Na schodach za bardzo się rzucałem, więc dostałem czymś w głowę, przez co trochę mnie otępiło.
Teraz widzę wyraźnie, że jestem w szkolnej szatni męskiej, pod prysznicem. Wciąż związany i zakneblowany tą szmatą. Łzy już nawet nie chcą mi lecieć, wręcz wyję z rozpaczy. Zostawili mnie na tych zimnych płytkach i nie wiem o co chodzi. Jeden z nich stoi dwa metry ode mnie i przygląda się z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy. Trzęsę się cały za strachu a on patrzy na mnie, jak na zwierzę w klatce.
- Gdzie twój chłoptaś?- słyszę głos tego, który zrzucił mnie wtedy na ziemię- Nie przyjdzie cię obronić?
Wyłania się zza ściany i podchodzi do mnie bliżej. Przez chwilę patrzy na mnie z wyższością i taskuje mnie wzrokiem, przed którym staram się uciec. Zamykam oczy.
Nie mogę uwierzyć, gdy czuję, jak poluźnia sznur na moich obolałych nadgarstkach i chwilę później materiał całkiem opada na ziemię. Uchylam powieki, żeby zobaczyć co się dzieje. Może znudziła im się ta głupia zabawa?
Długo nie cieszę się spokojem. Najwyższy chłopak dosłownie zdziera ze mnie kurtkę i rzuca ją w kąt. Mimo że ręce mam wolne, boję się jakkolwiek mu postawić. Próbuję się wycofać, ale jestem otoczony przez ściany prysznica. Jestem w pułapce.
Silna dłoń podnosi mnie za materiał koszulki, rozdzierając ją i rzuca na twarde płytki. Na chwilę tracę oddech i czuję przeszywający ból w kręgosłupie. Chcę ściągnąć sobie szmatkę z ust, ale dostaję w twarz zanim jej w ogóle dosięgnę. Policzek piecze po uderzeniu. Łzy na nowo zaczynają płynąć po rozgrzanych policzkach.
- Ymmmhh- próbuję coś powiedzieć, ale nie jestem w stanie.
Błagam, błagam, zostawcie mnie w spokoju.
- Jesteś obrzydliwy- kopie mnie w brzuch, przez co zanoszę się kaszlem- Nikt nie będzie tolerował pedalstwa.
Chwyta mnie za nogawki spodni, jakby chciał mnie gdzieś zaciągnąć, łapię się więc prysznica by się bronić. Spodnie zsuwają mi się z nóg, staram się je złapać, ale jest już za późno. Ubranie ląduje obok kurtki. Drżę z zimna i kulę się by choć trochę się ogrzać.
- Taki jesteś chętny do rozbierania?- śmieje się głośno i drwiąco- Już wiem dlaczego ci uległ. Skoro jesteś aż taki łatwy...
Jest w miarę daleko ode mnie, więc rozwiązuję szmatkę, która blokuje moje słowa sprzeciwu.
- Zostaw mnie w spokoju, błagam- wycieram ślinę z kącika ust- Już nigdy nie pokażę się wam na oczy, obiecuję.
- Dziwka- syczy, chyba ignorując moje słowa i spluwa na płytki obok mnie.
Gdzieś między kolejnym kopniakami chwyta za prysznic wiszący nade mną. Z zaskoczenia dostaję w twarz z lodowatego strumienia wody. Krztuszę się bo nie zdążyłem zamknąć ust. Trzęsę się cały z zimna i strachu.
Kolejna fala łez zalewa moją twarz. Staram się nie krzyczeć.
- Znudziłeś mi się dziwaku- warczy na mnie, jakbym zepsuł mu zabawę- Zwijamy się chłopaki.
Kiwają do siebie nawzajem głowami, a ja opatulam się ramionami by jakoś powstrzymać drgawki.
- Tylko spróbuj pisnąć komuś słówko śmieciu- odzywa się do mnie ostatni raz zanim odchodzi.
Gdy tylko przestaję słyszeć ich kroki i jestem w stanie spokojnie odetchnąć, zanoszę się żałosnym płaczem.
Jestem pewien, że nie chcieli mi robić bardzo poważnej krzywdy, tylko trochę nastraszyć, ale i tak bolało.
CZYTASZ
Smultronställe
FanfictionSmultronställe (rzecz., j. szwedzki)- dosł. "tam, gdzie rosną poziomki", szczególne miejsce, odkryte i trzymane w tajemnicy, do którego się wraca, by odpocząć i wyciszyć się, czas beztroski, wolny od niepokoju i smutku. top!yg bottom¡jm school!au ...