Rozdział 49

868 57 5
                                    

"Trochę jej się pewnie oko przymknęło, bo obudziła ją dopiero ciepła dłoń na jej już nagrzanym od Słońca ramieniu.
-Bianka? - dziewczyna niepewnie się odwróciła i nie mogła uwierzyć własnym oczom.
-Jeremi?!"
-Skąd się tu wzięłaś? - zapytał z radością. Dziewczyna jednak nie okazywała takiego samego entuzjazmu.
-Miałam się o to samo zapytać. - stwierdziła chłodno. Chłopak wyczuł, że gdy podszedł do niej była zupełnie bezbronna, podczas gdy teraz nałożyła swój pancerz, ale najbardziej bolało go to, że ten pancerz jest z jego powodu.
-Nie ma nikogo?
-Przecież jakby był to bym nie traciła czasu na rozmowę z Tobą. - te słowa mimowolnie ukuły boleśnie Jeremiego w serce, ale postanowił się nie poddawać.
-Nie sądzisz, że to trochę podejrzane, że zostawili nas tu samych i gdzieś pojechali? - pomimo tego, że Bianka tego nie chciała, nastolatek zobaczył w jej oczach niewielkie iskierki, ale zanim zdążył zachować ten piękny widok dla siebie, w jej oczach znowu zapadła pustka. Bez słowa szesnastolatka podeszła do leżaka, wzięła do rąk komórkę i wybrała numer Natalii.
-Halo? - usłyszała.
-Co tu się dzieje? Co Wy próbujecie zrobić? - bez żadnego wstępu rzuciła zdenerwowana.
-Nie rozumiem. - piętnastolatka udawała, że nic nie wie.
-Po pierwsze, okłamałaś mnie, że nie będzie Jeremiego, a po drugie, jestem pewna, że nie pojechaliście do sklepu. - kontynuowała.
-Miłej zabawy! - rzuciła na pożegnanie i bez czekania na odpowiedź, rozłączyła się.
-Ygh! - Bianka rzuciła zdenerwowana komórką, która odbijając się od leżaka, wylądował w piasku.
-Hey, spokojnie, uwierz mi, ja też nie skaczę ze szczęścia, nie wiedziałem, że tu będziesz. - udawał poważnego.
-Nie denerwuj mnie. Wiesz, jak będzie najlepiej? Udawajmy, że się nie znamy, nie rozmawiajmy ze sobą i nie wchodźmy sobie w drogę. Tak będzie najlepiej. - Jeremi nie rozumiał o co chodzi Biance i trochę zszokowały go jej słowa.
-Dlaczego?
-Co dlaczego? Dlaczego nie chcę mieć z Tobą do czynienia? Domyśl się. - prychnęła, odwróciła się na pięcie i już miała odchodzić, gdy usłyszała głos, który słyszała tylko dwa razy w życiu.
-Czy Ty na serio uważasz, że ja to robiłem hobbystycznie? Że dla zabawy byłem w tym pieprzonym gangu?! Nie tylko Ty masz problemy i jeśli uważasz, że życie młodej gwiazdy muzyki jest usłane różami to się cholernie mylisz. To że Ci nie opowiadam o moich problemach, to nie oznacza, że ich nie ma, więc może łaskawie ogarniesz szanowne cztery litery i zaczniesz żyć jak człowiek? - tym razem i siedemnastolatek się wkurzył. Bianka w między czasie, kiedy on ją karcił, zauważyła, że jedną z cech wyróżniających chłopaka jest to, że zawsze, jak się denerwuje, automatycznie dostaje chrypy, co w jego przypadku brzmi jednocześnie spokojnie i seksownie. Właśnie w tej chwili dziewczyna zapragnęła wbić się ustami w jego wargi i nigdy go już nie puścić. Postanowiła być jednak silna i nie dawać po sobie tego znać. Oprócz tych myśli, jej organizm wypełniły inne uczucia, smutek. Do oczu napłynęło jej kilka łez.
-Przepraszam, że obraziłam Twoje męskie ego. - rzuciła z sarkazmem i wróciła na leżak, założyła okulary i słuchawki. Jeremi postanowił pójść się rozejrzeć po okolicy i jednocześnie obejrzeć dom. Nie chciał tracić czasu na kłótnię z dziewczyną, już wystarczająco się zdenerwował.
***
Około 21 chłopak wrócił już do domku na plaży i w sumie był zadowolony, że po drodze do łazienki i sypialni nie musiał patrzeć Biance w oczy. Choć czuł jej obecność, nie chciał nawiązywać kontaktu wzrokowe po ich ostatniej kłótni. Na spacerze stwierdził, że przesadził, ale zna już na tyle długo dziewczynę, że wie, że ona nie wysłucha jego przeprosin. Wziął szybko prysznic, założył spodnie dresowe i ułożył się na kanapie w oszklonym salonie znajdującym się na parterze. Wiedział, że Bianka już śpi, bo nigdzie nie świeciło się światło, a drzwi od jednej z sypialni były zamknięte. Nastolatek obejrzał jeszcze trochę telewizji, nie było co prawda nic ciekawego, ale zawsze warto zmęczyć oczy przed snem. Gdzieś mniej więcej przed północą zasnął.
***
Obudził się około trzeciej w nocy. Zachciało mu się strasznie pić, więc wstał, ale w momencie coś innego niż pragnienie zwróciło jego uwagę, a mianowicie otwarte drzwi na taras. Mógł przysiąc, że przed snem jeszcze na nie patrzył i na pewno były zamknięte. Podszedł do lodówki. Rodzice z Natalią i Arturem zadbali o wszystko. Nawet o jedzenie w lodówce. Wyciągnął karton soku pomarańczowego i napił się prosto z gwinta. Chwilę później stał przy drzwiach od tarasu, żeby je zamknąć, ale podchodząc do nich usłyszał czyjś szloch, a gdy dużej wpatrywał się w ciemność, ujrzał sylwetkę z głową w nogach z zarzuconym na plecy kocem. Bez słowa, po cichu, podszedł i usiadł obok Bianki. Dziewczyna nadal szlochała, ale jakby wyczuła jego obecność bo jakąś chwilę po tym jak nastolatek usiadł, zaczęła rozmowę.
-Przepraszam Cię. - po tym jak to powiedziała, rozpłakała się na nowo. Jeremi to odebrał jako ciche wołanie o pomoc. Przysunął się do niej pokonując niewidzialny mur między nimi, który budowali od czasu jej wyjazdu do Rzeszowa, a dzisiaj jeszcze w dzień położyli na nim ostatnie cegiełki. Przynajmniej wydawało mu się, że ten mur był całkowicie rozbity.
-Zostaw mnie, nie patrz na mnie, idź spać. - szlochała sama nie wiedząc czego chce. W głębi duszy błagała, żeby Jeremi został tutaj, ale słów już nie mogła cofnąć. Chłopak wstał jakby gotów był wyjść, co spowodowało kolejny napływ łez, ale Jeremi zamiast tego usiadł centralnie przed nią. Trochę zbiło to z tropu dziewczynę, która była pewna, że za chwilę znowu zostanie sama. Okrył jej twarz swoimim dłońmi tak, żeby dziewczyna spojrzała na niego. Oczy Bianki były napuchnięte i zaczerwienione od płaczu. Chłopak dotknął opuszkami palców najbardziej napuchnięte miejsce pod oczami. Nastolatka uspokoiła się, choć ciągle oddech miała nerwowy.
-Chodź. - złapał ją za dłonie i jednocześnie wstał, przez co brunetka też musiała wstać.
-Pocałuj mnie, proszę. - błagała wręcz szesnastolatka. Uporczywie chciała poczuć jego smak.
-Nie dzisiaj. - wyszeptał i ucałował ją w czoło. Wziął ją na ręce. Ostatni raz niósł ją tak, kiedy ta była zastraszana przez Łukasza. W czasie gdy Jeremi ją niósł, Bianka wtuliła się w jego gołą pierś, a oczy jej mimowolnie się zamknęły. Gdy nastolatek był u niej w sypialni, brunetka już spała. Zmęczona, obolała, z napuchniętymi oczami, ale sen miała spokojny. Siedemnastolatek ułożył ją na łóżku, przykrył delikatnie kołdrą i wychodząc, zamknął drzwi. Wrócił na swoje tymczasowe posłanie i zasnął na koniec wypowiadając tylko:
-Dobranoc, Bianko.
***
Rano, gdy dziewczyna obudziła się, przed oczami miała tylko wydarzenia z poprzedniej nocy. Pościeliła łóżko i ruszyła schodami na dół. Schodząc ze schodów była przekonana, że Jeremi będzie spał na kanapie, bo choć spała gdy chłopak ją niósł, to potem słyszała, jak zajmuje swoje miejsce w salonie, ale nastolatka nie było. Nie widziała go ani w salonie, ani w kuchni, a nie widziała, żeby w łazience paliło się światło, więc tam także go nie było. Dopiero po chwili, gdy Bianka podeszła do wysepki kuchennej, zauważyła, że na stole stoi miska z płatkami musli, do tego wkrojone owoce i to wszystko zalane mlekiem. Oprócz tego szklanka soku pomarańczowego. Kiedy dziewczyna siadła przy śniadaniu, pierwsze co zrobiła to powąchała sok w szklance, sama nie wiedziała dlaczego. Pachniał dokładnie tak samo jak wczoraj z ust Jeremiego, co od razu spowodowało na ustach nastolatki uśmiech i zadowolona zjadła posiłek. Dopiero po jedzeniu zauważyła kartkę niedaleko przygotowanego jedzenia o treści: "Dzień dobry, smacznego :)". Nastolatka poszła się szybko ubrać i poszukać Jeremiego, żeby z nim pogadać i przeprosić jednocześnie za wczoraj. Wyszła przez drzwi tarasowe, które były otwarte. Od razy zauważyła chłopaka, rozmawiał przez telefon. Postanowiła, że nie będzie mu przeszkadzać i poczeka aż skończy, więc rozłożyła się na leżaku i zajęła się sprawdzaniem portali społecznościowych, jednak ciągle nie mogła oderwać uwagi od tematu, na który rozmawiał siedemnastolatek.
-Wiesz, jakoś nie mam na to ochoty. - powiedział stanowczo brunet.
-Chyba znasz naszą umowę, pozwoliłem Ci na krótką przerwę, ale nic poza tym, wracamy na rynek. - odpowiedział głos w słuchawce. Bianka po usłyszeniu charakterystycznej tonacji zrozumiała z kim rozmawia Jeremi i na samą myśl o tym chciała mu przywalić za to w twarz. Cieszyła się jednak, że chłopak jej nie zauważył, bo był tak pochłonięty rozmową.
-Sorry, ale za dużo przez Ciebie straciłem.
-Niby co? - odpowiedział z kpiną rozmówca.
-Nie co, tylko kogo. Kurwa, facet, jak mogłeś nie powiedzieć, że Bianka to Twoja córka?! - dziewczynie w tym momencie na nowo pękło serce. Nienawidziła rozpamiętywać, a fakt, że teraz Jeremi ciągle do tego wraca, wcale nie pomagał. - Nie mam ochoty z Tobą gadać.
-Gdzie jesteś? - szef jakby chciał zmienić temat na wygodniejszy.
-Gdzieś, gdzie mnie nie znajdziesz.
-A założysz się? - zaśmiał się z wredotą w głosie.
-Oj dobra, skończ.
-Jak wrócisz, przyjedź do mnie to Ci powiem, co nasz zrobić.
-Nara. - skończył chłopak bez żadnego innego słowa i schował telefon do spodni. Głośno westchnął i odwrócił się. Dopiero teraz uświadomił sobie, że stała za nim dziewczyna. Dziewczyna, która aktualnie próbuje powstrzymać łzy, ale nie wychodzi jej to.
-Bianko... - zaczął, próbując się wytłumaczyć.
-Nie, nic nie mów, zostaw mnie. - ręką pokazała znak stop, tak jakby chciała go zatrzymać żeby już nigdy się stamtąd nie ruszył, a drugą zasłoniła oczy, szybko wytarła świeże łzy i pobiegła do domu, na górę, do sypialni. Jeremi jeszcze usłyszał dźwięk zatrzaskiwanych drzwi, ale dla niego było to jak dzwon, który miał ogłosić jego wyrok.
-----------------------------------
Kochani! Aaa...już niedługo 50 rozdziałów! Wow! Jak Wam się podoba ten rozdział? Ach...ta miłość <3
Dziękuję za przeczytanie
Uwielbiam Was,
Livia
*WIDZISZ = KOMENTUJESZ*


Jeremi Sikorski - moje nowe życie [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz