2 - Rozdział 2

1K 58 3
                                    

                  Adrian pov.

Martwię się o Igora. Ciągle ma koszmary, a ja nie wiem jak mu pomóc. Jeżeli nie pójdzie po dobroci, to siłą zaciągnę go do tego psychologa. Sam nie jestem lekarzem, bo się do tego nawet nie nadaję, ale on chyba ma jakieś stany lękowe. Nie znam się na tym. Poczytam w internecie aby znaleźć cokolwiek co naprowadzi moje myśli na właściwą drogę.

- Borowski idziemy na imprezę? Muszę się odstresować - Igor oparł się o framugę drzwi od salonu i czekał aż odpowiem.

- Możemy iść. W sumie to dawno nie byliśmy na żadnym melanżu. Zadzwoń do Kacpra i Dawida, może pójdą z nami - wyminąłem go i poszedłem się przygotować.

- Zgodzili się ! - usłyszałem z sąsiedniego pokoju - Tylko, że jedziemy taksówką. Mam zamiar się upić, a oni powiedzieli, że prowadzić nie będą.

- Okey, mi pasuje - powiedziałem wchodząc do kuchni. Bugajczyk był już gotowy.

Po dziesięciu minutach dostałem wiadomość od Gruchy, że czekają pod blokiem w taksówce.

Zamknąłem mieszkanie i udaliśmy się do samochodu.

- Igor, a co ty taki zmarnowany? ReTo nie cieszy się z imprezy? - negatywny nastrój chłopaka udzielił się też Kacprowi.

- Nic się nie dzieje. Wszystko jest w porządku. Po prostu się nie wyspałem - nadal ciągnął kłamstwo, ale Musiał zauważył, że coś jest nie tak. Jednak nie naciskał.

- Skoro tak mówisz - skupił swój wzrok na drodze.

- Potem ci powiem - szepnąłem tak cicho, żeby tylko Igor mnie nie słyszał.

Chłopak w odpowiedzi kiwnął głową, że się zgadza.

Gdy dojechaliśmy pod klub dało się usłyszeć głośną muzykę. Dawid zapłacił kierowcy po czym ruszyliśmy do wejścia.

Ludzie tańczyli w rytm muzyki pijąc i obściskując się ze sobą. W powietrzu czuć tylko było zapach alkoholu, papierosów i potu co było obecne na każdej imprezie.
Z każdą minutą robiło się coraz bardziej tłoczno. Przeciskając się przez tłum podszedłem do baru zamawiając na początek po dwa shoty dla każdego.

                    Igor pov.

Mam nadzieję, że chociaż na chwilę będę mógł zapomnieć o tych koszmarach. Wiedziałem, że prędzej czy później Kacper z Dawidem zaczną wypytywać mnie o to co się dzieje. Gdy ten pierwszy zadał pytanie, skłamałem, bo nie chciałem o tym rozmawiać. Mimo, że jest moim przyjacielem, co prawda nie takim jak Adrian, to nie chcę z nim o tym gadać. O snach wie tylko Borowski, ale pewnie i tak im wygada, bo też zaczną się martwić. Przyglądałem się wnętrzu pomieszczenia gdy moją uwagę przyciągnęła pewna osoba. Skupiłem swój wzrok na niej aby upewnić się czy dobrze widzę, lecz dziewczyna zniknęła w tłumie. Wydawała mi się dziwnie znajoma. Otrząsnąłem się i postanowiłem zapomnieć.

- Jeszcze jednego poproszę - przesunąłem kieliszek w kierunku barmana.

Ten po chwili bez słowa postawił go przede mną tylko, że z tą różnicą, że małe naczynie było zapełnione po brzegi. Wlałem jego zawartość do gardła czując jak po ciele rozchodzi się przyjemne ciepło. I tak w kółko. Kieliszek po kieliszku aż powoli zacząłem tracić świadomość, ale nie do tego stopnia żeby zapomnieć gdzie jestem. Alkohol zaczął mnie  rozluźniać dzięki czemu poczułem się lepiej. Grucha z Kacprem zniknęli gdzieś gdy tylko weszliśmy do środka, a Adi pisze chyba z Kamilą, sądząc po jego uśmieszku. Co chwila też wypija zawartość zamówienia.

Zsunąłem się z krzesła i poszedłem w kierunku toalety gdy moją uwagę ponownie przykuła tajemnicza szatynka. W pewnym momencie odwróciła się do mnie twarzą, a nasze spojrzenia się spotkały.

- Scarlet?

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz