-76-

616 62 16
                                    

-Miesiąc później-

Pikselowooki siedział na parapecie, przy otwartym oknie. Siedział i patrzył na błękitne niebo bez chmur, jak w oddali widać góry, które wyglądają jak lody w misce z polewą z białej czekolady i z posypką. Nagle młody zrobił się głodny myśląc o tym. Jednak chciał młody zjeść coś słodkiego. Jednak nie, coś kwaśnego. A może słonego?.. Młody myśląc tak wziął małą na ręce, która leżała na podłodze na kocyku, i szedł w stronę stołówki. Idąc młody cały czas myślał nad tym, iż to on sam wychowuje Susan. A rogacz zachowuje się jak tatuś na weekendy, albo jeszcze lepiej, ojciec miesięczny. Nagle młody stanął, patrzył na Susan, którą trzymał na rękach. Już odechciało się młodemu jeść cokolwiek. Młody wrócił się do pokoju. Położył małą znów na podłodze, gdyż najlepiej jest położyć niemowlaka, który się przekręca na podłodze, szczególnie, że mała zaczęła podnosić już dupkę do góry, czyli nie długo ruszy z miejsca. Uśmiechnął się pod nosem młody na tą myśl. Usiadł na łóżku i patrzył na małą jak próbuje dostać się do zabawki, chociaż mała nie wie jeszcze jak. W końcu położył głowę na poduszce, i coraz głębiej myślał. Młody myślał nad Susan, czy dalej tak będzie? Czy rogacz w ogóle zauważy jego zniknięcie? Czy coś to zmieni? Młody zadawał pytania w myślach swoich, nie dostając na nie odpowiedzi. Rogacz przychodzi do pokoju młodego tylko spać. Traktuje pokój jak hotel, zaś młodego jak sprzątaczkę i opiekunkę do dziecka w jednym. Kiedy ostatni raz to robili? No właśnie.. Odkąd rogacz się dowiedział o kolejnej ciąży młodego, myśląc, iż to jego dziecko, czyli rogacza, przestał już tak samo dotykać młodego. Młody nie raz słyszał od rogacza, że on go kocha. Jednak młody uważał to z dnia na dzień za puste słowa. W końcu słowo wypowiedziane tysiące razy traci na wartości. Leżąc tak młody, coraz bardziej robiło się mu smutno. Gdzie towarzyszyły mu już szklanki w pikselowych oczach. Szybko zakrył oczy młody, aby nie płakać. W końcu jest to co chciał. Zostawił go rogacz, nie robi tego na siłę jemu. Pracuje ciężko, dla nich. A jednak.. Jednak coś brakuje młodemu. Przez cały miesiąc wcale nie widział się z rogaczem, jedynie jak się przebudził w nocy to widział jak śpi. To nie wystarczy, myślał młody. Nie chce tak żyć, młody. Już wolał jak był w celi. Sam nie wiedział, czemu tak myślał młody. Jednak coraz bardziej się przekonywał do tego, że żałował, iż rogacz go wtedy nie zabił. Nagle usłyszał jak mała płacze. Szybko podniósł głowę i zobaczył, jak mała leży na pleckach, zaś zabawka, którą próbowała sięgnął leżała na małej. Od razu się młody zorientował, iż Susan musiała się uderzyć tą zabawką. Wstał i podniósł ją. Tulił i całował czoło, przy czym kołysał się.

-Cichutko, no już, jestem przy tobie..- mówił młody- I tylko ja..- po tych słowach młody musiał kleknąć z młodą na rękach, gdyż czuł jak grunt pod nogami się mu zsuwa. Musiał chwilę tak przy przysiadzie chwilę być. Aby przestało mu się kręcić w głowie i nogi, żeby się posłuchały. W końcu jak się uspokoił, to uspokoiła się też mała. Włożył ją do łóżeczka i podał jej butelkę, gdyż Susan już sama sobie trzymała butelkę. Kiedy to zrobił znowu podszedł do okna. Wychylił się, zobaczył bardzo wysoką przestrzeń, między nim a ziemią na dole. W końcu jest na 5 piętrze. Pomyślał sobie w tej chwili młody, że co by było gdyby teraz się bardziej wychylił i się puścił. Czy by to przeżył? Młody z każdą myślą wychylał się coraz bardziej, aż w końcu chciał się puścić. Zamknął oczy i chciał poczuć, jak upada na ziemie. Jak w końcu stanie się wolny. Czuł jak jego nogi już nie dotykają podłogi, uśmiechnął się i jeszcze bardziej się wychylił, żeby przeciążyć ciało, aby jak naszybciej to zrobić.

-622 słów-

Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz