Rozdział 54

916 58 11
                                    

"Dziewczyna lekko się uśmiechnęła, ale nie zabierała dłoni. Nikt tego nie widział, oprócz Natalii, która w przednim lusterku przyglądała się całej sytuacji."
Bianka była już w domu od jakiś trzech dni. Jutro był poniedziałek, ale dziewczyna stwierdziła, że i tak nie ma sensu chodzić do szkoły, oceny, które mogła poprawić, to już poprawiła, a o wyższe się nie starała. Kiedy tak siedziała w pokoju i patrzyła się w sufit, usłyszała sygnał wiadomości.
-Dzień dobry, Księżniczko ❤️ - napisał Jeremi. Bianka mimowolnie uśmiechnęła się do ekranu.
-Dzień dobry, coś się stało? - szybko odpowiedziała.
-W zasadzie to mam pytanie - zaczął.
-No to pytaj śmiało!
-Moja ciotka ma za niedługo imieniny i potrzebuję osoby towarzyszącej i czy zechciałabyś ze mną pójść? - zapytał. Strasznie denerwował się odpowiedzi ze strony dziewczyny.
-Będzie mi niezmiernie miło gościć się na przyjęciu u Twojej rodziny ❤️ - chłopakowi ulżyło.
-Super, przyjęcie jest za tydzień, o godzinie 17, a jakbyś miała jakieś pytania to pisz albo dzwoń
-Nie będzie problemów, pod jaki adres mam podjechać?
-Zaraz się zapytam i Ci później napiszę, teraz spadam na lekcję śpiewu - napisał, schował telefon do kieszeni, wziął teczkę z tekstami piosenek oraz nutami i szybko wyszedł. Dziewczyna również rzuciła telefon obok siebie na łóżku i wróciła do swojej pierwszej czynności.
*tydzień później*
Bianka obudziła się ze świadomością, że to już ten dzień. Dzisiaj miała lepiej poznać rodzinę jej idola i przyjaciela. Naszykowała sobie jeans'owe ogrodniczki i obcisły crop-top w marynarskich kolorach. Jeremi co prawda nie powiedział jak ma się ubrać, ale skoro było to przyjęcie rodzinne, to pewnie będzie to gdzieś na działce lub w ogrodzie, tym bardziej, że jest ciepło na dworze, no ale co się dziwić, w końcu dziś 18 czerwca. Ubrała się w wcześniej naszykowany strój, zjadła śniadanie, pożegnała się z mamą i ruszyła na pociąg. Była godzina 11, a chciała jeszcze trochę pooglądać Warszawę, jak bardzo się zmieniła, o ile w ogóle tak się stało. W drodze kontynuowała czytanie książki "O krok za daleko". Od pewnego czasu zaczęła w sobie zauważać mola książkowego, w sumie jej ulubionym zajęciem na ten moment było właśnie czytanie. Do stolicy przyjechała około godziny 14, więc postanowiła iść prosto do Złotych Tarasów, gdzie pokierowała się do najbliższej kawiarni. Pamiętała, że kochała chodzić do tej galerii z Kamilą lub innymi koleżankami. Teraz jednak była sama, samotnie mogła pomyśleć o wszystkim i wszystkich. Gdzieś głęboko w duchu bardzo brakowało jej takiej osoby jak Kamila, takiej przyjaciółki od serca. Teraźniejsi znajomi ze szkoły byli naprawdę fajni, ale to już nie było to samo. Tak jakby nowe życie. Nowy start. Jedyne, co łączyło obydwa te światy to Jeremi. Co za ironia. Chłopak, który zburzył jej pierwszy etap życia, może pomóc jej przejść przez drugi i to jedynie przy pomocy samej jego osoby. Kamila pewnie w tym momencie krzyknęłaby, że to przeznaczenie, później obydwie zaczęły się wykłócać i przez najbliższe trzy minuty byłyby na siebie obrażone tylko po to, żeby potem się jeszcze z tego bardziej śmiać. Kiedy nastolatka wyrwała się z zamyśleń zauważyła, że dzięki swoim myślom rozlała niewielką ilość kawy przy okazji robienia automatycznych, kolistych ruchów kubkiem. Szybko dopiła resztkę napoju i podeszła do kasy w celu zapłacenia.
-Chcę zapłacić. - odparła na odchodnym szukając portfela. Za ladą stali dwaj mężczyźni, z czego jeden z nich był odwrócony do niej tyłem i układał coś na półkach, natomiast drugi znudzony i poirytowany stał za kasą.
-A kto to posprząta?! - pokazał zdenerwowany ręką w stronę stolika z rozlaną kawą.
-To tylko trochę kropel! - broniła się Bianka.
-Dlatego powinnaś to sama posprzątać, a nie wyręczać się nami! - ludzie zainteresowani krzykami przy kasie, powoli odwracali się, włącznie z chłopakiem, który przed chwilą skończył układać kubki i filiżanki. Kiedy nastolatek się popatrzył na dziewczynę, która wykłócała się przy kasie, zrozumiał, że jest to Bianka.
-Ja to posprzątam. - odpowiedział spokojnie, ale na tyle dobitnie, że każdy go usłyszał. Dziewczyna, która wcześniej nie zwracała na niego uwagi, teraz nie mogła oderwać wzroku. Blondyn wziął szmatę i mopa, wyszedł zza lady.
-Cześć, Łukasz. - odparła zdumiona.
-Cześć Bianka, idź już, widziałem, że Ci się śpieszy. - powiedział równie spokojnie co poprzednio.
-Tak, tak, racja. - spuściła wzrok. Zostawiła szybko pieniądze na ladzie. - Do widzenia. - wyszła. Sytuacja z kolegą była na tyle dziwna, że nastolatka wolała już wyjść z centrum handlowego. Miała jeszcze godzinę, zanim zadzwoni po taksówkę, która zawiezie ją pod ustalony adres. Stwierdziła, że pójdzie do parku w duchu licząc, że już nikogo znajomego nie spotka. Rozsiadła się na jednej z wolnych ławek, wyciągnęła książkę i zaczęła czytać. 60 minut zleciało jej bardzo szybko na poznawaniu kolejnych losów bohaterów. Zadzwoniła po taksówkę. Bardzo jednocześnie ucieszyła się i zszokowała faktem, że samochód, który po nią podjechał to czarny Mercedes Bezn. Była szczęśliwa, że wysiądzie z takiego samochodu jak najlepiej i już zaplusuje u rodziny Jeremiego. Nie żeby jej zależało na opinii rodziny przyjaciela, po prostu chciała ładnie wyglądać. Podała taksówkarzowi adres i ruszyli. Jechali dosyć długo, ale w sumie w sam raz, żeby się nie spóźnić. Zatrzymali się przed ogromnym, luksusowym, ale w stylu wiktoriańskim budynkiem z pięknym dworkiem.
-Przepraszam Pana, ale to chyba nie tu...
-Taki mi podałaś adres. - odparł kierowca niewzruszony zakłopotaniem szesnastolatki. Kiedy ta chciała na nowo zacząć się wykłócać i zaprzeczać prawdzie, zauważyła, że w stronę taksówki idzie wysoki brunet, Jeremi. Chłopak był ubrany w piękny garnitur.
-"Cholera." - jedynie to miała w głowie przypominając sobie w co jest ubrana. Zapłaciła kierowcy i wysiadła szybko z taksówki, która natychmiast po zamknięciu drzwi odjechała.
-Witaj Bianko. - przywitał się elegancko nastolatek.
-Cz-cześć...czemu mi nie powiedziałeś, że mam wyglądać jakbym wychowywała się w rodzinie milionerów?! - nie mogła się uspokoić, bo im dłużej stali na dziedzińcu, dziewczyna widziała coraz więcej ubranych w szykowne garnitury oraz przepiękne suknie balowe ludzi, gdzie jej ogrodniczki i trampki były conajmniej śmiesznie.
-Zapomniałem, przepraszam, ale nikt nie będzie zwracał uwagi na Twój strój.
-Jasne, szczególnie, że teraz już dostałam parę spojrzeń, które były dosyć jednoznaczne. - powiedziała z ironią. Do głowy wpadł jej jednak pomysł równie dobry, co szalony i wręcz niemożliwy do wykonania.
-Macie tu jakiś wolny pokój?
-Na pierwszym piętrze, a co?
-To jest wynajęte? - zapytała idąc w stronę wejścia.
-W zasadzie to mojej ciotki, ale o co chodzi?
-Gdzie Ty się urodziłeś?! Mieszkanie, dom, pałac?! - Bianka zmierzyła go wzrokiem, ale gdy ten nie odpowiedział, odwróciła głowę i poszła w górę po schodach na piętro.
-Mam Ci w czymś pomóc? Dasz sobie radę? - zapytał, gdy ta zaczęła rozglądać się po pokoju, ale na pytania bruneta, odwróciła się i podeszła do niego. Chwyciła jego podbródek.
-Chłopczyku, wychowałam się w domu dziecka, uwierz mi, potrafię o siebie zadbać. - w tym samym momencie wyprosiła go z pokoju i zamknęła drzwi.
-Okay, to zaczynamy działać. - powiedziała sama do siebie i uśmiechnęła się pod nosem.
***
Wszyscy goście świetnie się bawili. Znaczy tak jak się bawią "te strefy". Jeremi siedział sam ciągle czekając, co Bianka wymyśli. W pewnym momencie podeszli do niego Natalia i Artur. Blondynka była w czarnej, obcisłej, ale świetnie na niej leżącej sukience, natomiast młodszy Sikorski był podobnie ubrany do brata.
-Jeremi, to gdzie jest Bianka?
-Na górze, powiedziała, że się musi przebrać, ale nie wiem jak ona to chce zrobić. - podparł głowę na rękach. - A tak zmieniając temat, Artur Ci już przedstawił jego?
-No właśnie kogo? Obydwoje macie jakąś tajemnicę i nie wiem o co chodzi! - kiedy piętnastolatka skończyła już karcić braci, młodszy z nich wszedł w tłum, żeby po chwili wrócić z wysokim blondynem, którego włosy były bardziej w kolorze miodu, niż typowego blondu.
-Natalia, poznaj Krystiana, chciał Cię bardzo poznać. To mój kolega ze szkoły. - przedstawił go Artur, na co chłopak uśmiechnął się uroczo.
-Hey. - powiedział nieśmiało, na co nastolatka się uśmiechnęła odsłaniając swój aparat ortodontyczny. - Chcesz zatańczyć? - zapytał.
-Jasne. - odpowiedziała bez chwili namysłu i oboje poszli na parkiet.
-Nie wyczekuj tak tyle, tylko chodź się baw... - nagle muzyka przycichła, a wszyscy goście popatrzyli się z zainteresowaniem w najbardziej oświetlony punkt w pomieszczeniu, czyli schody prowadzące z pierwszego piętra na salę balową. Na nich ukazała się dziewczyna w pięknej, szmaragdowej sukience ozdobionej małymi złotymi elementami, z wykończeniami z delikatnej czarnej falbanki. Całej spójności dodawały czarne szpilki, których tak na prawdę wystawał tylko fragment spod sukni.
-Jeremi, czy to nie jest...? - nie zdążyła dokończyć Natalia, która właśnie podeszła do braci.
-Tak, to Bianka. - odpowiedział i bez zastanowienia stanął na dole schodów, czekając aż brunetka spokojnie zejdzie. Kiedy dziewczyna już przeszła ostatni stopień, chłopak ukłonił się przed nią i wyciągnął ku niej dłoń.
-My lady*? - zapytał, po czym poszedł z szesnastolatką na środek sali i zaczęli tańczyć w rytm walca, a wszyscy byli nimi oczarowani. Za równo Artur z Nikolą, jak i Natalia z Krystianem.
-Nie mówiłaś, że masz przy sobie ubrania na zmianę. - szepnął Biance do ucha siedemnastolatek.
-Bo nie miałam. - odparła z uśmiechem, a chłopak spojrzał się na nią pytająco.
-Powiem Ci tylko, że muszę odkupić Twojej cioci prześcieradło, pościel i firankę. - oboje uroczo się do siebie zaśmiali.
-Nie musisz. - stwierdził, a ich wspólny taniec zakończył się pocałunkiem, na co część sali była zszokowana, a druga zachwycona, ale było słychać głośne owacje.
*moja pani - tłum. z ang.
-----------------------------------
Kochani! Dziękuję Wam bardzo za ten rozdział i jak zauważyłam - daliście radę dobić do 5 komentarzy, więc i tym razem poproszę Was o tyle samo komentarzy. Przepraszam również, że tydzień temu nie było rozdziału, ale byłam na Young Stars Camp, a tam nie miałam na prawdę w ogóle czasu na pisanie, ale teraz już będą regularnie, obiecuję.
Uwielbiam Was,
Livia

Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz