2 - Rozdział 23

719 34 4
                                    

Dwa miesiące później...

Igor:

- Spójrz, co ty ze sobą zrobiłeś - usłyszałem za plecami zalany w trzy dupy - stoczyłeś się na samo dno Igor, nie dałeś jej nawet dojść do słowa, a to nie jest tak, jak ty myślisz.

- Co ty możesz kurwa o tym wiedzieć, hm? - wziąłem kolejnego łyka Danielsa, po czym butelka została zabrana mi z rąk - Nie no przecież ty jesteś Adi, Bóg wszechwiedzący - prychnąłem odwracając się twarzą w jego stronę.

- Przestań się do chuja w końcu nad sobą użalać! - wrzasnął chłopak jeszcze bardziej mnie denerwując - Tak naprawdę wina leży po obu stronach, a z resztą jej i tak już pewnie nie zobaczysz - dodał po chwili.

- I bardzo dobrze, suka sama sobie na to wszystko zasłużyła! - krzyknąłem rzucając szklanką o ścianę, która rozsypała się w drobny mak.

Wewnątrz duszy katowałem się za te słowa. Nie chciałem jej tak nazwać, ale w żyłach zamiast krwi miałem adrenalinę, która kierowała mną w tym momencie. Dobrze zdawałem sobie z tego sprawę, że słowa które wypowiedział Adrian mają w sobie cholerną prawdę.

- Czemu jej nie zobaczę? - zapytałem po chwili z udawaną obojętnością.

- Chciała zapomnieć rozumiesz? Zostawić przeszłośc za sobą i wszystko co ją przytłaczało. Nie wytrzymałaby tego psychicznie. Przez cały rok myślałeś, że przeprowadziła się do Krakowa, nieprawdaż? I tu cię  rozczaruję mój drogi, ponieważ jej nie ma nawet w Polsce.

Co takiego? Teraz to się chyba przesłyszałem.

- Więc gdzie twoim  zdaniem jest? - wypaliłem zaciskając mocno szczękę.

- W Hiszpanii, w pieprzonej Hiszpanii.

Od kilku dni moja podświadomość pokazuje mi coraz to dziwniejsze obrazy. Może to zabrzmieć śmiesznie, ale boję się tego, bo nie wiem, czy to coś znaczy. Może to jest zwiastun mojej przyszłości? Sam już nie jestem pewien, lecz raczej nie chcę wiedzieć czy to tylko jakieś głupie sny, czy może jakiś jeden z wielu fragmentów mojego życia, który w każdej chwili może stać się rzeczywistością. 

Dzisiaj stresuję się jeszcze bardziej, ponieważ ma odbyć się rozprawa dzięki, której wyjdę na wolność. Mam nadzieję, że do jutra mnie tu nie będzie.

- Igor, chodź tu. - strażnik stał przed moją celą z jakimś wieszakiem - Twój przyjaciel przyniósł ci garnitur, przebieraj się bo za piętnaście minut jedziesz do sądu.

Otworzył kratę i podał mi garnitur. Po  10 minutach byłem gotowy, a nawet udało mi się zawiązać krawat.

- Polubiłem cię i niestety nie chcę, ale muszę ci je założyć.

- Rozumiem - odparłem spokojnie i wyciągnąłem ręce przed siebie.

                               ***

Jest tu. Siedzi na tej samej sali co ja. To dziwne, ale podobno poddał się, wydał wszystkich wspólników i zgodził się zeznawać w charakterze świadka.

Ewelina, Adrian i Kamila również tu są z czego bardzo się cieszę, bo wiem, że mogę na nich liczyć.

- Nazywa się pani Ewelina Szostak, mieszka w Piastowie i pracuje w firmie Kamiński Corporation?

- Tak - odpowiedziała drżącym głosem.

- Proszę mi powiedzieć wszystko, co pani wie, zaznaczę od razu, że za składanie fałszywych zeznań grozi kara pozbawienia wolności na 3 lata.

Ten Jedyny / ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz