2 - Rozdział 17

855 46 3
                                    

Ewelina:

- Pomocy...

Gdy odwróciłam głowę w stronę drzwi, zamarłam patrząc w jeden punkt. W te pełne bólu oczy.

- Ty żyjesz - wychrypiałam nadal będąc pod mocnym wpływem strachu.

Max zerwał się z kanapy i delikatnie chwycił dziewczynę za ramię pomagając jej usiąść obok mnie.

- Powiesz co działo się kiedy cię nie było? - zapytałam podsuwając jej mój kubek z ciepłą herbatą.

- Mało pamiętam - odpowiedziała szeptem - Tak naprawdę nie wiem czemu to zrobili.

- Jak to zrobili? - dałam nacisk na ostatnie słowo - Pamiętasz chociaż ile ich było?

- Trzech i jedna kobieta.

W tej chwili wpadłam w wir myśli. Kto to był? Czemu tak postąpił? Kto dowodził całą czwórką? Dlaczego porwali Dianę, a nie na przykład mnie? Jaki był w tym wszystkim cel? Co chcieli przez to osiągnąć?

W cały zamieszaniu było wiele pytań, ale tak naprawdę nikt z nas nie zna na nie poprawnej odpowiedzi. Czy to mogły być osoby o których pomyślałam? Nie, to niemożliwe, bo z nimi nigdy nie było żadnej kobiety. Coś tu jest nie tak. I zamierzam się dowiedzieć o co chodzi.

- Mój Boże! Ty żyjesz! - do salonu wpadła zdyszana Kamila - Jak ona wróciła?

- Udało mi się uciec - słaby głosik wypowiedział kilka słów - Nie wiem jak, ale udało mi się.

Gdy dziewczyny rozmawiały postanowiłam dokładniej przyjrzeć się szatynce.

Ciało miała pokryte licznymi siniakami, była wychudzona, pod oczami widniały mocne wory. Ubrań praktycznie na niej nie było. Cienka koszulka ledwo trzymała się skóry, a podarta odsłaniała cały brzuch. Spodnie miały nogawki poprzecinane na pół.

- Diana wiesz gdzie są twoje rzeczy, chcesz to idź i weź prysznic. Może to sprawi, że poczujesz się lepiej. - chciałam aby dziewczyna wyszła, żebym mogła porozmawiać z Maxem i Kamilą.

- Czy ty coś podejrzewasz? - blondynka usiadła obok mnie lekko unosząc lewą brew ku górze.

- Owszem, podejrzewam, ale nie wiem czy to mogą być akurat te osoby.

- Ale o kim pomyślałaś? - Max zaczął się niecierpliwić.

- Nie powiem wam dopóki sama tego nie sprawdzę.

- Nie możesz tego zrobić - Kamila dobrze wiedziała o co mi chodzi - ostatnim razem jak prowadziłaś własne śledztwo, to mało brakowało, a przypłaciłabyś za to  życiem.

- Nie zostawię tego tak. A co jak cała ta sprawa jest powiązana z Igorem? Co ja wtedy zrobię?

- Zostaw to prawnikom. Lepiej będzie jeżeli nie będziesz się do tego wtrącać - mężczyzna próbował odwieść mnie od głupiego pomysłu.

- Nie zniosę tego dłużej - przed oczami pojawiły mi się mroczki i zaczynałam widzieć coraz słabiej. - muszę się położyć.

Lecz nie dane mi było dojść do łóżka, bo straciłam władzę w nogach i upadłam. Nie docierały do mnie już żadne słowa.

Wchodzę do klubu aby znaleźć Igora. Dzwonił do mnie Adrian, że Bugajczyk znowu bierze. Dzisiaj wyszedł kompletnie naćpany i prawdopodobnie udał się tu gdzie często chodził ze swoim hypemanem, Gruchą i resztą przyjaciół - czyli do Demona.*  Boję się trochę tego, co mogę zastać w środku. Będzie siedział przy barze i pił? Czy może jakaś cycata dziwka będzie się do niego przystawiać? Chyba nic mnie już nie zaskoczy.

Przepycham się przez tłum spoconych ludzi, którzy ocierają się o siebie co w ich wykonaniu ma przypominać taniec. Jedni stoją w kącie i nawzajem pożerają swoje twarze, a drudzy obściskują się na środku parkietu. Nie jest to zbyt miły widok.

- Igor! - próbuję przekrzyczeć głośną muzykę - Igor!

- Szukasz swojego chłopaka? - nawet nie zauważyłam kiedy dostałam się do baru, a dziewczyna z czerwonymi włosami podsunęła mi pod nos drinka.

- Tak - odpowiedziałam wlewając zawartość kielszka do gardła, będąc już lekko podirytowana całą sytuacją - Wyszedł w niezbyt dobrym stanie.

-  Był tu taki jeden. Miał białe soczewki. Wypił chyba dziesięć shotów, a potem poszedł tańczyć z jakąś suką, która przystawiała się do niego od samego początku. Wiesz co mam na myśli mówiąc taniec, nie?

- Jasne, że wiem. Tylko nie mam pojęcia dlaczego Adrian zadzwonił akurat do mnie. Idę go szukać.

- Nie zdziw się jeżeli zastaniesz go w dwuznacznej sytuacji. Często się tutaj dzieją takie rzeczy, więc w sumie wszystko jest możliwe.

- Dzięki za pomoc! - krzyknęłam idąc w stronę toalet. Mam złe przeczucia.

Przez dobre piętnaście minut nie mogłam się tam dostać, ale gdy odwróciłam głowę zobaczyłam go. Szedł do toalety. Nie był sam. Jakaś dziwka szła razem z nim.
Bez zastanowienia przepchnęłam się dalej przez tłum z hukiem otwierając drzwi.

- Dalej, dalej - usłyszałam jakieś jęki - Jesteś taki dobry.

- A ty jeszcze lepsza. - zszokowana głosem który to wypowiedział osunęłam się w dół po obskurnej ścianie.

Przyłożyłam dłoń do ust, aby zdusić szloch. Nie mogłam uwierzyć, że on mi to zrobił.

- Jesteś pustą, puszczalską dziwką! - złapałam dziewczynę za włosy i uderzyłam ją kolanem w twarz słysząc jak łamie się jej kość.

Patrząc się na mnie z wyższością opuściła toaletę puszczając oczko do szatyna.

- A ty - zwróciłam się do Igora - Jesteś zwykłym nic nie wartym chujem. Żałuję, że zmarnowałam na ciebie te dwa lata mojego życia - zamachnęłam się i mocno jebnęłam mu w twarz.

- Ewelina! - słyszałam jego głos za sobą, ale nie reagowałam - Ewelina!

- Ewelina! - nagle otworzyłam oczy patrząc na Kamilę -To był tylko sen.

W pewnym momencie mnie olśniło i wyszeptałam dwa słowa:

- Anioły Śmierci...





Demon* - wymyślona nazwa klubu

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz