- Następny dzień godzina 6:34 p.m.-
- No dawaj, ileż można się szykować?!- krzyknął brunet już zdenerwowany na rudzielca, który od półtorej godziny nie wychodził z łazienki. Kiedy miał już podejść do drzwi łazienki, rudzielec z drugiej strony zrobił to pierwszy i szybko otworzył.
- Takie cudo nie robi się samo z siebie, kotek!- powiedział rudzielec pokazując na swoją twarz. Brunet westchnął, bo zastanawiał się co tak na prawdę w nim widzi, że się tak w tym narcyzie zakochał, ale rudzielec wziął zielonookiego pod pachę i wyszli z pokoju bardzo szybko, gdyż wiedzieli, iż są już spóźnieni.
Rogacz i młody czekali już na zewnątrz bazy. Pikselowooki był oparty o samochód, zaś rogacz krążył w kółko. Jednooki był już zdenerwowany, a widząc to młody postanowił, iż uspokoi rogacza:
- To co dzisiaj planujesz zjeść w tej restauracji?- zapytał się pikselowooki chcąc skrócić nawet sobie czas oczekiwania na przyjaciół.
- Cóż, zjeść jak zjeść, powinieneś zapytać się co planuje zrobić po kolacji- powiedział rogacz podchodząc bliżej do młodego i obejmując go w tali- A powiedz mi, jak się dzisiaj w ogóle czujecie?- pytał się jednooki trzymając jedną rękę za brzuch młodego, drugą cały czas obejmując w tali.
- Czujecie?- zapytał się młody- A.. W sumie dobrze..- powiedział pikselowooki, kiedy zorientował się o co chodziło w pytaniu rogacza.
- To dobrze, cieszę się- powiedział przytulając młodego. Pikselowooki był kompletnie zdezorientowany, gdyż nie wiedział co się dzieje. Najpierw rogacz jest miły, aby później pobić, a nawet próbować zabić młodego. Młody nie wiedział już, czego może się w każdej chwili spodziewać po rogaczu.
- Jesteśmy!!- krzyknął zdyszany brunet, podbiegając do tulących się przyjaciół.
- Tak.. Jesteśmy..- powiedział zrezygnowany wieczornym ćwiczeniem rudzielec, kiedy też dobiegł.
- W końcu.. Wsiadajcie- powiedział rogacz odklejając się od młodego i wsiadając do samochodu.
Trzej przyjaciele gadali przez całą drogę. Jedynie rogacz siedział cicho i prowadził. Po chwili jazdy, kiedy widział, jak szczerze uśmiecha się młody do swoich przyjaciół, coś go ukuło w sercu. Wziął jedną rękę z kierownicy i położył ją na kolanie pikselowookiego, który popatrzył na niego. To nie było delikatne trzymanie kolana przez jednookiego. Dlatego młody obrócił się w kierunku jazdy i przestał gadać ze swoimi przyjaciółmi, gdzie oni wyczuli ciężką atmosferę i też już siedzieli cicho, aż do momentu podjechania pod wcześniej zaplanowaną restaurację. Wszyscy wysiedli z auta i szli w stronę wejścia do restauracji. Edd i Tom oglądali cały budynek na zewnątrz i tak samo w środku. Był ogromny, wszędzie były szyby zamiast ścian, a na samym środku holu była ogromna fontanna zrobiona też ze szkła, po którym spływało kilkadziesiąt litrów wody. Pomimo tego szkła było wyczuć przyjazną i miłą atmosferę w budynku, w tle leciała bardzo cicho spokojna muzyka. Były rośliny gdzie nie gdzie, o pięknej bogatości kwiatów. Wszystko komponowało się wręcz idealnie. Zielonooki, nie wiedział co powiedzieć, zaś tom zwrócił się do rogacza:
- My na pewno dobrze trafiliśmy?- zapytał się młody, gdyż nigdy nie bywał w takich miejscach, nawet za czasów z przed wojny, więc kompletnie nie czuł tego klimatu.
Dwaj przyjaciel popatrzyli się na młodego, zaś jednooki odpowiedział:
- Dla Was wszystko zrobię..- powiedział po czym pocałował młodego w czoło. Dwaj przyjaciele uśmiechnęli się na ten widok, gdyż pomyśleli, że chodziło o nich.
- Witam serdecznie w restauracji „Crystal Diamond"!- przywitał ich kelner z ukłonem niczym do szlacheckich gości – Jestem Viktor Sokołow, w czym mogę pomóc?
CZYTASZ
Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONE
FanfictionTYLKO DLA WYTRZYMAŁYCH CZYTELNIKÓW !!! Opowieść zaczyna się już odkąd Tord zdobył wymarzoną władzę. Czyli tak 2 lata później. A Trójka przyjaciół ukrywa się, gdyż wiedzą, iż są poszukiwani przez swojego dawnego przyjaciela. Wiedzą, że ich sąd kiedy...