Rozdział 12

1.2K 74 2
                                    

„Przez to, że na osiedlu Bianki były prowadzone jakieś prace związane z ulicą, połowa osiedla (między innymi najkrótsza droga do domu dziewczyny) były zamknięte i nastolatka musiała chodzić dwa razy dłuższą drogą. Kiedy wychodziła z przejścia podziemnego nagle coś ją oślepiło, zachwiała się i ostatnie, co usłyszała, to uderzenie głową o schody..."

Dziewczyna obudziła się w szpitalu. Najpierw nie wiedziała, gdzie jest, ale gdy poczuła straszny ból głowy, powoli zaczęła rozumieć, co się stało. Obok jej łóżka siedzieli rodzice i Kamila.

-Cześć kochanie, jak się czujesz? Nawet nie wiesz, jak się o Ciebie martwiliśmy. – opiekunowie, jak i przyjaciółka, która siedziała obok lekko się uspokoili, kiedy zobaczyli, że Bianka się obudziła.

-Cześć, ale...czemu ja tu trafiłam? – dziewczyna pocierała bolącą głowę.

-Wracałaś do domu i nagle upadłaś i spadłaś ze schodów, ale jakiś chłopak Cię zauważył i zadzwonił po pogotowie. Wyszedł jakieś 10 minut temu. – kiedy tata Bianki opowiadał całe zdarzenie, przyjaciółka siedziała cicho ze wzrokiem wbitym w podłogę, tak jakby coś wiedziała, ale nie chciała powiedzieć.

-Dobrze, przyniesiecie mi wody, chce mi się pić? – nastolatka chciała zostać tylko z przyjaciółką, więc w dosyć prosty sposób wyprosiła rodziców. Kiedy drzwi się zamknęły, dziewczyny zostały same w sali, a Bianka tylko czekała, co powie Kamila.

-No to co chcesz powiedzieć? – zaczęła.

-Nic... - przyjaciółka ani na chwilę nie podniosła wzroku.

-Proszę Cię, wiem, że chce mi coś powiedzieć, ale nie mam pojęcia co. – nastała wręcz grobowa cisza.

-Bo ten chłopak, który Cię uratował, to...to ja wiem, kim on jest, widziałam go. – Kamila nie skakała z radości, więc na pewno nie była to dobra wiadomość.

-No to powiedz! Najgorszą, ale prawdę, proszę...

-Bo to był Łukasz. – dobitnie zakończyła Kamila.

-Jak t-to? Czemu? Dlaczego on mi pomógł? Najpierw się ze mnie śmieje, a teraz mi pomaga? Nie rozumiem go. – Bianka była kompletnie zdezorientowana.

-No ale z jednej strony, faktycznie, śmieje się z Ciebie, a z drugiej, chyba nie jest taki bezduszny, że mógł pomóc osobie potrzebującej.

-Niby masz racje, ale nie wiem, nie mam pojęcia co o tym myśleć, naprawdę? Czy wszystko musiało mi teraz wejść na głowę? Roksana, Jeremi, Łukasz i jeszcze Mikołaj! – dziewczyna opadła zmęczona na łóżko.

-Spokojnie, Roksana się za niedługo sama rozwiąże, co do Łukasza nie jesteśmy pewne, Mikołaj raczej żadnych problemów Ci jeszcze nie przysporzył, ale Jeremi? Co on Ci zrobił? – w tym momencie Bianka poczuła, że musi powiedzieć Kamili, co leży jej na sercu i żeby jej powiedziała prawdę. Po kolejnej chwili ciszy zaczęła.

-Nie rozumiem Waszego zachowania. Myślicie, że nie widzę, jak spotykacie się ze sobą? Przed szkołą? Po szkole? Że nie widzę, jak cały czas ze sobą piszecie? Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, to mi to powiedz, a nie udawajcie, że nic się nie dzieje. – Kamila zamarła.

-Bianka...to nie tak...chciałabym Ci powiedzieć, ale to nie jest jeszcze dobry czas, dla nikogo, jeszcze teraz Ty z tym wypadkiem, może przełożymy tą sprawę na trochę później...?

-Nie, Kamila. Jak nie teraz to kiedy? Musicie mi to powiedzieć, czy Wam się to podoba, czy nie.

-Ale my chcemy ci to powiedzieć, ale jeszcze nie teraz...

Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz