Rozdział 24

1.3K 74 4
                                    

                       Igor pov.

Drzwi runęły na podłogę pod siłą mocnego kopnięcia. Podniosłem głowę i ujrzałem trzech zakapturzonych mężczyzn. Od razu rozpoznałem Wojtka i Damiana - szefa Aniołów Śmierci.
Było dziwnie cicho. Nie rozpoznałem tego trzeciego. Damian podszedł do mnie przystawiając mi broń  do skroni.

- Co Bugajczyk, znowu się spotykamy? - zapytał z szyderczym uśmiechem.

- O i szanownego pana Emila widzę - dodał Wojtek.

- Gdzie moja kasa? - syknął mi do ucha nadal trzymając broń przy czym uniemożliwiał mi jakikolwiek ruch.

- Nic nie dostaniesz. - teraz to Adrian przyłożył mu pistolet do tyłu głowy.

- Przeszukać mieszkanie - rozkazał Wojtkowi i temu drugiemu.

- Masz. Nic. Nie. Dotykać. - powiedziałem wkurwiony. No, bo nikt do cholery nie będzie mi przeszukiwał mieszkania bez mojej zgody!

- Zrobię co chcę i kiedy chcę drogi panie ReTo. W rapera się bawisz tak? - zaśmiał się.

Tego było już za wiele. Nie pozwolę po sobie jeździć. Szybkim ruchem wykręciłem rękę i role się odwróciły. Teraz to ode mnie zależało jego życie, bo przystawiłem mu pistolet do skroni.

- Dalej będzie tak ładnie śpiewał? - zapytałem, przyciskając narzędzie.

- Adrian, Emil idźcie po tamtych dwóch. Nie mogą zrobić krzywdy... wiecie komu. - bez słowa ruszyli. Adrian w lewo, a Emil w prawo.

-  Ooo nową dziwkę do ruchania sobie znalazłeś? Co Ewelinka jest tak dobra jak inne? - widać było, że w jego głowie rodzi się niebezpieczny dla dziewczyn plan.

- Albo kurwa zamkniesz tą mordę, albo nie wyjdziesz stąd żywy rozumiesz? - przeładowałem broń. Byłem gotowy na to żeby w końcu go zabić i skazać na piekło.

               Ewelina pov.

Usłyszałyśmy potężny huk. I ciężkie stapąpanie ogromnych butów.

- Boże, co tam się dzieje - szepnęłam do Kamili.

- Nawet nie waż się wychodzić - powiedziała.

- Trzymaj -  podałam jej nóż - ktoś się zbliża.

Chwyciła ode mnie narzędzie i na palcach podeszła do drzwi.
Postąpiłam tak samo jak ona.
Z minuty na minutę coraz bardziej było słychać, że ktoś zbliża się do pokoju. Klamka zaczeła się przekręcać...a chwilę później ukazał się w drzwiach młody mężczyzna.  Zaczął się do mnie zbliżać. Odsuwałam się jak najdalej mogłam ale w pewnym momencie trafiłam na ścianę.

- I co teraz zrobisz? - jego głos był dziwnie znajomy.

Zaraz, chwila ja wiem kto to jest!

- Wojtek?! - krzyknęłam.

- Zamknij się ty suko. - dostałam potężnego prawego sierpowego w twarz.

Przysunął się do mnie tak blisko, że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.

- C.. co ty.. robisz ? - przestraszyłam się.

Chłopak bez słowa wpił się w moje usta co mi się nie spodobało. Po sekundzie odwrócił się.

- Cześć - powiedziała Kamila i z całej siły przyjebała mu w twarz tak, że aż blondyn upadł na podłogę ciągnąc za sobą Kamilę.
Przyszpilił się do niej i zaczął zdzierać z niej ubranie.

- Ty dziwko! - krzyknął łapiąc się za udo.

Dziewczyna wbiła mu nóż który wcześniej trzymała w ręce.

- Nie sądziłam, że aż tak się stoczysz. Pan mecenasik Wojtek Zarzecki już nie jest takim kozakiem w biznesie co? - chciałam mu wygarnąć co o nim myślę.

Nawet słowem się nie odezwał.

- Kamila daj taśmę i linę - skierowałam swój wzrok na przyjaciółkę, która podała mi to,  o co prosiłam.

Pomogła mi podnieść Zarzeckiego i  przywiązać do krzesełka. Potem zakleiłam mu usta taśmą i zabrałam wszystko czym mógłby się obronić lub co pomogłoby mu rozciąć węzły. Jego telefon zniszczyłam.
Z jego tylnej kieszeni wyjęłam broń i wyszłam na korytarz dając dziewczynie mój nóż. W salonie dostrzegłam Adriana, który był przyparty do ściany przez jakiegoś kolesia. Najciszej jak mogłam podeszłam do niego dając Adrianowi znak żeby zachował spokój. Chyba mnie zrozumiał.

- Albo go puścisz, albo stracisz życie - nie czułam strachu. Płynęła we mnie adrenalina.

Naładowałam broń i przystawiłam do niego gotowa do strzału. W tym czasie brunet zdążył go obezwładnić i zwiąć.

Nagle strzał...

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz