2 dni później...
Ewelina:
Okazało się, że rzeczywiście mam złamane żebro. Na szczęście jedno, a nie kilka. Od samego rana Igor biegał po całym pokoju pakując ciuchy, które mi przywiózł wcześniej.
- Na pewno już wszystko? - zapytał dopinając torbę.
- Tak wszystko - odpowiedziałam.
Gdy szatyn mnie spakował wyszliśmy z sali i skierowaliśmy się w stronę recepcji aby odebrać mój wypis. Gdy miałam już papier w ręku wyszliśmy ze szpitala. Przed wejściem czekali na nas Kamila i Adrian. Przyznam szczerze, że bardzo się zaprzyjaźnili.
- Hej! - blondynka podbiegła do mnie i mnie przytuliła.
- Hej skarbie - powiedziałam odwzajemniając uścisk dziewczyny.
- Cześć Adi - podeszłam do chłopaka i go przytuliłam. On również mnie przytulił.
- To co? Jedziemy? - zapytał Bugajczyk.
Po chwili odjechaliśmy zostawiając szpital za sobą i kierując się w stronę mieszkania mojego i Kamili.
Odetchnęłam z ulgą gdy weszliśmy do domu. W końcu byłam w miejscu które dobrze znam. Zaniosłam torbę do mojego pokoju po czym wróciłam do kuchni do przyjaciół.- Głodni? - zapytałam.
- Jeszcze jak - powiedzieli chórem.
Zajrzałam do lodówki. Okazało się, że jest pusta.
- Trzeba iść po zakupy - odparłam grzebiąc jeszcze po szafkach.
- My możemy iść - powiedzieli Adrian z Kamilą.
- Ok, to kupcie to co chcecie, jak wrócicie to ja zacznę gotować.
- Zgoda - odparli i wyszli.
Poszłam wziąć jakieś świeże ciuchy. Padło na niebieskie leginsy i białą zwykłą koszulkę pasującą do mojej sylwetki.
- Igor, ja idę wziąć prysznic, za chwilę wrócę! - krzyknęłam do chłopaka z łazienki.
- Ok! - odkrzyknął.
Weszłam do wanny i odkręciłam wodę. Poczułam jak ciepła, przezroczysta ciecz spływa po moim ciele. Choć na chwilę mogłam zapomnieć o wydarzeniach sprzed kilku dni. Umyłam się żelem o zapachu lawendy, a włosy umyłam - jak zawsze - szamponem czekoladowym. Wyszłam i starannie się wytarłam, a następnie ubrałam się w przygotowane wcześniej rzeczy. Następnie wysuszyłam i rozczesałam włosy, po czym wróciłam do szatyna, który siedział w salonie. Usiadłam obok niego nic nie mówiąc.
- Jak żebro? - zapytał.
- Jeszcze boli, ale da się wytrzymać.
- Jesteśmy! - z korytarza słychać było głos Kamili.
Podeszła do aneksu kuchennego i zostawiła siatkę z zakupami, a za nią wszedł Adrian z kolejną siatką. Z ich zakupów wywnioskowałam, że mam zrobić tortillę. Wypakowałam składniki i zabrałam się do pracy. Pokroiłam wszystko, wymieszałam i zaczęłam smażyć pierś z kurczaka. Po skończonej czynności jeszcze raz wszystko wymieszałam i doprawiłam. Wypełniłam placki farszem i położyłam na talerze. Postawiłam na stół sosy, szklanki i sok.
- Gotowe! - krzyknęłam.
Po chwili moi towarzysze siedzieli i zajadali się posiłkiem.
Po skończonym posiłku pozmywałam naczynia i schowałam na miejsce.- Będziemy się już zbierać - powiedział Igor.
- Szkoda - odparłam ze smutkiem.
- Ale pamiętajcie, że jesteście tu mile widziani i wpadajcie kiedy chcecie - na twarzy Kamili pojawił się uśmiech.
- Zapamiętamy - powiedzieli i wyszli.
- Ja pójdę się wykąpać! - krzyknęła blondynka ze swojego pokoju, po czym zniknęła w łazience.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam rozmyślać o wszystkim. O mnie, o Igorze, o Adrianie, o Kamili. Dosłownie myślałam o wszystkim w tym samym czasie.
W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.- O czym tak myslisz? - obok mnie siedziała Kamila.
- Boże przestraszyłaś mnie! - aż podskoczyłam - tak sobie tylko dumam. A jak tam Adrian? Fajny jest? Poznaliście się już dobrze? - zapytałam podekscytowana.
- Adrian jest taki... yyyy jakby to powiedzieć... taki inny niż wszyscy, taki opiekuńczy i miły. Ma takie ładne oczy - blondyna rozmarzyła się
- Podoba ci się? - patrzyłam na nią czekając na odpowiedź.
- No trochę - dziewczyna się zarumieniła - cały czas mnie pocieszał jak... jak Cię porwali. Cały czas był przy mnie. Chyba mnie lubi. No ale tego dokładnie nie wiem. Nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek. - dokończyła.
- Czemu? - z jednej strony domyślałam się z jakiego powodu może nie być gotowa.
- Nie mogę pogodzić się z tym, co stało się kilka lat temu. Boję się, że znowu ktoś mnie skrzywdzi.
- Spokojnie - powiedziałam - to już nie wróci - i delikatnie ją przytuliłam - zabawimy się? - zapytałam z uśmieszkiem.
- W jakim sensie? - Kamila popatrzyła na mnie oczami mokrymi od łez.
Podeszłam do półki z książkami i zza książek wyjęłam metalową skrzynkę zamykaną na kluczyk.
Otworzyłam ją i wyjęłam skręta machając nim przed blondyny.- Ty chcesz go spalić?! Skąd Ty go masz?! - była zdziwiona - ja jutro idę do pracy nie mogę, a z resztą nie powinnyśmy.
- Chcesz iść do tej pracy? - zapytałam.
- Nie chcę. Nie czuję się na siłach żeby jutro tam iść - odparła.
- To na co czekasz? Dopiero 20:00 dzwoń do szefa i pytaj o urlop.
- Poczekaj - pobiegła do swojego pokoju. Nim się obejrzałam z powrotem stała obok mnie.
- I co? - zapytałam.
- 2 tygodnie dostałam bez problemu! - krzyknęła uradowana.
- To co odpalamy? - ponownie pomachałam jej skrętem przed oczami.
- Idę po wódkę - zatrała ręce i przebiegła z butelką.
Odpaliłam zioło i się nim zaciągnęłam, potem podałam Kamili, która powtórzyła mój ruch. Spaliłyśmy chyba ze trzy czy cztery i poczułyśmy się zabawnie. Wypiłam chyba pół butelki wódki i zaczęłam pierdolić od rzeczy.
- A Ty wiesz co? - zaczęłam przeciągać zdanie.
- Co? - Kamila była na wpół przytomna.
- Ja chyba kocham Igora. Jeszcze dokładnie nie wiem, czy to te uczucie, ale ono rośnie - ledwo to powiedziałam.
- Dziewczyno ja mam tak samo! To co czujesz do Igora to ja chyba czuję do Adriana - zaczęła śmiać się jak pojebana. Chyba te ziółeczko jej poszkodziło.
Ja też zaczęłam się śmiać ale jeszcze głośniej niż ona.Polałam nam po kieliszku i znowu zaczął się jakiś dziwny temat. Nawet nie wiedziałam kiedy urwał mi się film. Tak dobrze się bawiłam...
CZYTASZ
Ten Jedyny / ReTo
FanfictionEwelina to 20 letnia dziewczyna z trudną przeszłością. Igor - 22 letni raper. Co się stanie gdy przeszłość Eweliny da o sobie znać? Kim będzie dla niej Igor? Jak sobie poradzi z tym wszystkim co do niej wraca? Dziwny list zaadresowany właśnie do nie...