-106-

618 45 33
                                    

-W tym samym czasie w domu-

Rudzielec patrzył jak młody rozebrał małą z kurtki jak i z reszty ciepłych ciuchów. Wszyscy stali w przedpokoju. Wyciągnął Marcusa z wózka i trzymając go na rękach zwrócił się do młodego, który był zajęty Susan.

- Pójdę z nim na górę i go rozbiorę.- powiedział rudzielec, a bardziej stwierdził, gdyż nie czekał na odpowiedź od młodego, tylko poszedł na górę. Pikselowooki nawet nie zamierzał nic mówić, tylko uśmiechnął się i dalej zajął się Susan. Rudy wchodząc do pokoju Marcusa, odrazu położył małego na przewijaku. Zaczął rozbierając go, przy czym bawić się z nim. Łaskotał rudy malucha po brzuszku, lub zakrywał mu delikatnie buźkę i mówił:

- A kuku!- bardzo się śmiał rudzielec kiedy to mówił, ale jeszcze głośniej śmiał się Marcus. Po rozebraniu i odrazu przewinięciu malca, rudy wziął go na ręce. Zaczął kołysać go patrząc cały czas na niego. W oczach malca widział cały świat. Świat, który rudy chciał za wszelką cenę dać jemu. Chciał wyższy, aby już go nigdy nie puszczać z rąk. Rudy czuł, że w końcu jego serce znowu bije tak samo, jak biło przy Eddzie. Nawet nie zauważył, iż młody już skończył "oporządzać" Susan i stał w progu drzwi i patrzył na nich.  Kiedy rudzielec kołysząc i śmiejąc się do małego spojrzał do góry, wtedy zobaczył młodego. Jednak pikselowooki uśmiechnął się do nich jedynie podchodząc. Wiedział młody, że tak samo rogacz patrzył tym wzrokiem, kiedy zobaczył Susan. Dla młodego było już wiadome, iż rudzielec pokochał Marcusa. Pikselowooki w końcu podszedł do nich i mówił:

-Powinien coś zjeść..- powiedział młody będąc blisko ich dwojga i głaskał po główce małego, gdzie rudy cały czas go trzymał. Spojrzał młody do góry i patrząc w oczy rudego powiedział- Chcesz go nakarmić?

-Ja?.. To znaczy.. Jasne- powiedział rudy mało co nie skacząc ze szczęścia. Młody uśmiechnął się jedynie i odszedł od nich i schodząc na dół, mijając pokój Susan, gdzie ona tam się bawiła. Pikselowooki skręcając w lewo do kuchni od schodów musiał odsunąć wózek, gdyż by nie przeszedł dalej. Zmarszczył brwi, iż rudy postawił prawie na środku wózek, po czym poszedł do kuchni nastawiając wodę w elektrycznym czajniku. Lejąc najpierw wodę do czajnika, spojrzał na dno. Widział, że ten czajnik już pierwszej nowości nie jest i będzie trzeba kupić nowy. Jednak nalał wody i nastawił, przygotowując butelkę i mleko dla Marcusa jak i Susan. Marcusowi wsypał mleko 1 zaś dla Susan mleko 3 gdyż mała miała powyżej roku. Kiedy to zrobił czekał jeszcze na wodę co chwila włączając i wyłączając czajnik, gdyż woda się w ogóle nie gotowała. Kiedy nagle usłyszał płacz Susan. Szybko zostawił wszystko w kuchni i pobiegł do góry. Kiedy dobiegł do małej, szybko ocenił co się stało. Susan się tylko przewróciła, gdyż weszła na zabawkę, która wcale nie stała stabilnie. Wziął ją na ręce i przytulił, gdzie szedł z nią do rudego.

-Nie słyszałeś, że płacze?- zapytał się lekko zdenerwowany młody, trzymając małą na rękach i stojąc w progu.

-Słyszałem...- powiedział z obojętnością rudy, cały czas bawiąc się z Marcusem na rękach.

-To czemu do niej nie poszedłeś, jesteś tutaj, żeby mi pomóc..- mówił młody podchodząc do rudego.

-Bo to nie moje dziecko..- odpowiedział rudy i podniósł Marcusa, gdzie był wtedy przed oczami młodego- On jest moim dzieckiem.- powiedział rudzielec to z wielką dumą. Młodego taka odpowiedź bardzo zirytowała, gdzie chciał jeszcze coś powiedzieć, jednak usłyszał głośne pikanie, które roznosiło się po całym domu. Rudzielec też zaczął się rozglądać skąd dobiega to pikanie. Susan zaczęła znowu płakać, więc młody zaczął ją kołysać, aby uspokoić.

-Idź chociaż sprawdź co to jest i skąd dobiega..- powiedział młody próbując uspokoić małą i szedł do jej pokoju. Rudzielec westchnął i trzymając Marcusa zszedł na dół skąd dobiegał ten dźwięk. Schodząc coraz niżej czuł nie przyjemny odór. W sumie to był smród spalenizny. Spojrzał najpierw na salon, gdzie później szybko na kuchnie. Rudzielec zobaczył, iż kuchnia była już zajęta ogniem. Chciał szybko powiadomić młodego o zapaleniu się kuchni. Jednak spojrzał na Marcusa. Później spojrzał do góry, gdzie znajdował się młody z Susan. Szybko przemyślał to co chce zrobić. Przecież jak powie i wszystko później pójdzie dobrze, on nie będzie miał kontaktu z Marcusem. Rudzielec chciał widzieć codziennie Marcusa, chciał widzieć jego pierwsze kroki, jego pierwsze słowa. Wyższy chciał, aby Marcus mówił do niego Tato, a nie do rogacza. Wiedział, że tego nie zniesie. Myśląc tak w biegu nie zastawiał się długo. Pobiegł na górę, zamykając szybko drzwi od pokoju Susan, gdzie zamknął zdezorientowanego młodego i płaczącą Susan. Klucz, który wcześniej wyjął zanim zamknął drzwi, wyrzucił za siebie. I szybko zbiegł na dół z Marcusem, gdyż dymu było coraz więcej. Kiedy wyszedł na zewnątrz zabierając ze sobą koc z wózka i owijając nim małego, ten zaczął płakać. Stojąc przed domem i czekając na straż pożarną, rudy spojrzał jeszcze raz na 1 piętro. Marcus coraz głośniej płakał. Rudy robił wszystko, aby malec nie płakał. Jednak nic nie pomagało. wtedy spojrzał jeszcze raz na 1 piętro, to co zrobił dotarło do niego. Wystraszył się tym. Musiał ich wyciągnąć stamtąd. Rudzielec nie mogąc Marcusa uspokoić postanowił, że go odłoży na ziemię a sam pójdzie po młodego i Susan. Będąc już na werandzie, chwycił za klamkę, jednak poparzył sobie rękę. Naciągnął rękaw i tym razem otworzył drzwi. Jednak przejścia już nie było. Zasłonił rudzielec oczy, gdyż siła ognia była już za mocna. Wtedy szybko odskoczył od wejścia głównego i postanowił, iż wejdzie tylnym wejściem. A jeśli to też się nie uda... Musiał coś wymyślić rudzielec. Biegnąc na tył domu przewrócił się o własne nogi, jednak szybko wstał i z przerażeniem szukał wejścia do domu. Zaczął płakać, gdyż nie mógł uwierzyć w to co chciał zrobić, a może... Już zrobił...

-931 słów-

Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz