-28-

1.2K 95 17
                                    


-Tego samego dnia wieczorem w pokoju Edd'a-

Siedział brunet już prawie przy skończonym planie ucieczki, kiedy nagle usłyszał, iż pikselowooki się budził. Obrócił się na krzesełku i czekał, czy znów tylko się przekręci młody i dalej pójdzie spać, czy na prawdę się budzi. Kiedy brunet zobaczył, iż młody otworzył oczy i przyglądał się pokojowi jakby nie wiedział co się dzieje postanowił, że podejdzie do pikselowookiego i mu wszystko wytłumaczy.

- No w końcu się obudziłeś- powiedział brunet stojąc nad młodym i się uśmiechając.

- C-co..- wydusił z siebie pikselowooki po czym poczuł, iż mu zaschło w gardle, wtedy brunet podał mu szklankę wody i pomógł usiąść, aby ten mógł spokojnie się napić bez zachłyśnięcia. Pikselowooki dopiero teraz poczuł jak boli go brzuch i dlaczego ma rękę zawiniętą, ale najpierw za nim się zapyta o to wszystko bruneta postanowił, iż się napije w końcu czuł się jak po kacu, którego kiedyś bardzo często miał. Kiedy się napił chciał podać brunetowi szklankę, ale wyślizgnęła mu się z lewej dłoni, przez co zbiła się.

- Heh a idź ty łamago- zielonooki szybko wziął chusteczki, aby pozbierać szkło i to co jeszcze nie dopił młody. Wstając i chcąc wyrzucić do śmietnika, które było obok biurka zobaczył jak młody już siedział skulony na skraju łóżka po jego lewej stronie z dala od niego. Widział po oczach, że młody boi się jego. Brunet ze spokojnym głosem i powolnymi ruchami podszedł do młodego i mówił- Tom, to ja.. Edd.. Nie poznajesz? Spokojnie, nic ci nie zrobię- kiedy mówił brunet te słowa podszedł jak najbliżej i w szybkim tempie przytulił młodszego. Ten zaczął się wyrywać, krzyczeć a nawet płakać. Lecz zielonooki nie puszczał. Czekał, aż się uspokoi. Po chwili faktycznie młody się uspokoił, ale ze zmęczenia i z bólu, gdyż nie powinien jeszcze gwałtownych ruchów robić. Wtedy zielonooki puścił młodego ale dalej trzymając za ramie mówił- Tom, to ja.. Bądź spokojny,  ok?- zapytał się z troską w głosie brunet.

- T-tak.. P-przepraszam, Panie ..- wtedy młody nie wiedział co tak na prawdę powiedział, jednak to zszokowało bruneta. Za to miał pewność zielonooki, kto mógł dopuścić się to tak bestialskiego zachowania wobec jego przyjaciela. Nie chciał okazywać złości przy pikselowookim, więc udał, że nie słyszał.

- To skoro tak to się połóż, bo rękę wyciągnąłeś mi z..- brunet nie dokończył, bo gdy złapał za rękę młodszego ten wyrwał mu ją i kurczowo trzymał powtarzając:

- Nie to boli, boli.. nie..- mówił pikselowooki znów kuląc nogi.

- Tom, ja muszę ci tą rękę unieruchomić. Masz ją prawdopodobnie złamaną.- mówił spokojnie zielonooki, aby znów nie wystraszyć młodszego.

- A-ale..-zawahał się pikselowooki, po czym popatrzył na swoją rękę i w końcu ją puścił.

- A teraz spokojnie, musze ci ją lekko podnieść i znów zawiązać na szyi ok?- pytał brunet dalej spokojnym głosem.

- O-ok- powiedział nie pewnie młody. Zielonooki szybko i sprawnie zrobił to co mówił, młody nawet nie zdążył zareagować. Ale kiedy puścił zielonooki wtedy poczuł młody okropny ból. Brunet wiedział, że tak zostawić młodego ręki nie może i jakieś prześwietlenie się przyda. Ale czy tutaj takie coś jest? Może powinien pójść do Red Leader'a i powiedzieć. No ale jak, skoro brunet już wiedział, że to ON mu to zrobił. A jak gorzej mu połamie, jak się dowie.. Zielonooki kompletnie nie wiedział co ma teraz zrobić, więc pomógł jedynie młodszemu się położyć, gdzie szybko młody zasnął a on sam wyszedł, aby dopytać się rudowłosego, co ma teraz zrobić.

Szedł tak korytarzem brunet, ciągle się zastanawiając. Gdzie już przy samych drzwiach do rudzielca usłyszał głos.

- Witam Cię Edd..-powiedział mężczyzna. Brunet nie wiedział, czy ma się obrócić czy lepiej szybko wejść już do środka nie wiedząc, czy rudzielec w ogóle jest w pokoju.- Co nie przywitasz się nawet ze mną?- pytał się mężczyzna. Zielonooki w końcu zdecydował, iż się obróci i nie będzie sprawiał żadnych podejrzeń.

- O cześć Tord, nie słyszałem, że mnie wołasz..- mówił brunet mając nadzieje na szybkie skończenie tematu.

- Ah.. no tak- mówił z obojętnością jednooki- Zapomniałem, że tobie trzeba po kilkanaście razy coś powtarzać- wtedy się rogacz uśmiechnął, nie wiedział jednak, że brunet wiedział o co mu chodzi.

- No tak już bywa, dobra sory, ale musze iść- już brunet miał chwytać za klamkę, ale to rogacz chwycił go za ramię i obrócił.

- A powiedz mi tak szczerze, gdzie jest Tom?- pytał się rogacz przywierając zielonookiego do drzwi i bardzo blisko miał twarz do bruneta.

- J-ja nie wiem..- mówił z ledwością brunet.

- Tak? Hm a to ciekawe.. Bo wiesz- wtedy puścił zielonookiego i się obrócił do niego plecami dalej mówiąc- Mam nagrane na naszych kamerach jak napotykasz Tom'a na holu i go gdzieś zabierasz.. Hmm... Ciekawe gdzie- wtedy się obrócił do zielonookiego i patrzył jakby z góry na niego.

- A no tak, zapomniałem- mówił brunet łapiąc się za kark- Wziąłem go do siebie, nie wyglądał za dobrze..- zielonooki cały czas mówił nie patrząc rogaczowi w oczy, bał się- Ma prawdopodobnie złamaną rękę czy coś i cały w ogóle jest posinia..- nie dokończył.

- Jak to złamana ręka!!?- krzyknął rogacz w stronę bruneta nie wierząc w to co usłyszał. Brunet widząc zdziwienie u dawnego przyjaciela nie był już taki pewny, że to właśnie on to zrobił.

- Tak myślę, ale najlepiej będzie zrobić zdjęcie- mówił brunet po czym stał już normalnie, gdzie strach przed jednookim mu minął.

- To gdzie on teraz jest? Na szpitalnym oddziale?- dopytywał się rogacz już zmierzając w stronę wymienionego oddziału.

- Cz-czekaj.. to tutaj jest takie coś jak szpitalny oddział?!- teraz to brunet krzyknął, jak mógł nie wiedzieć, że jest takie coś jak szpitalny oddział.. Przecież tyle razy widział plany bazy, ale tego oddziału nie widział.

- Oh.. Edd. W końcu to jest mimo wszystko baza wojskowa, tu musi być taki oddział- mówił rogacz wracając do bruneta.- Ale słysząc po twoim tonie, nie Tom'a tam, więc gdzie jest?- zapytał się rogacz.

- U-u mnie.. Śpi- powiedział brunet.

- To wracaj do niego, zaraz przyślę pielęgniarki i im pomożesz położyć Tom'a na łóżku, którym później przewiozą na oddział szpitalny- powiedział i nie czekał nawet na przytaknięcie tylko szybkim krokiem zmierzał do swojego biura. Brunet jeszcze przez chwilę patrzył jak znika mu z oczu rogacz i sam poszedł do swojego pokoju, aby zrobić tak jak jednooki powiedział.

-1014 słów-

^.^^.^^.^^.^^.^^.^^.^^.^^.^^.^^.^^.^^.^^.^^.^ ^.^ ^.^

Przez Wasze zainteresowanie, mam większą chęć na pisanie.

Dziękuję za słowa miłe, chociaż odpisanie zajmuje mi chwilę.

Nie lękajcie się moi mili, nie zrezygnuje z książki w żadnej chwili.

Teraz kończę, bo idę zaszaleć, jutro znów dodam rozdziałek..

--------------------------------------------------------------------------------

Nie potrafię rymować a poetą też nie zostanę..

W sumie dobrze, że zdaje sobie z tego sprawę xD

Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz