2 - Rozdział 11

887 48 6
                                    

                  Ewelina pov.

J- jakie radiowozy? - zająknęłam się ze strachu.

- Nie wiem, sprawdzę - powiedziała Kamila. - Nie rozłączę się żebyście mogli słyszeć całą rozmowę, dobrze?

- Dobrze - odpowiedzieliśmy chórem.

Słychać było jak blondynka wchodzi po schodach, a z każdym jej krokiem szuranie było głośniejsze.

- Co tu się dzieje? - dziewczyna podniosła lekko głos - Co to ma znaczyć?

- Kim pani jest?

- Jestem przyjaciółką właścicieli tego mieszkania.

- Kamila, jesteśmy już na miejscu, zaraz będziemy na górze - powiedział zdenerwowany Igor - Coś czuję, że dzisiaj wydarzy się coś złego.

- Też mam takie przeczucia - dodał Adrian.

- O co chodzi panowie? - Igor wszedł do mieszkania i ledwo wypowiedział te cztery słowa przez zszokowanie, które go ogarnęło.

- Dostaliśmy anonimowe zgłoszenie, że nielegalnie przetrzymuje pan w domu spore ilości narkotyków. Mamy nakaz aby przeszukać pańskie mieszkanie, panie Bugajczyk.

                    Igor pov.

- Co takiego? - krzyknąłem nieźle wkurwiony.

- Mamy nakaz. - powtórzył drugi policjant - Masz nam coś do powiedzenia?

W tej samej chwili wyjął z szuflady w przedpokoju duży woreczek z marihuaną.

- Ja nie wiem nawet skąd się to tu wzięło! Ostatni raz próbowałem zioła gdy byłem jeszcze szczeniakiem! - oczywiście skłamałem, no bo jak mogłem przyznać się przed psami, że mam nierozwiązane sprawy z dragami?

- Panie Igorze Bugajczyk zostaje pan aresztowany. - Facet wyjął z kieszeni kajdanki i już miał mnie skuć, lecz Ewelina weszła mu w drogę.

- Nie możecie tego zrobić! - wrzasnęła zapłakana i się do mnie przytuliła, a ja objąłem ją w pasie. - On jest niewinny!

- Przkro mi droga pani, mamy niezbite dowody obciążające Igora i niestety musimy to zrobić.

- Dlaczego znowu nas spotyka nieszczęście!? - zaczęła łkać w moją bluzę.

- Nie wiem kochanie, ale obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze - ciężko było mi patrzeć na ból mojej księżniczki.

Policjant podszedł do mnie ponownie i tym razem skuł moje ręce i popchnął w stronę drzwi.

- Kocham Cię Ewelina! - zdążyłem jeszcze krzyknąć te dwa słowa do mojej dziewczyny.

- Igor! - próbowała za mną pobiec, ale Adrian ją przytrzymał.

- Idziemy - odparł szorstkim tonem wyższy gliniarz.

                Ewelina pov.

Nie mogłam się uspokoić po tej akcji sprzed kilku minut, co to miało być do kurwy nędzy? Nie mam pojęcia.

- Skąd się to gówno tutaj wzięło? - mruknął zmarnowany Adrian - Przecież od ponad roku jesteśmy czyści.

- Nie wiem, co mam ci powiedzieć - Kamila siedział obok swojego chłopaka, który był tak przejęty całą sytuacją, że w ogóle nie reagował na nasze słowa.

- To jest dziwnie podejrzane - jęknęła gdy poczułam nieprzyjemny skórcz w podbrzuszu - Może ktoś chce go w coś wrobić?

- W sumie możesz mieć rację - Adrian nagle się rozbudził - Przecież Igor jeszcze nie spłacił żadnego długu, może ktoś chce odebrać swój hajs.

- Ale jak wszedłby do waszego mieszkania, pomyślałeś o tym? - Kamila spojrzała na bruneta i jakby ją olśniło. -  Mówiłeś mi po południu, jaka akcja się odjebała. Może ten facet uznał, że skoro Bugajczyk nie chce mu zapłacić to zrobi to w inny sposób. - dodała ożywiona poprawiając się na kanapie.

- Tak? A niby jak otworzył drzwi? - prychnęłam lekko poirytowana.

- Wczoraj gdy jechałem z Igorem do sklepu to zgubiłem tam klucze, a jak wchodziliśmy na górę to znalazłem je pod wycieraczką - chłopak mocno zacisnął powieki próbując odtworzyć wydarzenia minionego dnia. - Kurwa mać! - krzyknął nagle - Wczoraj jeszcze cały czas obok mnie kręciła się jakaś zakapturzona postać!

- Sugerujesz, że klucze mogły ci wypaść gdy sprawdzałeś listę zakupów, koleś to wykorzystał i podrzucił tą marihuanę? - zapytałam myśląc, że sugestia Borowskiego może okazać się dobra.

- Tak sądzę - odparł zamyślony, a w tym samym czasie rozdzwonił się mój telefon.

- Halo?

- Ewelina? Cześć tu Max. Nie wiesz co dzieje się z Dianą? Nie odbiera ode mnie telefonów. - dało się wyczuć, że nowojorczyk jest zaniepokojony i zmartwiony.

Zasłoniłam telefon dłonią i szepnęła kilka słów do dwóch par oczu, które wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem.

- Dzwoni Max. Pyta o Dianę. Co mam mu powiedzieć?

- Prawdę - rzucili jednocześnie.

- Nie przyleciałem jeszcze do Polski, bo musiałem pomóc ojcu wykonać ważny projekt, a nie chciał mnie puścić dopóki nie skończymy - Chłopak zaczął szybko mówić, przez co ledwo rozumiałam o co chodzi. - Jutro rano wsiadam w samolot i w czwartek powinienem być. Próbowałem dodzwonić się do mojej królewny i jej to powiedzieć, ale chyba ma wyłączony telefon.

- No, bo Max jest coś, o czym powinieneś wiedzieć.

- O co chodzi?

- Diana mieszkała z nami od jakiegoś czasu, a dzisiaj między trzynastą, a czternastą ktoś włamał się do naszego mieszkania.

- Co chcesz mi przez to powiedzieć?

- Ktoś  porwał twoją dziewczynę...

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz