Rozdział 43

805 53 5
                                    

„Bianka zatrzymała się dopiero gdy weszła na peron. Gdy chciała zasunąć plecak, zobaczyła, że zgubiła książkę.

-„Cholera, trudno, było warto." – uśmiechnęła się do siebie, założyła słuchawki na uszy, wsiadła do pociągu i ruszyła w kierunku domu."

Jeremi siedział z małym psiakiem na kolanach i zamyślony głaskał go. Myślał o dziewczynie, która podrzuciła mu psa. Obok niego leżała książka, którą złapał podczas biegu.

-Bracie, nie cieszysz się z urodzin! Jeszcze rok i możesz pić alkohol! –rzucił zadowolony Artur, na co pani Sikorska zmierzyła go wzrokiem.

-„Czyli się nic nie zmieni." – dopowiedział sobie w myślach siedemnastolatek. – Cieszę, ale...kto mógł porzucić takiego psa? – połaskotał radośnie owczarka.

-Nie wiem, ale musiał być okrutny, on jest śliczny! – dołączył do głaskania Artur.

-No wiesz...bo będę zazdrosna. – zaśmiała się Nikola i oparła się na ramieniu czternastolatka. Zaraz po niej do kanapy podeszła Kamila i Pola. Natalia musiała wcześniej wyjść, śpieszyła się, gdyż jutro wyjeżdżała do Hiszpanii.

-Czytasz? – zapytała szesnastoletnia blondynka, biorąc do ręki „Obsydian".

-Nie, wypadło to tej dziewczynie, która podrzuciła psa pod drzwi.

-Czekaj...tu są jakieś napisy. – zauważyła w środku książki na marginesach krótkie notatki dotyczące fabuły. – I jestem prawie pewna czyje to pismo, zresztą, znam tylko jedną osobę, która robi takie rzeczy czytając książki.

-No to mów! – zbyt podekscytował się idol, na co Kamila spojrzała na niego spode łba.

-Serio? Oczywiście, że chodzi mi o Biankę i na pewno nie dała tutaj tego psa przypadkowo.

-No tak! Opowiadałem jej, że marzy mi się mieć psa, ale skoro jest na mnie zła, to czemu chciało jej się jechać do Warszawy, żeby dać mi go?

-Jeremi! Pomyśl! Normalnie nikomu nie chciałoby jechać, ale jej tak! Skojarz fakty! Jest na Ciebie zła, ale ciągle coś do Ciebie czuje! – podsumowała poirytowana Pola, a wszyscy się z nią zgodzili.

***

Natalia wstała o 4 nad ranem, gdyż chcieli być w Hiszpanii jak najszybciej. Jechała z rodzicami i przyjaciółką. Kiedy wsiedli do samochodu, zaczęły się rozmowy i typowe podróżnicze zajęcia, ale dziewczyna myślami błądziła między tematami Jeremiego, a Bianki. Wczorajsza wiadomość od Kamili, że książkę zgubiła Bianka. Nastolatka wpadła w momencie na genialny pomysł i chwili się nie zastanawiając napisała z nim do Artura. Kiedy wysłała wiadomość, mogła już w spokoju zachwycać się wyjazdem do słonecznego Madrytu.

*piątek*

-Bianka! Idziesz dzisiaj na imprezę do Tomka? – zapytała Dominika podchodząc do dziewczyny.

-Jasne! O której?

-Dziewiętnasta.

-Będę. – pożegnały się i szesnastolatka ruszyła w stronę osiedla. Kiedy była już w domu, wybiła godzina piętnasta. Obiad w mikrofalówce i kartka na stole od mamy. Dziewczyna automatycznie rzuciła plecak do pokoju nie zważając na jego zawartość i usiadła do stołu, żeby zjeść, jeszcze o dziwo, ciepły posiłek. Po zjedzony obiedzie poszła wziąć kąpiel. Nim się zorientowała i wróciła do rzeczywistości, minęło półtorej godziny i był już czas, żeby się zbierać. Wyszła z wanny, owinęła się ręcznikiem wokół ciała, natomiast drugim zawinęła włosy w mocny kokon. Ustawiła się przed szafą i zaczęła wybierać sukienki. Wybrała czarną do połowy uda lekko rozkloszowaną z siateczką od ramion do piersi bez rękawów, a do tego wysokie, czarne szpilki. Zanim założyła kreację, wysuszyła włosy. Po założeniu ubioru czas na makijaż i dodatki. Wzięła kopertówkę, skórkową kurtkę, założyła buty i wyszła i dziarsko wyszła zadowolona ze swojej kreacji.

***

Mieszkanie Tomka było średniej wielkości. Na środku stał długi stół, a na nim wszelkiego rodzaju przekąski i napoje, także alkohol, część już puste, część jeszcze nie.

-Bianka! Hey! – machnęła w jej stronę Dominika stojąca wokół ich grupy. Dziewczyna wesoło podeszła i już na powitanie dostała jakiegoś drinka.

-No, no, nie mówiliście, że ta Wasza nowa koleżanka to taka laska! – zagwizdało paru chłopaków, ale sądząc po tym, że staliw tej samej grupie, byli to najwidoczniej znajomi Dominiki.

-Przestańcie, nie zasługujecie na nią, nie Wasza liga. – zaśmiała się dziewczyna.

-Księżniczka korzystała już z tego, co mamy najlepsze? – zapytał jeden z chłopaków, blondyn gdzieś na oko 185 centymetrów z tunelami. Rysy twarzy miał całkiem urokliwe.

-Piotrek! Przestań! Bianka niedawno nauczyła się pić porządnie alkohol, a Ty od razu wyskakujesz z czym takim? – zganiła go koleżanka.

-Ej...ale o co chodzi? Ja chcę! – powiedziała zdezorientowana, ale dopiero potem zrozumiała, gdy chłopcy zaśmiali się między sobą, a jeden z nich przyniósł jakiś biały proszek na szklanej szybce ułożony w kreski.

-Nie musisz tego robić jeśli nie chcesz. – powiedziała jej do ucha Dominika.

-Idę się napić wody. – odpowiedziała równie cicho, odwróciła się i już miała iść, gdy usłyszała za sobą szmery i jeden, donośny głos.

-Wiedziałem, Księżniczka jest zbyt delikatna. – chłopak z rękami założonymi na piersiach rzucił z kpiną, a w dziewczynie się zagotowało. W momencie się odwróciła i z powrotem wróciła na poprzednie miejsce.

-Dawid, przestań. – wysyczała cicho zdenerwowana Dominika.

-Nie ośmieszaj się, tylko podaj mi to. – odpowiedziała chłodno Bianka, a po pokoju rozległo się buczenie. Blondyn bez słowa podał jej szybkę z proszkiem. – A przepraszam, czym to mam wciągać? Palcami? – dziewczyna czuł się coraz pewniej, ale jednocześnie obawiała się skutków. Dawid bez słowa podał jej szpatułkę. Nastolatka chwilę w dłoniach narzędzie udając, że jej obeznana z tematem, ale naprawdę się denerwowała. Wzięła głęboki oddech, nachyliła się nad szkłem i wciągnęła narkotyk. Drobinki szybko wpadły jej do nosa, na co w pierwszej chwili rozszerzyły się źrenice. Kichnęła parę razy, część wiwatowała, a pozostali wrócili do zabawy.

***

Jeremi siedział w fotelu i odrabiał lekcje, gdy dostał SMS'a.

-„Widzimy się za 15 minut w magazynie."

-„To nie numer Łukasza, bo mam go zapisanego. Szef?" – chwilę pomyślał, dopisał ostatni przykład, założył kurtkę, buty i wyszedł. Po drodze zdążył jeszcze wypalić dwa papierosy. Kiedy doszedł do magazynu, drzwi były uchylone. Chłopak chwilę zatrzymał się przy drzwiach, przypomniała sobie wydarzenia z niedawna, gdy ratował Biankę z rąk jej własnego ojca. Wtedy jeszcze dziewczyna była delikatna, bezbronna, a teraz, z tego co widział na Snapie, zmieniła się ogromnie. Siedemnastolatek szybko otrząsł głowę i wszedł.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kochani! To już 43 rozdział! Dziękuję za przeczytanie!

Uwielbiam Was,

Livia

*WIDZISZ = KOMENTUJESZ*


Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz