Rozdział 11

1.9K 100 2
                                    

Kamila:

Ewelina wpadła do domu jak poparzona i zamknęła się w swoim pokoju. Zmartwiło mnie to. Podeszłam do jej pokoju i zapukałam.

- Wszystko wporządku? - odpowiedziała mi cisza.

Cicho otworzyłam drzwi i zobaczyłam nie przytomną dziewczynę, a obok niej żyletkę całą w krwi.

- Boże co ty zrobiłaś! - natychmiast zaczęłam opatrywać jej rany.

Ma ledwo wyczuwalny puls. Nie zastanawiając się zadzwoniłam po karetkę, która przyjechała 30 minut później i zabrała moją przyjaciółkę do szpitala. Zadzwoniłam do Adriana.

- Halo? Adrian? - ciężko mi było to mówić.

- Co tam? - zapytał.

- Czy mógłbyś zawieść mnie do szpitala? - po tych słowach zaczęłam ryczeć jak bóbr.

- Do szpitala? Co się stało? - był bardzo zdziwiony.

- Ewelina... ona .. chciała.. - nie mogłam dokończyć

- Już jadę - odparł i rozłączył się.

Adrian:

Nie zrozumiałem co się dokładnie stało, ale chciałem teraz pomóc Kamili jak tylko mogę. Narzuciłem na siebie kurtkę i buty i już miałem wychodzić ale Igor mnie zagadnął.

- Gdzie się wybierasz? - zapytał z progu.

- Jadę po Kamilę żeby zawieźć ją do szpitala - odpowiedziałem.

- Jak to do szpitala? Co się stało? - widać po nim było, że bardzo się wystraszył.

- Ewelina... - nie dokończyłem

- Tylko nie ona - Igor zbladł - jedziemy.

Nim się obejrzałem mój przyjaciel był gotowy do wyjścia. Zamknęliśmy mieszkanie po czym ruszyliśmy windą na parter. Chłopak wsiadł do samochodu i ruszył z piskiem opon. Dotarliśmy do Warszawy szybciej niż zwykle. Igor zaparkował samochód i wysiadł nie czekając na mnie. Wbiegłem za nim na pierwsze piętro, bo tam zazwyczaj trafiają osoby które próbowały się zabić.
Zobaczyłem Kamilę przed salą. Siedziała cała zapłakana. Oczy miała podkrążone i czerwone od płaczu. Rozmazany makijaż. Podszedłem do niej i ją delikatnie przytuliłem.

- Wszystko będzie dobrze - powiedziałem mocniej ją tuląc.

- Czemu ona to zrobiła? - Igor był zdruzgotany.

- Nie mam pojęcia - Kamila powoli się uspokajała.

Po chwili z sali wyszedł lekarz.

- Co z nią? - chłopak zerwał się z miejsca i podbiegł do mężczyzny

- Jej stan jest stabilny - odparł - gdyby pani zadzwoniła po karetkę chwilę później - zwrócił się do Kamili - dziewczyna mogłaby umrzeć. Ale teraz jest dobrze. Wyjdzie z tego.

- Czy można do niej wejść ? - zapytałem.

- Tak ale pojedynczo - doktor poszedł w swoim kierunku.

- Ja pójdę pierwsza - bkondynka zdążyła się uspokoić.

- Ok - powiedzieliśmy jednocześnie z Igorem, po czym dziewczyna weszła do sali w fartuchu.

Kamila:

Nie wiedziałam czemu moja najlepsza przyjaciółka, którą znam prawie od dziecka zrobiła coś takiego. Ale miałam swoje przypuszczenia co do tego. Cicho podeszłam do jej łóżka i usiadłam na krześle obok. Delikatnie chwyciłam jej dłoń i zaczęłam lustrować ją wzrokiem. Cały nadgarstek miała zabandażowany. Spojrzałam na jej twarz. Była biała jak ściana straciła dużo krwi. Wydawała się taka krucha.

- Co ty najlepszego zrobiłaś? - zaczęłam do niej mówić choć wiedziałam, że mi nie odpowie. -Ja nie chcę Cię stracić. Jesteś dla mnie jak siostra. Nigdy więcej tego nie rób. - Najdelikatniej jak mogłam przytuliłam ją i zasnęłam.

                          ***

Przebudziłam się chyba nad ranem. Musiało minąć z 5 minut żebym skojarzyła miejsce w którym aktualnie jestem. No tak szpital. Wyszłam z sali żeby poszukać chłopaków. Spali na krzesłach. Adrian leżał, a pod głową miał swoją bluzę. Igor leżał po drugiej stronie również z bluzą pod głową. Nie chciałam ich budzić. Poszłam do szpitalnej kawiarenki kupić nam kawę. Gdy wróciłam chłopacy już nie spali. Podeszłam i podałam im papierowe kubki.

- Może wy powinniście pojechać do domu odpocząć? - widziałam, że byli wykończeni.

- Chcę być przy niej kiedy się obudzi - słychać było, że Igor się nie wyspał.

- To może pojedziemy umyć się i przebrać, a potem jak wrócimy to zawiozę Cię do domu żebyś i Ty mogła się odświeżyć? - te ostatnie zdanie Adrian zaadresował do mnie.

- No dobra - szatyn się zgodził - to my niedługo wrócimy - powiedział kierując się w stronę wyjścia.

Adrian i Igor pojechali do domu a ja zostałam w szpitalu. Wróciłam do sali Kamili żeby być przy niej gdyby się obudziłam. Usiadłam na miejscu na którym siedziałam i tak jak wcześniej chwyciłam Ewelinę za rękę po czym wbiłam w nią swój wzrok.

- Już jesteśmy - usłyszałam cichy szept nad uchem - idź ja z nią posiedzę - to był Igor.

Igor:

Usiadłem na miejscu Kamili i zacząłem przyglądać się dziewczynie. Była blada i wychudzona, a jej twarz nie wyrażała niczego. Przytuliłem się do niej delikatnie ją obejującąc. Dlaczego to zrobiła? Z jakiego powodu? Na te pytania nie znałem odpowiedzi.

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz