Rozdział 2

3.4K 157 66
                                    

Jak co dzień obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Kurde 6:15. Mam pół godziny do odjazdu autobusu. Nie zdążę. Szybko pobiegłam do łazienki wzięłam prysznic. Ubrałam się w moje ulubione jeansy z dziurami i bluzę New Bad Line. Pośpiesznie rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż na który składał się tusz do rzęs, puder i pomadka wiśniowa. Zjadałam jeszcze miskę płatków i wybiegłam z mieszkania.

- Uff 6:40. Na szczęście zdążyłam - powiedziałam sama do siebie wpadając na przystanek.

Miałam już wkładać słuchawki do uszu gdy usłyszałam, że ktoś mnie woła.

- Ewelina wsiadaj! - to był Igor.

Podeszłam do samochodu i zajęłam miejsce pasażera.

- Jadę w kierunku twojej uczelni, więc pomyślałem, że cię podwiozę - powiedział uśmiechnięty chłopak.

- Dziękuję, czasami mam dość tego autobusu. - powiedziałam nie mogąc złapać oddechu.

Poczułam w kieszeni wibracje mojego telefonu. Matko to znowu Karol.

Od: Karol
Twój koleszka w niczym ci nie pomoże. Nie chowaj się za nim, bo to nic nie da. I tak odzyskam moją kasę. Już niedługo...

Nie wiedziałam co mam robić. Zaczynam się go bać, ale postanowiłam, że nie będę mu odpisywać. Nawet nie wiem skąd on ma mój numer. Byłam jak sparaliżowana. Cały czas trzymałam telefon w dłoni.

- Ewelina co się dzieje?- zapytał szatyn.

Nie byłam w stanie mu odpowiedzieć.

- Ewelina?!- lekko mną potrząsnął - dalej nic.

Wyjął mi telefon z ręki i przeczytał wiadomość.

- Znowu ten skurwiel?! Czemu on cię nachodzi?! Mam z nim porozmawiać tak jak wczoraj?! - w jego głosie słychać było ostre wkurwienie.

- To nie jest takie proste- w końcu udało mi się wykrztusić coś z siebie.

- Jak to nie proste? Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Może mi ufać - powiedział Igor.

- Możemy porozmawiać potem? O 12:00 kończę wykłady, a o 18:00 pracę. Pasuje ci 18 ?

- Tak pasuje mi. To o 18 przyjadę po ciebie. - odparł.

- Pod tą małą kawiarenkę ok? - szybko zapisałam na karteczce adres, po czym wręczyłam ją chłopakowi. -Wiesz gdzie? - spytałam.

- Jasne, że wiem gdzie. - uśmiechnął się - 18 pod kawiarnią. - ponownie powtórzył godzinę.

W końcu dojechaliśmy pod uczelnię. Podziękowałam Bugajczykowi i wysiadłam. Wykład zaczyna się za 30 min. Wyjęłam moje kochane Malrboro, które znalazłam schowane w moim pokoju w szafce nocnej.

Odpaliłam jednego. Po chwili poczułam jak moje płuca wypełnia dym. Włożyłam słuchawki do uszu i wpisałam w wyszukiwarce ReTo. Po sekundzie wyskoczyło mi wiele utworów. Włączyłam Minotaura. Jest zajebisty - pomyślałam uśmiechając się pod nosem. Potem był Bossman, Piotruś Pan i Kanarek.

Boże on naprawdę świetnie nawija. Widać, że wkłada w to całe serce. Nawet nie zauważyłam kiedy zleciało mi te pół godziny. Powlokłam się do sali gdzie właśnie zaczynał się wykład z panią Watross. Zajęłam moje miejsce. Trzy godziny słuchania tej babki. O Matko - pomyślałam. Pani ciągle mówiła, a reszta sali robiła notatki. Ja nie miałam na to siły. Po jakimś czasie spojrzałam na zegarek. Jeszcze 20 minut. Mimo, że było nudno czas bardzo szybko mi zleciał. Znowu poczułam wibracje. Przestraszyłam się. Ale zobaczyłam, że to sms od Kamili.

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz