Moje zranione serce wytrzyma, ale jego poranione ciało już raczej nie, więc mówię mu, że pójdziemy do mnie, bym mógł się nim zająć.
Nie daję mu na razie żadnej odpowiedzi, bo pochopne podjęcie decyzji to coś, czego nie mogę w tym momencie zrobić. Jeśli dałbym mu taką odpowiedź, jakiej oczekuje, poczułbym się źle z samym sobą. Jednak jakąś muszę mu dać. Ale jeszcze nie teraz, zabieram plecak z ziemi i idę dalej, prowadząc ze sobą Yoongiego.
Chłopak kuleje na prawą nogę i co chwilę chwyta się za brzuch, ale idzie.
Pomagam mu, byśmy doszli szybciej do domu i mogli wreszcie się nim zająć.
Gdy tylko przekraczamy próg, Yoongi opiera się o ścianę holu z grymasem bólu wypisanym na twarzy. Na pewno nie było to dla niego łatwe.
- Chodź na kanapę- prowadzę go, mimo że dobrze wie gdzie ma iść- Muszę coś z tobą zrobić.
Opada na miękkie poduszki, ale nie wygląda, jakby czuł się komfortowo. Jest dość skrępowany i stara się zająć jak najmniej miejsca na meblu.
Zżerają go wyrzuty sumienia...
- Chcesz herbaty?- staram się zachowywać normalnie, ale czuję, że każdym słowem sprawiam, że jest gorzej. Odmawia.
Te trzy lata rozłąki i nieprzespanych nocy sprawiły, że naprawdę dziwnie się czuję w jego towarzystwie, nie tak swobodnie. Jakbyśmy byli oddzieleni od siebie jakimś murem.
Sięgam do szafki z lekami po jakieś waciki, bandaż, wodę utlenioną i maść. Odwracam się i widzę, że miętowowłosy przymknął oczy. Chyba musi być naprawdę wyczerpany.
- Hyung, zajmę się twoimi ranami- mówię i siadam obok niego, na co tylko mruczy coś pod nosem.
Sam nie wiem, czego ja się spodziewałem, że mnie przeprosi, ja mu wybaczę i znów będziemy żyć tak jak wcześniej? Pocałujemy się i poczujemy jak za pierwszym razem? Wszystko się zmieniło, tak samo jak my. Nic już nie będzie takie same.
Zamieram z wacikiem w połowie drogi do jego twarzy.
Oddałem mu całego siebie, poświęciłem dla niego naprawdę wiele, byłem przy nim, gdy tego potrzebował i dawałem mu wsparcie, na jakie zasługiwał. Za to muszę przyznać, że czas spędzony z nim, jako moim chłopakiem, był jednym z piękniejszych momentów mojego życia. To dzięki niemu wstawałem rano z szerokim uśmiechem na ustach, bi wiedziałem, że zaraz będą ucałowane właśnie przez niego.
- Co się dzieje Jimin?- dopiero teraz dostrzegam, że wpatruje się we z lekkim zdezorientowaniem. Chyba trochę za bardzo się zamyśliłem.
- Hyung- przykładam nasączony wacik do obdartej kości policzkowej przez co słyszę syk właściciela- Nawet nie wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłem i jak długo czekałem, kiedy do mnie wrócisz.
Urywam, by namoczyć nowy wacik i spróbować zebrać myśli.
- Wiem, już przepraszałem. I mogę to zrobić jeszcze...
- Nie trzeba- przerywam mu- Chodzi o to, że...eh...myślę, że to już nie jest to co dawniej. Nie obwiniaj się hyung, bo to nie jest tylko twoja wina. Ja też się zmieniłem i doprowadziłem się do obecnego stanu.
Yoon chyba zaczyna wyczuwać, że nie skończy się to tak, jak przypuszczał na początku. Krzywi się lekko i odwraca wzrok.
- Nie chcę żebyś teraz cierpiał, ale nie jestem w stanie rozegrać tego inaczej. Myślę, że nasze drogi już jakiś czas temu się rozeszły, ale byłem na tyle zaślepiony wolą walki, że nawet tego nie zauważyłem- odkładam wacik na stolik i spoglądam uważnie na jego zasmuconą twarz. Biorę ją w dłonie i zmuszam go by na mnie spojrzał- Kocham cię, wiesz? I pewnie zawsze gdzieś tam w środku będę, ale nie będę już w stanie być z tobą po tym co się wydarzyło. Po prostu czuję, że prędzej czy później i tak by się to rozpadło, a wolę rozstać się w pokoju. Nie uważasz, że tak będzie lepiej Yoongi hyung?
Następuje cisza pełna zgęstniałego powietrza między nami, ale nie żałuję tego, co zrobiłem. To jest najlepsze rozwiązanie.
- Ekhm... Cóż, nie tego się spodziewałem, ale rozumiem twój wybór i...- przerywa na chwilę by odchrząknąć-... a-akceptuję go.
Odklejam palce od jego policzków i trochę się odsuwam, bo rozumiem, że może być to trochę niezręczne.
- Zostaniesz na noc, a jutro coś wymyślimy?
- N-nie, dam sobie radę. Chyba powinienem wrócić do domu- wstaje z kanapy i przez chwilę się we mnie wpatruje.
- Ale twój tata...
- Chyba powinienem skorzystać z jego oferty. Dobranoc Jiminnie- mówi, czego do końca nie rozumiem, ale zanim zdążę zrozumieć, składa na moich ustach krótki pocałunek i wychodzi tak szybko, jak jeszcze dziś się pojawił.
Dopiero po chwili stania na środku salonu, dociera do mnie, że postanowił wyjechać do Anglii.
CZYTASZ
Smultronställe
FanfictionSmultronställe (rzecz., j. szwedzki)- dosł. "tam, gdzie rosną poziomki", szczególne miejsce, odkryte i trzymane w tajemnicy, do którego się wraca, by odpocząć i wyciszyć się, czas beztroski, wolny od niepokoju i smutku. top!yg bottom¡jm school!au ...