Rozdział 34

916 60 5
                                    

„Następnego dnia Jeremi obudził się o czwartej rano zlany potem, śnił mu się koszmar, była w nim Bianka i Pola i jacyś gangsterzy.

-Muszę dzisiaj pójść do tego cholernego magazynu. – burknął do siebie i szybko się wyszykował.

-Gdzie idziesz? – zapytała miło mama braci.

-Później Wam powiem. – rzucił i wręcz wybiegł z mieszkania."

-Halo? – zapytała zaspana Pola.

-Cześć, podejrzewam gdzie jest Bianka.

-Zaraz będę na centrum. – dziewczyna się rozłączyła. Nastolatek stwierdził, że ma jeszcze chwilę czasu, więc może pójść piechotą do centrum. Nagrał po drodze kilka Snapów, ale ciągle w głowie tkwiła mu jedna myśl: „Gdzie Bianka?", „Co się z nią dzieje?", starał się ją co prawda zepchnąć, ale nie udało mu się to. Co kilka metrów podchodziły do niego fanki, którym oczywiście nie wolno było odmówić. Zadzwonił też Remo.

-Siema Jeremi! – krzyknął zadowolony do słuchawki.

-Cześć Remo, coś się stało? – próbował udawać szczęśliwego.

-Pamiętasz, że za niedługo mamy nagrania do nowej piosenki, a potem ruszamy z trasą?

-Wiadomo! Ja bym zapomniał? – zaśmiał się słabo.

-Młody...znam Ciebie i wiem, że coś Cię trapi, co jest?

-Bo...to chodzi o tą dziewczynę... - zaczął zawstydzony.

-Biankę? – menager już wiedział o co chodzi.

-Tak, martwię się o nią, bo... - urwał w połowie słowa, bo przypomniał sobie, że Remik nic nie wie na temat jego drugiego życia.

-Bo co?

-Bo...nie kontaktowałem się z nią od dłuższego czasu i się martwię... - Jeremi jest bardzo złym kłamcom.

-No dobra...ale wpadnij do mnie w najbliższym czasie.

-Jasne, postaram się pojawić w MyMusic jutro, albo pojutrze, ale teraz się trochę śpieszę. – Jeremi nie czekał na odpowiedź i szybko się rozłączył. Akurat dotarł do centrum, gdzie czekała już na niego Pola.

-To gdzie, Sherlock'u, podziewa się Bianka? – zapytał z lekkim przekorem, na co chłopak spiorunował ją wzrokiem.

-Nie żartuj sobie, to jest poważne, mam duże przypuszczenia, że Bianka jest z nimi. – podkreślił ostatnie słowo, żeby przyjaciółka zrozumiała o kogo chodzi.

-Czyli co? Wpadamy, mordujemy, zabieramy dziewczynę i wychodzimy? – nastolatce podobał się taki rozwój wydarzeń.

-Wiesz...chciałbym tak, ale tak to nie zadziała, na pewno nie można ich zamordować.

-Czy Ty siebie słyszysz?! Nie boisz się pracować w mafii, ale boisz się im dowalić?!

-Wiesz, że to wszystko ma trochę inne dno. – wysyczał przez zęby.

-Wiem. – odpowiedziała równie chłodno 17-latka i razem ruszyli w kierunku magazynu.

***

Pół godziny później nastolatkowie byli już pod magazynem.

-A jak to jednak nie oni? – zapytała z lekką obawą Pola, na co chłopak rzucił jej sarkastyczne spojrzenie.

-Naprawdę uważasz, że to nie oni?

Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz