3 - Rozdział 1

715 41 2
                                    

- Nie wierzę, że zaszłam tak daleko - mocno ścisnęłam ramię Igora - cholernie się boję - powiedziałam miesiąc po tym jak wróciliśmy z wakacji gdy dostałam telegon od Krzyśka, że ruszam w trasę - chyba nie dam rady.

- Kochanie, uspokój się. To nic takiego, wejdziesz, zaczniesz śpiewać i strach minie, zobaczysz, że nie ma się czego bać - chłopak próbował mnie wesprzeć i dodać otuchy.

- Łatwo ci mówić Igor, ty jesteś ReTo i częściej niż ja bywasz na scenie, a ja jestem w tym nowa. Co jak im się nie spodobam? - nerwowo zaczęłam obgryzać paznokcie, widząc wielkie tłumy.

- Ej, no przestań. Bugajczyk ma rację. Z  każdym razem strach będzie coraz mniejszy aż w końcu zniknie - Kamila chyba nie wie, co mówi. Sama za chwilę nie wyjdzie na scenę.

Zegarek wskazuje godzinę 17:55. Równo za pięć minut zobaczę masę ludzi.

- Ta dziewczyna jest nowa w tym biznesie, ale ma ogromny talent, z resztą sami się o tym przekonacie. Oto  Ewelina!

Usłyszałam głośne brawa i już wiedziałam, że nadszedł czas. Z trzęsącymi się rękoma wyszłam na scenę i zaczęłam śpiewać pierwszą piosenkę. Za nią szła kolejna i kolejna.

Ludzie bardzo szybko zapamiętywali teksty i śpiewali razem ze mną. Z każdym wersem czułam się coraz bardziej pewna siebie i zapominałam, że nie jestem sama.

Podobało mi się to, co robiłam. Rozpierała mnie wewnętrzna energia, czułam się wolna. Niestety pierwszy koncert zakończył się bardzo szybko.

- Dziękuję wam! Jesteście wspaniali! Naprawdę nie sądziłam, że można bawić się tak świetnie! Dziękuję za waszą obecność! Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy! - wykrzyknęłam do mikrofonu kilka słów podziękowania po czym ruszyłam za kurtynę do moich przyjaciół.

- Byłaś zajebista! - Adrian chwycił mnie w ramiona i mocno przytulił - nawet lepsza od Igora.

- Ej, bez przesady - szatyn zaczął udawać obrażonego, lecz po chwili wybuchnął śmiechem - Byłaś niesamowita.

- Dzięki - odpowiedziałam szczerze - Musimy uczcić mój sukces, pójdziemy na imprezę.

- Świetny pomysł! - krzyknęli chórem.

Zanim dotarliśmy do klubu otoczył mnie tłum świeżo zdobytych fanów, którzy co minutę prosili mnie o wspólne zdjęcie i autograf.

Do Demona dotarliśmy dopiero po godzinie gdy ochrona w końcu przegoniła ludzi. Wchodząc do środka czułam na sobie napalone spojrzenia innych facetów, ale nie czułam się z tym dobrze.

Mimo wszystko postanowiłam to  zignorować i dać się porwać muzyce. Leciał shot za shotem. Każdy bawił się świetnie, co wywnioskowałam po wypiciu dużej ilości alkoholu. Sama czułam, że nie jestem już trzeźwa. Nie zwracałam nawet uwagi na to, z kim tańczę, ale na moje szczęście mężczyźni zachowywali się przyzwoicie mimo tego, że w ich oczach widać było pożądanie.

W pewnym momencie moją uwagę przykuła dziwna sytuacja. Alkohol opanował mój organizm całkowicie, przez co nie mogłam dostrzec kto obściskuje się na samym środku parkietu. Zamrugałam kilka razy, a gdy wzrok mi się poprawił zobaczyłam tam Igora. Ewidentnie jakaś laska się do niego przystawiała.

Nie wiele myśląc zacisnęłam dłonie w pięści, aż zbielały mi kłykcie i ostro wkurzona ruszyłam w stronę mojego chłopaka.

- Przepraszam bardzo, ale co to ma do cholery być? - zapytałam zatrzymując się obok Igora - kim ty kurwa jesteś i czemu przystawiasz się do mojego chłopaka?

Dziewczyna spojrzała na mnie jak na idiotkę i wybuchnęła śmiechem.

- Twojego chłopaka? -  nadal się śmiała - nowa gwiazdeczka się zdenerwowała - zaczęła ze mnie drwić. - suko, przecież to ReTo, on nigdy nie będzie miał stałej dziewczyny, każda będzie dla niego przygodą, nawet ty.

Nie wytrzymałam, po tym co usłyszałam. Cała złość, adrenalina i wszystkie złe emocje skumulowały się w jedno przez co wymierzyłam brunetce prawego sierpowego w twarz.

- Zwarzaj na słowa pieprzona dziwko -   siedziałam na niej i kolejny raz ją uderzyłam - ludzie mogą się zmieniać jeśli tego chcą.

- Właśnie - plunęła krwią - zapytaj go czy chce zmieniać się specjalnie dla ciebie.

Trzecim uderzeniem złamałam jej nos.

Poczułam jak silne ręce ściągają mnie z dziewczyny i jak unoszę się w powietrze.

- Wychodzimy - usłyszałam szorstki głos Igora.

O co mu chodzi? Dlaczego jest wkurzony? Przecież to normalne, że tak zaregowałam jak ona świeciła przed nim dekoltem. Miałam prawo poczuć się zagrożona. Nie mam bladego pojęcia skąd i jak, ale przed klubem pojawiły się media. Przecież zadebiutowałam zaledwie sześć godzin temu.

- ReTo powiedz nam co stało się w środku? Czemu twoja dziewczyna ma rozciętą wargę? Dlaczego ledwo żyje?

- Spierdalać stąd - powiedział wkurwiony - każdy przecież może iść na imprezę żeby się zabawić.

Prawdopodobnie jego słowa sprawiły, że dziennikarze dali nam spokój, a mi urwał się film.

***

- Moja głowa - pisnęłam gdy obudziłam się o trzynastej. Z wielkim trudem trafiłam do kuchni i połknęłam tabletki.

Szukałam wzrokiem Igora, którego po minucie zauważyłam na kanapie. Wyglądał na spiętego.

- Nie - pacnęłam się w czoło. Właśnie przypomniało mi się, że na piętnastą mam trening na siłowni. Zabiję się chyba. To będzie istne piekło.

Przygotowałam torbę i strój, chociaż wcale nie chciało mi się ćwiczyć.
Zdążyłam ogranąć jeszcze mieszkanie, a kiedy skończyłam coś zrozumiałam.

Igor nie odezwał się do mnie ani razu odkąd wstałam. Pomyślałam, że może myśli nad nowym tekstem, więc przestałam zawracać sobie głowę tą sytuacją.

Chwyciłam moje rzeczy i klucze po czym wyszłam z mieszkania.

***

- Trenerze już nie dam rady - wychrypiałam po kolejnym ćwiczeniu - nie mam siły.

- Widzę właśnie, że źle wyglądasz. Chyba wczoraj zabalowałaś.

- Dokładnie tak - odparłam kończąc butelkę wody.

- Jedź do domu, ale następnym razem dajesz z siebie wszystko.

- Dziękuję.

W ciągu 15 minut opuściłam budynek.

Po powrocie do domu od razu wzięłam prysznic. Igor nie zauważył nawet, że wróciłam.

- O co chodzi? - walnęłam prosto z mostu gdy opuściłam łazienkę.

- O nic - odpowiedział ignorując mnie.

- Nie jestem ślepa, przecież widzę.

- Musiałaś się na nią wczoraj rzucić? Tylko rozmawialiśmy.

-  To miała być rozmowa? - wypaliłam - ona przystawiała się do ciebie i świeciła cyckami, a ty nic.

Nie sądziłam, że wspólne mieszkanie może być takie skomplikowane, a jedna impreza może doprowadzić do kłótni.

- Chyba to ty masz problem, nie ja.

- Ty siebie słyszysz? - wrzasnęłam wkurzona - chyba nigdy się nie zmienisz - powiedziałam w przypływie emocji.

-  A może ja nie chcę się zmieniać?

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz