Rozdział 45

806 49 7
                                    

„-To może dasz się zaprosić gdzieś bardziej prywatnie z bardziej wykwintnym alkoholem? – zapytał opierając się o blat kuchenny, na co dziewczyna lekko zdezorientowana odwróciła się, żeby spojrzeć chłopakowi w oczy, ale już na początku obiecała sobie, że będzie teraz korzystać z życia w stu procentach.

-Zgoda, z przyjemnością. – odpowiedziała z jakimś takim błyskiem w oczach, które oznaczało, że nowy tydzień będzie pełen przygód."

-Dobra, koniec! – zarządził Jeremi do tancerzy patrząc na zegarek wiszący w ich sali do ćwiczeń. Siedemnastolatek szybko się przebrał i już miał wychodzić.

-A gdzie to się tak śpieszysz? – zaśmiali się porozumiewawczo do siebie koledzy.

-Na spotkanie, widzimy się jutro, na razie! – rzucił i wyszedł. Poszedł prosto do domu, zostawił plecak, przebrał swój poprzedni strój, czyli białe spodnie i czarną koszulkę na biały t-shirt i czarne spodnie. Zapiął Lilo na smycz, a że szczeniak miał dopiero trzy miesiące, wziął go na ręce i poszedł. Na miejscu czekała już na niego piętnastoletnia blondynka.

-Hey, chciałeś się zobaczyć, coś się stało? – zapytała się Natalia.

-Hey, chciałem pogadać, przepraszam, że Cię tak ciągle ściągam, ale wiesz...

-Spoko, spoko, rozumiem. Nie musisz mi się tłumaczyć. – poklepała go po ramieniu, co tak naprawdę było przedramieniem ze względu na wzrost idola.

-Nie widziałem długo Bianki, jestem już pewien, że to jej książka i że to ona dała mi psa, bo wiedziała, że o nim marzyłem, ale pomimo tego i tak nie odpisuje na wiadomości, ani na SMS-y, ani na nic! – powiedział przygaszony. W między czasie ruszyli w kierunku parku i szli właśnie wzdłuż alejki, po której z dwóch stron rosły lipy, wiśnie i dęby.

-Nie wiem, jakie były Wasze relacje przed jej wyjazdem, ale jest duże prawdopodobieństwo, że jest na Ciebie zła, ale wtedy z drugiej strony nie dawała by Ci tego psa... - kiedy dziewczyna tak mówiła, Jeremi stanął, a ona wraz z nim. – Coś nie tak? – zapytała, ale Jeremi tylko powoli zbliżał się do niej ciągle badając jej każdy element twarzy. Natalia była na tyle sparaliżowana obrotem sytuacji, że nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku, ani zrobić żadnego ruchu. Nastolatkowie już stykali się nosami, prawie mieli się pocałować, gdy w ostatniej chwili czternastolatce wróciło świadome myślenie i przypomniała sobie, że musi zorganizować dla chłopaka i Bianki niespodziankę, a nie całować się z Jeremim. – Stop. Nie możesz tego zrobić, nie. – powtrzymała go w ostatniej chwili. Chłopak się zmieszał.

-Masz rację, nie powinienem, nie... - nastolatek upadł, leżał z zamkniętymi oczami. Dziewczyna nachyliła się nad nim i sprawdziła, czy jest puls. Był. Szybko zadzwoniła po pogotowie, a w drugiej kolejności do Artura, żeby go poinformować o nieszczęśliwym wypadku brata.

***

Jeremi obudził się w sali szpitalnej na jednym z łóżek. Był podpięty do kroplówki czyli standard. Akurat w tym momencie do pomieszczenia weszły Emilka i Alicja. Chłopak lekko podniósł się na rękach, do pozycji, gdzie prawie siedział. Od razu po dziewczynach było widać, która podchodzi do życia na spokojnie, z rozwagą. Emilka spanikowana i roztrzęsiona usiadła na krześle obok łóżka siedemnastolatka i pierwsze, co zrobiła, to chwyciła go za rękę.

-Jeremiś...jak się czujesz? – zaszczebiotała, na co druga nastolatka przewróciła oczami z rękami założonymi na piersiach.

-Jest okay. – westchnął obolały. – Możesz mi przynieść trochę wody? – skierował to pytanie wyraźnie do Emilki, a Alicja wyczuła, że siedemnastolatek chce się pozbyć dziewczyny, żeby mogli porozmawiać na osobności.

-Dobrze, misiu, zaraz Ci przyniosę, papa. – ucałowała swoją rękę, po to, żeby następnie przyłożyć ją do głowy Jeremiego i wyszła.

-Gdzie jest Natalia i co mi się stało? – zapytał od razu, gdy nastolatka wyszła.

-Zemdlałeś, Twoi rodzice będą tu gdzieś za dwie godziny, a Natalia musiała iść, bo miała jeszcze coś do załatwienia, ale powiedziała, że jeszcze wróci.

-Okay, dzięki, a co ona tu robi? – wskazał wzrokiem na drzwi, a przyjaciółka od razu wiedziała o kogo chodzi.

-Artur do mnie napisał, żebym wpadła do Ciebie, a ona się napatoczyła i stwierdziła, że idzie że mną, więc poszłyśmy.

-Spoko, rozumiem, dzięki, że przyszłaś, jest coś zadane z kształcenia?

-Rozpisać takty, ale to Ci podam później, i tak teraz musisz odpoczywać...

-Memisiu! – zaskrzeczała blondynka z kubkiem napoju. – Przyniosłam Ci wodę! Cieszysz się? – zanim się obejrzał, kubek stał już na stoliku nocnym stojącym obok łóżka.

-Tak, dzięki. – odpowiedział lekko zażenowany i zdezorientowany.

-Przynieść Ci coś jeszcze, mój słodki cukiereczku? – gdy Emila tak słodziła nastolatkowi, a ten próbował się od tego obronić i kulturalnie dać jej do zrozumienia, że nie jest nią zainteresowany, Alicja na zmianę przewracała oczami, gdy znajoma mówiła zdrobnieniami do przyjaciela, albo prawie wybuchała śmiechem, gdy ten odganiał się od zalotów.

-W zasadzie to chciałbym się zdrzemnąć, chyba rozumiesz. – powiedział coś, co było jego planem ostatecznym. Dziewczyna wstała z miejsca i już miała wychodzić, powiedziała.

-Alicja, a Ty nie idziesz, mój misiaczek chce się przespać, bo on tyle wycierpiał, a Ty mu pewnie jeszcze zaśmiecasz głowę jeszcze jakimiś zadaniami ze szkoły, no chodź, raz, dwa, raz, dwa. – poklaskiwał, przez co w nastolatce faktycznie się zagotowało, ale postanowiła po raz kolejny zacisnąć zęby i uśmiechnąć się sztucznie.

-To papa, cukiereczku. – zaszczebiotała na koniec Emilka, gdy towarzyszka ją wyciągała wręcz siłą z sali.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kochani! Dziękuję Wam za ten kolejny rozdział i zapraszam do komentowania! A za niedługo już coś nowego, interesującego...

Uwielbiam Was,

Livia


Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz