2 - Rozdział 18

857 47 3
                                    

Igor:

Znowu to samo. Czuję się bezradny. Te dziwne sny na nowo zaczęły nawiedzać moją głowę. Codziennie budzę się w tym samym momencie, gdy słyszę słowa padające z ust najważniejszej dla mnie kobiety: Żegnaj Igorze Bugajczyku... Tak było i tej nocy po wizycie Eweliny. Koszmar wrócił, a ja naprawdę nie wiem, o co może w tym chodzić.

Spocony poderwałem się z łóżka żeby przemyć twarz zimną wodą.

- Przestań - zacząłem mówić sam do siebie - To nic nie znaczy. To nie może nic znaczyć. To nie jest rzeczywistość. To sny. Tylko głupie, nic nie warte sny. Nic takiego się nigdy nie wydarzy, to jakiś absurd. Nie, nie, nie! Kurwa! - wrzasnąłem na całe gardło czując niemiłosierny ból.

Zadałem sobie pytanie: Co to znaczy? Czy ten sen odzwierciedla moją przyszłość? Czy ja jestem chory? Psychicznie?

Wróciłem na łóżko po drodze zgarniając ze stolika zeszyt i długopis, który mi łaskawie dali i zacząłem pisać to, co przyszło mi do głowy.

Noszę ślady na rękach ( ej )
Ciężkiej pracy i cięcia ( what? )
Byłeś słaby i wiesz jak
Jest kiedy wszystko cię skreśla
Byłem słaby i wiem jak
Jest rozjebany jak cipa
Jak ty jeszcze tam mordo się tniesz
To wiedz, że szkoda życia
Pamiętam parapet i piętro wieżowca
Wypiek na japie, promile we krwi
Jak decydujesz, że skaczesz to błąd
A wiem, bo mi zabrakło zaledwie chwil
Szlugi gaszone na łapie, a wóda pod pachę
ReTo nastolatek pojeb
Jebnąłem gdzieś cukrową watę w kąt
Jak czułem się jeszcze dzieciakiem

Odłożyłem zeszyt na miejsce i zasnąłem.

                           ***

- Wstawaj Bugajczyk! - usłyszałem krzyk nad uchem.

- Bo kurwa co? - zapytałem sennie.

- Bo masz widzenie idioto - dostałem w odpowiedzi.

Zdziwiłem się tym co powiedział do mnie strażnik, ale posłusznie przygotowałem się do wizyty niezapowiedzianego gościa.

- Igor Bugajczyk? - przede mną stał dobrze zbudowany mężczyzna.

Kiwnąłem twierdząco głową.

- Oskar Kamiński - blondyn podał mi rękę, a to Rafał Kamiński mój brat i twój adwokat.

Zaraz, co?

Jak to mój adwokat?

- Ewelina z tobą rozmawiała? - odsunąłem krzesło siadając na nim.

- Tak, powiedziała mi o wszystkim. Nie masz o co się bać. Można nam zaufać.

- Opowiedz mi co stało się tego feralnego dnia - Rafał chciał przywołać wspomnienia. - Widziałeś twarz tego człowieka?

- Twarzy nie widziałem, ale jego głos był dziwnie znajomy, tylko nie mogę sobie przypomnieć do kogo należał. Naprawdę chciałbym wam pomóc, ale chyba nie potrafię. Przysięgam, że jestem niewinny - desperacko zacząłem mówić wszystko, co ślina na język przyniesie, choć to pewnie nie ma sensu. 

- Spokojnie jeżeli sobie przypomisz to powiedz strażnikowi aby mnie poinformował, ok?

- Będę się starać. Ale powiem szczerze, że miałem do czynienia z narkotykami, a łatwo nie było się wygrzebać. Nie do końca spłaciłem wszystkie długi, dlatego pewnie się ktoś mści. Od roku jestem czysty. - powiedziałem z ręką na sercu.

- Skoro od roku jesteś czysty to ktoś rzeczywiście chciał ci zaszkodzić. Kto może potwierdzić, że nie bierzesz już tego świństwa?

- Moja dziewczyna, jej przyjaciółka i mój przyjaciel.

- Skontaktujemy się z nimi.

- Rafał mogę cię prosić na moment? - Oskar nagle wstał z krzesła - Dostałem wiadomość od Adriana, że Ewelina znowu dostała maila z pogróżkami - tym razem słowa wyleciały szeptem.

- Jakie maile? - zapytałem zdezorientowany patrząc na nich z lekką furią w oczach - Czy ktoś mi wyjaśni o co chodzi?

- Ewelina dostaje maile. Z pogróżkami.

- Czemu mi o tym nie powiedziała?

-Bała się i nie chciała ci dokładać więcej zmartwień.

- Po niej można było się tego spodziewać.

- Musimy się już zbierać. Do zobaczenia.

- Do widzenia. Dam znać gdy sobie coś przypomnę.

Bracia opuścili więzienie zostawiając mnie w totalnej zadumie. Gdy wróciłem do celi, nie wiedziałem co mam myśleć o mailach Eweliny.

Nie mając co ze sobą zrobić, zasnąłem przytłoczony milionem myśli.

Nie sądziłem, że można aż tak zepsuć własny związek. Dopiero teraz gdy odeszła, widzę jaką krzywdę jej wyrządziłem. Próbowała nas ratować, chciała załatać rany jakie wspólnie posiadaliśmy. Jednak pod wpływem złych emocji wszystko się rozsypało. Ona wyjechała chcąc zapomnieć o mnie, a ja zostałem tutaj sam codziennie zapijając smutki. Stoczyłem się na dno i mimo tego, że nadal ją kocham nie potrafię odbić się od tego dna. Po prostu jeszcze nie jestem gotowy. Nie potrafię...

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz