-Tego samego dnia wieczorem w pokoju Tom'a-
Pikselowooki właśnie się przekręcił z jedno boku na drugi. Przetarł oczy i spojrzał na swój pokój. Nie wiedział, kiedy zasnął. Rozejrzał się znowu po pokoju, rogacza dalej nie było. Młodemu zrobiło się strasznie smutno. Myślał nad tym młody, w końcu po przemyśleniu postanowił, że nie będzie czekać. Wstał i wyszedł z pokoju. Sam nie wiedział, gdzie może pójść. Nie wiedział czemu nogi zaprowadziły go na oddział szpitalny. Pomyślał młody, że skoro już tu jest to pójdzie zobaczyć. Zobaczy tą larwę. Szedł trochę zdenerwowany młody, ale kiedy podszedł pod drzwi, które były otwarte widział maszynę. Był to inkubator, gdzie w środku niego leżała mała kruszyna. Młody nie zdawał sobie sprawy z tego, że ta larwa, będzie taka mała, kiedy podszedł bliżej maszyny nie zauważył, iż na tej Sali jest ktoś jeszcze.
-O! Pan Tom- krzyknęła z entuzjazmem pielęgniarka, która wystraszyła młodego. Widząc to pielęgniarka podeszła do pikselowookiego i położyła rękę na ramieniu- Spokojnie, ja nie gryzę..- powiedziała i z bardzo ciepłym uśmiechem uspokoiła młodego- Chce Pan zobaczyć wyniki malutkiej?- zapytała się pielęgniarka, gdzie wcale nie czekała na odpowiedź młodego tylko podała wyniki- Proszę je spokojnie przejrzeć, a później odłożyć tam skąd wzięłam. I proszę być spokojnym, Pana córka prawdopodobnie nie długo będzie nie dawała Wam spać w nocy.- powiedziała uśmiechając się i wyszła z Sali. Młody zostając sam, zajrzał do wyników. Było tam napisane waga dziecka:2,400.. Pomyślał, i tak dobrze jak na wcześniaka. Później patrzył morfologia w porządku. Ogólnie noworodek dostał 9 punktów w skali APGAR. Bardzo młodego ucieszył ten fakt. Z wyników spojrzał na swoje dziecko. Położył rękę na przezroczystym panelu i się uśmiechnął.
-Jesteś bardzo silna, kochanie..- powiedział sam do siebie młody, chociaż to było do Susan. Zaś malutka, jakby słyszała co powiedział młody i jej kąciki ust lekko się podniosły, powodując, że wyglądało to jak delikatny uśmiech. Młodego bardzo chwyciło to za serce. Nie mógł sobie wybaczyć, iż przez takiego palanta, nie chciał jej zobaczyć. Stał tak przy niej cały czas gadając, kiedy nagle poczuł rękę na swoim ramieniu. Młody odskoczył, gdyż się wystarczył.
-Spokojnie to tylko ja..- powiedział rudzielec.
-Ahh..-zdążył tylko tyle powiedzieć młody, kiedy złapał się za serce, które myślał, że zaraz się zatrzyma.
-Jest bardzo mała..-powiedział rudzielec, patrząc na Susan.
-Jak każdy wcześniak, ale ma 9 punktów!- krzyknął zadowolony młody schylając się do maszyny, gdzie leżała jego piękność.
-Że co?- zapytał się rudzielec.
- 9 punktów w skali APGAR..-powiedział młody, ale widząc dalej pytający wzrok rudzielca dodał- Wygoogluj sobie..-powiedział zdołowany młody i dalej patrzył na swoje malutkie szczęście.
-Widziałeś się już Tord'em?- zapytał się podchwytliwie rudzielec, zmieniając temat.
-N-nie..-powiedział młody prostując się i spuszczając głowę i patrząc na podłogę- I nie chcę..
-No to może jednak przemyślisz moją propozycję?- pytał się rudzielec cały czas patrząc na noworodka, który leżał w maszynie. Młody nic nie odpowiedział. Rudzielec widząc, iż będzie jednak ciężko postanowił bardziej drastycznie działać. Szybko chwycił młodego tym samym podnosząc go i przerzucając przez swoje ramie.
-M-matt!! Puść mnie!- krzyczał młody bijąc rudego po plecach.
-Spokojnie, bo jeszcze cię puszczę i spadniesz..-powiedział rudzieć śmiejąc się, gdyż dla niego takie zachowanie młodego było bardzo zabawne.
-Matt, mówię poważnie, odstaw mnie!-krzyczał dalej młody. Rudzielec już się nie odzywał tylko szedł w stronę swojego pokoju, gdzie przez całą drogę próbował się wyrwać młody. W końcu, kiedy dotarli do pokoju i weszli (w sumie to rudy wszedł do pokoju niosąc młodego jak worek ziemniaków przerzucony przez plecy) puścił w końcu młodego.
-Pojebało cię, Matt?- pytał się wkurzony młody stojąc przed rudzielcem, który stał przy drzwiach i uniemożliwił wyjście młodego.
-Nie chcę, by ten pajac cię skrzywdził.- powiedział bardzo poważnie rudy. Chociaż wiedział, iż rogacz nie jest już taki.
-Ile razy mam ci powtarzać! Dam sobie radę!- krzyknął młody chcąc wyjść z pokoju. Wtedy rudy chwycił młodego za nadgarstek i pociągnął w stronę łóżka. Rzucił go na łóżko, siadając na nim.
-To mi to udowodnij, że sobie sam poradzisz..-powiedział rudzielec i włożył rękę pod bluzę młodego, gdzie drugą cały czas trzymał za nadgarstek młodego. Schylił się ustami do szyi młodego i zaczął składać namiętne pocałunki, gdzie ręką, która była pod bluzą jeździła w górę i w dół. Młody próbował się wyrwać.
-Matt to nie jest śmieszne, puść mnie..-mówił młody cały czas próbując się wyrwać.
-Robię to dla twojego dobra..-powiedział rudzielec uśmiechając się, gdyż nie powstrzymał się od pokazania, iż to kłamstwo. Jednak młody tego nie zauważył. Rudzielec wyprostował się puścił ręce młodego i szybko ściągnął swoją bluzę wraz z koszulką z siebie, cały czas siedząc na młodym. Pikselowooki próbował uderzać pięściami w rudzielca. Bił młody, gdzie tylko sięgnął. Wtedy rudy wkurzył się i znów złapał tym razem dwa nadgarstki młodego, ponawiając czynność, którą robił przedtem. Znów zaczął jeździć ręką po klatce młodego, gdzie swoje usta zatopił w szyi młodego. Podniósł lekko do góry rudzielec bluzę młodego odsłaniając brzuch, który był w bandażach, skrzywił się, gdyż chciał się jeszcze trochę pobawić. Spojrzał na młodego wtedy rudzielec. Widział strach w pikselowych oczach młodego. Wtedy sobie przypomniał rudy, że taki sam strach w oczach miał Edd. Wkurzył się rudy, bo wiedział, że to przez młodego zabił rogacz jego kochanka. Wiedział już rudy, że koniec zabawy. Obrócił młodego na brzuch, gdzie piskelowooki jęknął z bólu, bo miał rany na brzuchu. Położył się rudy na młodym, przyciskając tym samym młodego do łóżka i cały czas siedząc na pikselowookim. Chwycił jedną ręką za buzię młodego, aby przestał błagać, gdyż nie chciał tego słyszeć. Druga ręką zdjął do połowy spodnie młodego i sobie też. Wtedy tak leząc nad młodym, który był tyłem do niego, trzymał cały czas za buzię a drugą ręką pomagał sobie aby wejść w młodego. Kiedy poczuł, że wszedł zaczął rytmicznie i szybko wchodzić i wychodzić z odbytu młodego. Pikselowooki zalał się łzami. Chciał krzyczeć z bólu, ale nie mógł. Dusił się prawie przez swój zatrzymany krzyk. Rudzielec nie zważając na to, że resztkami sił młody próbuje go jakoś zepchać z siebie, zaczął mocniej i głębiej wchodzić. Wtedy młody poddał się i czekał, aż to się skończy. Łzy nie przestawały mu lecieć, chociaż chciał, aby przestały. Młody nie chciał pokazywać tego, iż rudy jest górą i dopiął swego. Na nie szczęście młodego rudy był długo dystansowcem. I dopiero po 40 minutach ostrego pieprzenia, gdzie pod koniec wyższy puścił usta młodego, chwycił za tyłek pikselowookiego, aby troszkę podnieść i ułatwić głębsze wchodzenie w młodego. Pikselowooki nie ruszał się. Głowę miał na boku w stronę ściany. Słyszał tylko nad uchem jak rudzielec dyszy. Robiło się młodemu nie dobrze. Kiedy rudzielec doszedł w ciele młodego, to zdążył usłyszeć młody jak rudzielec powiedział:
-Edd..-powiedział zdyszany i pełny ekstazy rudy, gdyż dopiął swego. Wtedy wstał do młodego siadając na skraju łóżka. Spoglądał na nie ruszającego się młodego. Westchnął i nachylił się do ucha pikselowookiego mówiąc- I ty chciałeś dać sobie sam radę?-kiedy to powiedział rudy wstał i poszedł do łazienki poprawiając się po drodze. Młody cały czas leżał, nie miał siły nawet zmienić pozycji, w której rudy go zostawił. Leżał tak młody, aż w końcu zamknął mokre i sine oczy od płaczu i odpłynął.
CZYTASZ
Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONE
FanficTYLKO DLA WYTRZYMAŁYCH CZYTELNIKÓW !!! Opowieść zaczyna się już odkąd Tord zdobył wymarzoną władzę. Czyli tak 2 lata później. A Trójka przyjaciół ukrywa się, gdyż wiedzą, iż są poszukiwani przez swojego dawnego przyjaciela. Wiedzą, że ich sąd kiedy...