- Tydzień później w bazie Red Army-
- Aa! Spóźnię się!- krzyczał młody ubierając na szybkiego ciuchy, będąc w swoim pokoju. Nie ubrał nawet krawatu, bo tak się śpieszył. Wybiegając z pokoju, biegł wprost na odział szpitalny. Rozejrzał się i zobaczył jakiegoś wysokiego rudzielca, który właśnie odchodził od okienka przy wejściu. Od razu młody rozpoznał, że to Matt, więc podbiegł i z wielkim uśmiechem chciał się przywitać.
- Cześć Matt!!- uśmiechnął się młody podchodząc do rudzielca, lecz wyższy tylko odwrócił się i z bardzo poważną mina patrzył na młodego, gdzie pikselowooki zamarł widząc twarz rudzielca. Miał jedno oko, które w sumie już okiem nie było a celownikiem i wokół szczęki jakiś metal. Młody nie rozumiał co się stało, czemu tak wygląda rudzielec. Stał młody i się patrzył przerażony, zaś rudzielec widząc to odpowiedział:
- Wiem, wyglądam odrażająco- mówiąc to spuścił głowę, gdzie młodego te słowa obudziły.
- Nie skądże!- mówił młody chcąc dodać otuchy przyjacielowi- Wyglądasz teraz jak... Terminator!!- krzyknął ostatnie słowo na cały szpital, młody nie przejmując się wzrokiem innych pielęgniarek, które akurat przechodziły, wziął pod rękę rudego i szedł w stronę wyjścia.
- Jak Terminator? .. Hah Wyglądam jeszcze gorzej niż myślałem..- powiedział rudy patrząc na młodego, ale cały czas szedł pod rękę z młodym. Pikselowooki naburmuszył policzki i powiedział:
- Chodziło mi, że zaje..fajnie wyglądasz i nie pieprz głupot, że tak nie jest- mówił młody z pewnością siebie.
Dwaj przyjaciele przegadali cała drogę do pokoju rudzielca. Gadali co się działo przez tydzień, ale kiedy młody przypadkowo wspomniał o zielonookim, rudzielcowi momentalnie zakuło serce. Akurat tuż przed drzwiami do pokoju.
- Przepraszam nie powinienem..- mówił młody, czuł się wtedy nie zręcznie i też tak jak rudy spuścił głowę, ich ciszę przerwał jakiś mężczyzna, który akurat przechodził.
- O! Już cię wypisali?- powiedział rogaty mężczyzna podchodząc do stojących przy drzwiach przyjaciół.
- No na to wygląda..- mówił rudzielec z zaciśniętymi ustami, młody widział jak patrzył wyższy na rogacza. Nie widział jeszcze takiej pragnącej mordu twarzy. Nie u Matt'a.- Sorry Tom ,musze iść- powiedział rudy i szybko wszedł do pokoju, zostawiając na korytarzu młodego i uśmiechniętego rogacza. Młody od tamtej pory bał się o Torda.. Bał się o Matt'a.. Kochał Torda, w końcu się zmienił, a Matt?.. Matt to jego już jedyny przyjaciel i też go kocha jak brata. Mijały dni, tygodnie, a rudzielec bardzo mało się odzywał, tylko jak był o coś zapytany. Martwił się młody o rudzielca. Tęsknił za Edd'em i za dawnym Matt'em.. Ale nie tęsknił za dawnym Tord'em.. W końcu po miesiącu dotarło do niego, że coś się musi skończyć, żeby coś się mogło zacząć. Po za tym nie miał też zbytniej głowy na zamartwianie się, gdyż dziecko, które nosił przy sobie, dawało o sobie znać i to zbyt często.
-445 słów-
CZYTASZ
Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONE
FanfictionTYLKO DLA WYTRZYMAŁYCH CZYTELNIKÓW !!! Opowieść zaczyna się już odkąd Tord zdobył wymarzoną władzę. Czyli tak 2 lata później. A Trójka przyjaciół ukrywa się, gdyż wiedzą, iż są poszukiwani przez swojego dawnego przyjaciela. Wiedzą, że ich sąd kiedy...