Biegnę przez park i dosłownie wpadam w krzaki, które oddzielają mnie od lasu. Wiem, że miałem być tam za dwadzieścia minut, ale będę na miejscu w piętnaście. W międzyczasie rozglądam się na boki, by nie przegapić Yoongiego. W końcu idziemy od tej samej strony.
Potyka się przez swoją nieuwagę ze trzy razy, ale udaje mi się biec dalej.
Docieram na miejsce, gdy jeszcze jest puste. Nie byłem tu tak dawno, że jestem w stanie zauważyć różnicę. Trawa jest dużo bujniejsza, a krzaczków poziomek jest zdecydowanie więcej. Drzewa bardziej się rozrosły, przez co światło nie ma tu już dostępu. Pogrążam się całkowicie w mroku i oczekiwaniu na Yoongiego, którego jeszcze to nie ma. Lada moment powinien się zjawić.
Obracam się w kierunku, z którego przeszedłem, gdy dobiegają mnie czyjeś kroki. Nierówne, głośne kroki.
- Hyung?- pytam dla bezpieczeństwa.
Nikt mi nie odpowiada, nie licząc kolejnych, zbliżających się kroków.
Próbuję dostrzec coś w mroku, ale średnio mi to wychodzi. Szelest jest coraz bliżej, a odgłos mojego walącego serca coraz głośniejszy. Bije tak mocno i niespokojnie, jakby miało zaraz wystrzelić mi z piersi. Nie wiem czy jestem bardziej szczęśliwy, zdenerwowany, czy zestresowany.
Nagle dostrzegam miętową czuprynę, wpadającą na polanę. Dosłownie wpadającą. Yoongi upada na gęstą trawę z jękiem bólu i się nie podnosi.
- Jiminnie- szepcze, przez co ledwo go słyszę, bo drzewa naokoło nas szumią targane wiatrem- Tak bardzo przepraszam. Wiem, że już pewnie mi nie wybaczysz, ale przeszedłem, by przepraszać cię, dopóki słońce nie wstanie ponownie. Przepraszam Jiminnie, tak bardzo przepraszam.
Dopiero teraz podnosi na mnie twarz i mogę zauważyć kilka świeżych ran, między innymi rozciętą wargę. Wstrzymuję oddech i staram się wyglądać na opanowanego, ale to takie trudne, gdy chłopak na którego czekałem prawie trzy lata, nagle przychodzi w takim stanie i mówi, że będzie mnie przepraszał całą noc. Dolna warga zaczyna mi się trząść, tak jak serce, które drga niespokojnie, synchronizując się z dźwiękami lasu.
Podchodzę na czworakach i skracam ten dzielący nas metr do kilku centymetrów. Hyung też klęczy, trzymając się za brzuch i nie trudno się domyślić, że tam też został zraniony.
- Ty skończony idioto- wyzywam go, poczym chwytam tą poobijaną twarz w swoje dłonie. Dotykam czołem do jego czoła i pozwalam łzom wypłynąć z pod powiek na tą bujną trawę.
Przyjemniej ona jest porządnie nawodniona.
CZYTASZ
Smultronställe
FanficSmultronställe (rzecz., j. szwedzki)- dosł. "tam, gdzie rosną poziomki", szczególne miejsce, odkryte i trzymane w tajemnicy, do którego się wraca, by odpocząć i wyciszyć się, czas beztroski, wolny od niepokoju i smutku. top!yg bottom¡jm school!au ...