Rozdział 32

1.3K 73 15
                                    

                    Igor pov.

Postanowiłem, że pójdę na stare blokowiska. Chciałem jakoś odreagować po tym czego się dowiedziałem od mojej dziewczyny. Chociaż nie wiem czy nadal jest moja. Ale ja ją kocham. Muszę się później dowiedzieć czemu nie powiedziała mi tego wcześniej. Bała się? Nie chciała mnie martwić czy co? Nie mam pojęcia. Ale już niedługo będę wiedział.
Nawet nie zauważyłem kiedy doszedłem na miejsce. Wszedłem do zniszczonego budynku po czym usiadłem przy stoliku gdzie zawsze brałem.

Wachałem się.

Jedna część mnie krzyczała żebym to zrobił, a druga srogim tonem mi to odradzała.

- Będę żałował - powiedziałem sam do siebie wyciągając malutką torebkę z kokainą.

Ułożyłem na lusterku trzy kreski na znak Adidasa i wciągnąłem wszystkie po kolei.

Znowu zacząłem myśleć.

Dlaczego? Czemu zawsze mi wszystko musi się psuć kiedy jest już tak idealnie? Świat nigdy nie był, nie jest i nie będzie taki piękny jakby się chciało.

Po kilku minutach zacząłem odczuwać, że narkotyk zaczął działać.

Siedziałem na podłodze śmiejąc się jak opętany. Miałem wrażenie, że ziemia się pode mną zapda. Albo, że jest jakieś trzęsienie.

- Mamo, ratuj - krzyknąłem między przerwami od śmiechu.

Dopiero teraz poczułem, że tak naprawdę żyję. Czułem się bardzo zrelaksowany. I to chyba aż za bardzo.

                 
                 Adrian pov.

Gdzie on do kurwy nędzy polazł ?
Siedzimy w moim mieszkaniu od godziny i zastanawiamy się gdzie ten idiota może siedzieć. Chociaż w sumie nie dziwię mu się. Dowiedział się, że jego dziewczyna była seryjnym mordercą. Sam nie wiem co ja bym zrobił w takiej sytuacji. Naćpał się? Nie no pewnie bym się upił czy coś. Ale Igor zawsze ćpał gdy dowiadywał się takich rzeczy. Chwila, chwila ćpał? No tak! Już wiem gdzie podziewa się Bugajczyk. To może się dla niego źle skończyć. Martwię się o niego.
Ale zastanawia mnie jeszcze jedno. Skoro Kamila, a właściwie Alice też pochodzi z Nowego Jorku to czy ona też była zamieszana w to wszystko z tym Jokerem? Nie wiem co mi odpowie ale muszę ją o to zapytać. Lubię ją i się o nią martwię. Co ja mówię? Ja jej nie lubię. Ja ją KOCHAM.

Wziąłem głęboki wdech.

- Kamila czy ty też byłaś w to zamieszana? - zapytałem patrząc na nią.

Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na mnie załzawionymi oczami po czym ponownie spuściła głowę.

- Tak - szepnęła cicho i schowała twarz w dłoniach.
Po chwili usłyszałem jej szloch.

Usiadłem obok niej na kanapie i delikatnie zamknąłem ją w swoim szczelnym uścisku.

Nie protestowała.

- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. - szepnąłem jej do ucha. - trzeba jechać po Igora, bo nie wiadomo co sobie zrobił.

- A wiesz gdzie jest? - zapytała lekko poddenerwowana Ewelina.

- Jest tylko jedno miejsce w którym może być w tej chwili. Chodźcie. - chwyciłem kluczyki od auta i szybko zamknąłem mieszkanie. Po czym wsiadłem do samochodu i z piskiem opon ruszyłem w dobrze znanym mi kierunku.

                 
           Ewelina pov.

Zniszczyłam wszystko. Samą siebie, Adrian pewnie też nie będzie chciał mnie znać, a co dopiero Igor. On mnie zostawi. Nawet nie da się wytłumaczyć czemu nie powiedziałam mu o tym wcześniej.

Chciałam go chronić i nadal będę to robić nawet jeśli on nie będzie chciał mnie znać.

Jechaliśmy jak na Adriana aż za szybko dzięki czemu w 10 minut znaleźliśmy się przed jakimś opuszczonym budynkiem.

I w tej chwili zrozumiałam czemu tutaj Borowski nas przywiózł.

Wysiadłam z samochodu i biegiem rzuszyłam do tego starego bloku.

Stanęłam jak wryta.

Łzy zaczęły niekontrolowanie cisnąć mi się do oczu.

To moja wina.

To moja pieprzona wina, że on teraz tak wygląda!

Nigdy sobie tego nie wybaczę!

Chwiejnym krokiem podeszłam do chłopaka. Kucnęłam przy nim i już wiedziałam.

Spojrzałam mu w oczy i wiedziałam... że się naćpał. Miał rozszerzone źrenice.

Czułam się winna.

- Igor - lekko nim potrząsnęłam ale on chyba nie kontaktował.

- Mamo jesteś! - krzyknął uradowany - też widzisz te ładne gwiazdki? - zapytał wesoło.

- Igor ja nie jestem twoją mamą! - szarpnęłam nim przez co szatyn trochę oprzytomniał.

- Ewelina? - powiedział zdziwiony.

- Widzisz te piękne latające gwiazdki? - zapytał ponownie.

- Igor przepraszam - szepnęłam i dłużej nie powstrzymywałam łez - przepraszam to przeze mnie jesteś teraz w takim stanie. Nie wybaczę sobie tego.

- Ciii spokojnie skarbie - przytulił mnie do siebie - ja też Cię Kocham.

Nie wytrzymałam. Zaczęłam ryczeć jak małe,  rozpieszczone dziecko gdy nie dostanie tego czego chce.
Mimo tego, że zraniłam go swoimi słowami on nadal mnie kocha. Czuję się źle z tym, że nie dowiedział się wcześniej.

- Chodź - powiedziałam podając mu rękę żeby mógł wstać - trzeba wracać do domu.

Bugajczyk wstał. Ale i tak samo szybko z powrotem leżał na ziemi śmiejąc się.

Nie będzie łatwo.

- Adrian pomóż! - krzyknęłam.

- Bugajczyk co ty żeś odpierdolił - powiedział łapiąc go pod rękę.

- Adrianku mój kochany przyjacielu! - krzyknął Igor rzucając się Borowskiemu na szyję.

Ten tylko westchnął i wpakował go do auta.

- No to nieźle się zabawił - skomentowała blondynka gdy byliśmy w drodze do domu chłopaków.

- Duszę się! Duszę się! - szatyn zaczął panikować.

Poklepałam go po plecach żeby się uspokoił.

- Życie mi uratowałaś - szepnął po czym zasnął na moich kolanach.

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz