Rozdział 66

612 59 8
                                    

"-Będziemy tęsknić, ale będziesz przychodzić na koncerty czasem? - zapytała ze łzami w oczach Sysia.
-Jasne, obiecuję. I jakby co, zawsze możecie do mnie pisać, zawsze Wam pomogę."
Jeremi z bratem wracając do domu postanowili zatrzymać się w jakiejś spokojniejszej dzielnicy na jednym z murków czyli pozostałościach po zburzonym domu. Po drodze kupili sobie energetyki i tak siedzieli.
-I co teraz będzie? - zapytał Artur obstukując puszkę.
-Ty pewnie dalej będziesz grał koncerty z ekipą, a ja to nie wiem, się zobaczy. - odpowiedział Jeremi. W jego głosie nie było słychać smutku, a bardziej taką bezsilność ledwo zatuszowaną dystansem do całej tej sytuacji.
-Nie zgadzam się na to, jesteśmy braćmi, tworzymy team. Jak jest jedna osoba to nie jest to team, w ogóle dlaczego Remo Cię wyrzucił? - nastąpiła chwila ciszy spowodowana braniem kolejnego łyku przez siedemnastolatka.
-Dowiedział się o mafii i o tym wszystkim, nawet nie wiem od kogo, ale tego raczej się nie dowiem.
-I nie próbowałeś się tłumaczyć?!
-Co mu miałem powiedzieć? Remik to nie tak, znaczy w sumie to masz rację, ale ja się poprawię! - udawał piskliwym głosem, po czym spojrzał znacząco na bruneta. - Po prostu tak musiało być i tyle.
-To dlaczego mnie też nie wywalił? - starszy brat wzruszył tylko ramionami, kiedy Artur usłyszał sygnał telefonu.
-Halo?
-H-halo? Cz-cze Arczi. - w słuchawce rozbrzmiewał pijany głos rozbawionej brunetki.
-Sylwia, co się dzieje? Gdzie jesteś?
-J-jestem w jakimś k-klubie i j-j-jakiś fa-facet się do mnie dowala.
-W jakim klubie?! Powiedz mi tylko nazwę i nigdzie się stamtąd nie ruszaj, ja już tam jadę. - powiedział poważnie, bardzo bał się o przyjaciółkę.
-Pa-palestina.
-Cholera, dobra, czekaj tam i się nie ruszaj i nie idź z nikim! - przestrzegł ją piętnastolatek.
-Kto Cię wzywa na pomoc, bohaterze? - zapytał z lekką kpiną Jeremi.
-Sylwia, jest w klubie, pijana i jakiegoś faceta trzeba doprowadzić do porządku, jak się najszybciej dostaniemy do tego klubu?
-Tym samochodem. - wskazał głową na lekko już zużytego Seata Toledo.
-Chcesz go ukraść? - zapytał z lekkim niedowierzaniem młodszy z braci, a dopiero po chwili uświadomił sobie jakie to pytanie było głupie.
-Nie, pożyczam i oddam go właścicielowi, ale zostawię go na drugim końcu miasta. - odpowiedział z lekkim uśmiechem Jeremi. Nie minęła chwila, a obydwaj siedzieli w aucie.
-Praktycznie w ogóle nie śmigana. - stwierdził trochę przyglądając się samochodowi Jeremi, po czym ruszył.
***
-Dzięki brat, nie czekaj na nas, wrócimy taksówką. - rzucił piętnastolatek wychodząc z samochodu.
-Spoko, ale jakbyś potrzebował pomocy to dzwoń. - odpowiedział Jeremi, po czym odjechał. Artur wszedł lekko zdenerwowany, brał udział już w akcjach z Jeremim, ale nigdy nie brał udziału w bójce. Od razu gdy wszedł od pomieszczenia uderzył go zapach perfum, potu i alkoholu, co w porównaniu ze świeżym powietrzem na dworze było prawdziwym odorem. Wzrokiem szukał Sylwii, ale nie musiał długo przeglądać sali. Jakiś kawałek od niego do ściany była oparta brunetka otoczona przez dosyć muskularnych i wysokich mężczyzn. Chłopak wziął głęboki oddech i dziarsko podszedł do grupki.
-Zostawicie ją? - głupkowato uśmiechający się do Sylwii koleś odwrócił się, ale to tylko spowodowało kolejny powód do śmiechu.
-Chłopczyku, weź lepiej pobaw się w piaskownicy, a sprawy dorosłych zostaw nam. - jego koledzy również zaczęli się śmiać.
-To Ty nie wiesz, że najpierw pyta się damę o zgodę, zanim się pójdzie z nią na spotkanie? - zapytał sarkastycznie, po czym uderzył faceta w nos, a że mężczyzna się tego nie spodziewał, zachwiał się. Artur skorzystał z tego i powalił go podcinając nogi w kolanach.
-Mam powtórzyć czy kulturalnie odejdziecie? - zapytał pewnie, a faceci lekko zdumieni, stwierdzili że nie chcą mieć problemów i holując kumpla wyszli z klubu.
-Oj Arturku, Ty mój bohaterze! - rzuciła się brunetowi na szyję.
-Sylwia, wszystko okay? Nic Ci nie zrobili? - zapytał prowadząc dziewczynę ku wyjściu. W między czasie zadzwonił też po taksówkę.
-Powiem Ci, no ale powiem Ci, że było tak super! - zapewniała pijanym głosem.
-Tak, to fajnie, w jakim jesteś hotelu?
-Novotel. - odpowiedziała szybko zanim zachwiała się i gdyby nie piętnastolatek, upadłaby. W tym samym momencie podjechała taksówka i obydwoje wsiedli. Sylwia w pozycji bardziej leżącej niż siedzącej z tyłu, a Artur z przodu.
-Jak ona mi zarzyga tył, to będziesz płacić za tapicerkę. - powiedział na dzień dobry kierowca.
-Nie zarzyga. - odpowiedział krótko muzyk.
***
Jakieś 20 minut później byli pod hotelem. Chłopak zapłacił i wyniósł dziewczynę z samochodu. Na szczęście pani recepcjonistka podała mu numer pokoju i już po chwili byli w pomieszczeniu. Artur ułożył Sylwię na łóżku i przykrył pościelą, gdyż nastolatka już prawie spała.
-Dobranoc. - wyszeptał cicho i już miał wychodzić, gdy usłyszał dziewczęcy głos.
-Zostań proszę, boję się sama spać. -  jednej strony nie wiedział czy to jest spowodowane ilością alkoholu we krwi, czy faktycznie Sylwia nie chce spać sama. Faktycznie, na większości występach lub trasach spała albo w Sylwią Lipką, albo po prostu wracała od razu do domu, więc nastolatek ułożył się obok niej i zamknął oczy. Pamiętał jeszcze z dzieciństwa, jak z Jeremim byli jeszcze mali, tata udawał, że śpi, żeby oni też zasnęli.
-Artur, śpisz? - usłyszał szept.
-Mhm. - odburknął udając, że śpi, ale momentalnie rozbudziła go pewna interakcja ze strony piosenkarki. Zanim zdążył się rozeznać w sytuacji, ich usta nawzajem oddawały pocałunki i kiedy skończyli, osiemnastolatka poszła spać, ale Artur nie mógł jeszcze długo zrozumieć co się wydarzyło.
-----------------------------------
Kochani! Tym razem trochę inny rozdział, bo: a) krótszy b) bardziej z perspektywy Artura, ale wiem, że dużo Arturonators również czyta moje opowiadanie, więc ukłon w ich stronę ode mnie ❤️
Zapraszam do komentowania, bo każdy komentarz to jest coś niesamowitego, dziękuję 💞
Uwielbiam Was,
Livia

Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz