam na grupę na Facebook'u Jeremi Sikorski - moje nowe życie OFFICIAL GROUP, bo dzisiaj właśnie wybiło 200 osób 😱💖
Uwielbiam Was,
Livia

Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz