- Miesiąc później w biurze Red Leader'a-
- A więc, co sądzisz?- pytał zdenerwowany rudzielec bawiąc się palcami, i siedząc jak u ważnego dyrektora.
- No w sumie.. Możemy iść- powiedział z obojętnością rogacz oddając tablet rudzielcowi.
- To super! Idę powiadomić chłopaków!- powiedział rudzielec z szczęściem w głosie i chciał już wybiec, kiedy usłyszał:
- Tom'owi powiem Ja..- powiedział rogacz wstając z fotela i podchodząc do rudzielca- Ty możesz powiedzieć Edd'owi- mówiąc to, miał bardzo nie miły ton, gdzie rudzielcowi, aż przeszły dreszcze.
- O-ok..- powiedział rudzielec i wyszedł z biura, gdzie kierował się w stronę pokoju zielonookiego. Cały czas zaglądając, czy przypadkiem nikt za nim nie idzie, gdyż miał tak dziwne uczucie.
Rogacz zostając sam w biurze, zawołał swoich dwóch zaufanych żołnierzy przez robotyczną rękę. Nie długo musiał czekać, kiedy się pojawili przed nim.
- Pat i Paul! Mam dla was zadanie..- powiedział rogacz odpalając cygaro- Jutro jadę z tymi trzema frajerami do miasta- mówiąc to Patryck chciał już coś powiedzieć, ale rogacz mu nie dał dojść do słowa- Dlatego was potrzebuję, jeden z was będzie pilnować mi Tom'a, drugi Matt'a- mówił rogacz.
- A Edd?- zapytał się Patryck.
- A Edd'em zajmę się ja..- powiedział jednooki podając kartkę z godziną i miejscem na jutro. Obydwoje zasalutowali i wyszli.
Idąc już przez korytarz Paul pierwszy się odezwał.
- To ja zajmę się Tom'em- powiedział udając obojętność.
- No.. ok.. To ja Matt'em- powiedział Patryck, nie wiedząc czemu jego przyjaciel się jako pierwszy wyrwał do tego kto kogo pilnuje. Zazwyczaj, nigdy się nie angażował w jakąś misję, a tu proszę. Może w końcu doszedł do rozumu, którego już dawno zgubił i w końcu bierze na poważnie pracę. Tego Patryck nie wiedział, ale wiedział jedno- HA! To ja będę pierwszy przy stołówce!- krzyknął i pobiegł szybko w stronę stołówki, gdzie zostawił za sobą przyjaciela, któremu w "brew" pozorom wcale się nie śpieszyło.
Rudzielec szedł już blisko pokoi, kiedy stanął przed drzwiami Edd'a, wziął głęboki oddech i wszedł.
- Cześć Edd!!- powiedział ze szczerym uśmiechem rudzielec podchodząc do zielonookiego, który siedział przy biurku.
- No cześć..- powiedział brunet nie odrywając wzroku z kartek, które miał porozwalane na biurku.
- Mam wyśmienitą nowinę.. Wiesz?- powiedział rudzielec zniżając się do bruneta.
- Dzisiaj na kolacje będzie mięcho??- powiedział z nadzieją brunet z oczami jak 5zł.
- Co? Nie!.. – zdziwił się rudzielec prostując się- Jedziemy jutro na randkę- powiedział po czym dodał- Czemu myślałeś o żarciu?- zapytał się wyższy, gdzie brunet wstawał z krzesełka.
- Ej.. to nie moja wina- mówił brunet podchodząc do łoża- To ty powiedziałeś „ Mam wyśmienitą wiadomość"..- mówiąc to wyższy zaczął się śmiać, na co brunet też się zaczął śmiać. Kiedy usłyszeli pukanie do drzwi, obydwoje zamarli, gdyż nikogo się nie spodziewają o tej godzinie.
- No?- otworzył nie pewnie drzwi brunet, zobaczył przed nimi grubo-brewego.
- Edd, prawda?- zapytał się Paul, nie czekając na zaproszenie i wszedł do pokoju- O dobrze, że jesteście tu obaj- powiedział brewy kiedy zobaczył stojącego na środku rudzielca.
- Jaką masz sprawę w takim razie?- zapytał się brunet, był bardzo zdenerwowany, gdyż na biurku były ich plany ucieczki, których zapomniał schować a widział jak rogacz snuje się po bazie z nim i jeszcze tym drugim, więc na pewno jest z rogaczem w zmowie.
- Chciałem wam coś przekazać- powiedział Paul podchodząc bliżej biurka. Widząc to brunet szybko podbiegł opierając się o biurko i zasłaniając plany.
- N-no to dajesz.. hehe- mówił już mega zdenerwowany brunet, rudzielec był już przygotowany, aby uderzyć w tył głowy brewego, kiedy nagle Paul powiedział:
- Wiem o waszym planie ucieczki..- powiedział brewy, gdzie obydwóch zamurowało- I chcę wam pomóc.
- Ty?! Pomóc?!- krzyknął rudzielec, gdzie się brewy obrócił do niego.
- Tom tak samo zareagował- powiedział z obojętnością- Ale skoro tak, to sobie pójdę- zmierzał brewy ku wyjściu- Ale muszę dodać, że macie złą datę chłopcy- powiedział brewy chcąc już wyjść, ale brunet go zatrzymał.
- Jak złą datę?- zapytał się zielonooki. Paul cofnął się zamykając drzwi i zostając w pokoju Edd'a.
- Zmieniły się daty wywozu ciał.. Widzę, że nic wam nie wiadomo?- zapytał się Paul podchodząc już do biurka, gdzie brunet pozwolił mu zajrzeć do planów- Ten szyb od dawna nie jest używany, więc go nie polecam, bardziej ten- wskazał na pobliży szyb wentylacyjny, brunet zaciekawieniem patrzył i uważnie słuchał, gdzie rudzielec dalej zbytniego zaufania nie miał do brewego- Jeszcze bym poprawił to- wskazał brewy na kierunek wyjścia z szybu- Tutaj zawsze ktoś stoi, więc nie prześlizgnięcie się.- mówił berwy, jeszcze parę poprawek wskazał brunetowi, gdzie poprawiał i zapisywał wszystko co mówił mu Paul. Nie wiedzieli, iż spędzili nad tym bardzo długie godziny. Po skończeniu poprawiania planu, Paul wstał i kierował się ku wyjścia, gdzie brunet podziękował mu za pomoc, na co ten odpowiedział:
- Podziękujesz, jak wyjdziecie stąd, na razie mi nie dziękuj- powiedział Paul wychodząc z pokoju Edd'a. Zielonooki jeszcze spojrzał na plany i się obrócił w stronę łóżka, zauważył, iż rudzielec już dawno i smacznie spał. Uśmiechnął się pod nosem i też się położył obok wyższego wtulając się w rudzielca nie budząc go przy tym. Nie wiele później też sam brunet pogrążył się we śnie.
-826 słów-
CZYTASZ
Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONE
FanfictionTYLKO DLA WYTRZYMAŁYCH CZYTELNIKÓW !!! Opowieść zaczyna się już odkąd Tord zdobył wymarzoną władzę. Czyli tak 2 lata później. A Trójka przyjaciół ukrywa się, gdyż wiedzą, iż są poszukiwani przez swojego dawnego przyjaciela. Wiedzą, że ich sąd kiedy...