Rozdział 37

974 57 1
                                    

„Bianka opadła zmęczona na łóżko, już wiedziała, że nie będzie spać, bardziej zastanawiał ją fakt, jak ma powiedzieć przyjaciołom, że się przeprowadza, bo teraz, po śmierci ojca, nie będzie je stać na utrzymanie tego mieszkania i będą musiały szukać czegoś innego, prawdopodobnie w innym mieście, w innej części Polski."

Dziewczyna leniwie weszła do szkoły, była zmęczona po nocy, a dzisiaj jeszcze miała iść do staruszki, którą się opiekowała. Przez ostatnie wydarzenia zupełnie zapomniała o swoich obowiązkach.

-Bianka! Jak się czujesz? – podbiegła do niej Kamila, przyjaciółki się przytuliły.

-Tak, już lepiej. – dziewczyna postanowiła jeszcze nie mówić o przeprowadzce, ale okazja nadarzyła się szybciej niż myślała.

-A jak Twoi rodzice?

-No... - zaczęła. – Z mamą wszystko okay, natomiast z tatą... - próbowała przełknąć gulę w gardle, która tkwiła od rana, ale średnio jej to wychodziło. – Z tatą już raczej nigdy nie porozmawiam.

-Co się stało? – nastolatka była dla 16-latki bardzo bliską osobą. Praktycznie zawsze denerwowały się w jednym momencie, w tej samem chwili chciało im się płakać i chyba nie byłoby okazji, kiedy nie wybuchły razem śmiechem. Kamila znała jej wszystkie tajemnice. Poznały się, kiedy Bianka zaczęła chodzić do szkoły po adopcji, wtedy jeszcze przyjaciółka kolegowała się z Roksaną, ale potem pewne spięcie między koleżankami umożliwiło rozpoczęcie przyjaźni.

-Nie żyje, lekarze nie zdołali go uratować, dowiedziałam się o tym wczoraj. – stała niczym słup soli wpatrując się w ziemię, tymczasem przyjaciółka przytuliła dziewczynę.

-Strasznie mi przykro, poradzimy sobie, obiecuję.

-Z tym też może być mały problem... - po chwili nastolatka się odsunęła. – Nie mamy teraz z mamą pieniędzy na to mieszkanie i prawdopodobnie będziemy się musiały wyprowadzić...

-Spokojnie, będziemy się widywać w szkole...

-Nie. Nie chodzi o przeprowadzkę na inny koniec miasta, tylko kraju. Mama coś myślała o Opolu albo o Wrocławiu, ewentualnie Zabrze.

-Nie! Nie zgadzam się! Nie pozwolę na to! Nie możesz wyjechać! To jest niemożliwe! – zaczęła się wściekać.

-Kamila...spokojnie, złością nic nie zrobisz.

-Ale nie mogę na to pozwolić! – kiedy dziewczyna próbowała trochę uspokoić Kamilę, do przyjaciółek podszedł Łukasz z bukietem czerwonych róż.

-Cześć Bianka, chciałem Cię przeprosić, nie powinienem tego robić. To dla Ciebie. – próbował jej wręczyć kwiaty.

-Na serio myślałeś , że Ci wybaczę?! Pracujesz z moim ojcem i porwałeś mnie! Trzeba być nieźle jebniętym, żeby następnego dnia normalnie jak gdyby nigdy nic podejść i rozmawiać! – tym razem dziewczyna nie wytrzymała.

-Wiem, jesteś zła, ale daj mi to wytłumaczyć. Przejdziemy się? – zaproponował.

-No dobra. – odrzekła krótko, i tak nie mogłaby się skupić dzisiaj na lekcjach. Pożegnała się z przyjaciółką i wyszła z chłopakiem.

-No to się tłumacz. – powiedziała po chwili ciszy.

-Nie mam jak się tłumaczyć, byłem debilem. Chciałem się zabawić, ale nie chciałem Cię skrzywdzić.

-Jakoś Ci się nie udało.

-Wiem, wiem, ale pamiętaj proszę, że nigdy bym Cię nie skrzywdził, bo...

Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz