Rozdział 29

1.3K 80 7
                                    

                      Igor pov.

- Pani brat przeżył. Jest teraz w śpiączce farmakologicznej. Jego stan jest stabilny. Powinien wybudzić się w ciągu tygodnia. Ale niestety mogą pojawić się też małe komplikacje. Tak czy inaczej pan Emil żyje. - lekarz starał się przekazać te informacje Ewelinie najłagodniej jak potrafił.

- Boże jak się cieszę! Dziękuję! - brunetka rzuciła się mężczyźnie na szyję.

- Nie ma za co dziękować. To mój obowiązek. - widziałem w jego oczach, że niebieskooka mu się spodobała.

Odruchowo zacisnąłem dłonie w pięści gotowy przemówić mu do rozumu, że to jest MOJA dziewczyna.

- Proszę mówić mi po imieniu. Rafał jestem - wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyny dokładnie ją lustrując.

- Ewelina - odwzajemniła gest.

- Gdyby coś się działo zawołaj mnie - uśmiechnął się do niej po czym poszedł do swojego gabinetu.

- Co to miało być ? - Kamila była tak samo zdziwiona i za razem zażenowana jego zachowaniem tak samo jak ja.

-  Nie wiem, ale mi też to się nie spodobało - syknąłem - lepiej żeby więcej nie zwracał się do Ciebie po imieniu - spojrzałem ostrzegawczo na zdziwioną dziewczynę.

- Igor? Ty zazdrosny jesteś? - na twarzy Adriana malował się wielki uśmiech.

- Chyba ty Borowski. Ten facet jest jakiś podejrzany. - odwróciłem  wzrok żeby na niego nie patrzeć, bo zaczynał działać mi na nerwy.

Poczułem jak ktoś delikatnie dotyka mojej dłoni.

- Czy ty naprawdę jesteś zazdrosny? - aksamitny głos Eweliny wyrwał mnie z myśli.

Westchnąłem.

- Po prostu nie chcę żeby ktoś mi Ciebie zabrał. Nie przeżyłbym tego - trochę dziwnie się czułem mówiąc przy niej o swoich uczuciach. Nigdy jeszcze się tak nie otworzyłem przed nikim. No oprócz Adriana.

Dziewczyna zaśmiała się  psychopatycznie.

- I ty myślisz, że chciałabym kogoś takiego jak On? Naprawdę? Przecież ten lekarz w niczym Ci nie dorównuje. Jeszcze jaki On brzydki jest. Ty jesteś o wiele przystojniejszy. - uśmiechnęła się lekko patrząc na mnie i czekając na moją reakcję. Nie powiem, że nie, bo bardzo spodobało mi się to co powiedziała.

- Kocham Cię - mocno ją przytuliłem. Byłem szczęśliwy, że nie zwraca uwagi na tego całego Rafała czy jak mu tam.

- Może dosyć tych słodkości co? Zaraz się chyba porzygam. - blondynka udała odruch wymiotny.

- Ja też zaraz chyba nie wytrzymam - brunet dołączył do Kamili.

- Czy w tym samym szpitalu nie leży Karol? - Borowski momentalnie spoważniał.

-  Z tego co pamiętam to przewozili go tutaj - Kamila skrzywiła się na samo wspomienie o nim.

- Pójdę zapytać recepcjonistki - Ewelina podniosła się z krzesła i poszła na dół.

- Ja chyba nie chcę wiedzieć jeszcze co się dzieje w jej głowie. Mam dziwne przeczucia. - blondynka nerwowo wystukiwała palcami rytm na oparciu krzesełka. - wy jeszcze nie wiecie wszystkiego.

- Jak to nie wiemy wszystkiego?! - Adrian zakrztusił się kawą.

- Nie mogę wam o tym powiedzieć. Ewelina sama musi to zrobić. - wiedziałem, że będzie ciężko.

- Kamila mów o co chodzi - kolejna tajemnica, której jeszcze nie znam. Chyba nie tylko moje życie jest skomplikowane.

- Naprawdę nie mogę chociaż wiem o co chodzi. To jest trochę straszne, co ona robiła w swoim życiu. - widać było, że ona naprawdę chce nam powiedzieć.

No nie to nie będzie błahostka. Czuję, że to coś grubszego.

Tymczasem w recepcji...

Podeszłam zdecydowanym krokiem do kobiety za ladą i przez chwilę przypatrywałam jej się dopóki mi się to nie znudziło.

- Gdzie leży Karol Tomczyk? - zapytałam.

Kobieta zerwała się z miejsca przestraszona moją obecnością co mnie bardzo rozśmieszyło.

- Należy pani do jego rodziny? - jej głos był lekko niepewny.

- Nie - odpowiedziałam. Zaczęła mnie już denerwować.

- W takim razie nie mogę udzielić pani żadnych informacji na temat pacjenta - skończyła i znowu zajęła się papierami.

Jeszcze zobaczymy - pomyślałam.

Z tylnej kieszeni wyjęłam scyzoryk. Chwyciłam niczego nieświadomą kobietę i przycisnęłam ją do lady.

- Albo mi powiesz - syknęłam - albo się pobawimy.

- Te same piętro na którym leży pan Emil. Sala numer 112 na drugim końcu korytarza - w jej oczach zaczęły zbierać się łzy.

- Widzisz nie można było tak od razu? - zapytałam przesłodzonym głosem i rzuciłam nią na ziemię po czym ruszyłam na górę.

Czułam, że moje drugie ja zaczyna powoli się uwalniać...

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz