Ogień coraz bardziej pochłaniał dom...
Rudzielec próbował już wszystkiego. Jednak ogień był zbyt silny, zaś dym nie dawały zbyt dużego pola do widzenia , gdzie by mógł się wdrapać. Nagle sobie przypomniał, iż okno Susan było otwarte i mógłby wejść od przedniej strony, gdyż z ganku mógł by wejść na dach. Szybko pobiegł znów prawie potykając się o własne nogi. Stanął przed domem i spojrzał jeszcze na Marcusa, w miejsce gdzie go odłożył. Zmarszczył brwi rudzielec, gdyż Marcus przestał nagle płakać, nie wiedząc czemu. Jednak zwrócił się w stronę domu i chciał szybko wejść. Najpierw na barierkę, która odgradzała ganek, podtrzymał się kolumny i próbował sięgnąć dachu, kiedy nagle usłyszał za sobą głos.
-Coś ty zrobił, Matt..
Rudzielec szybko się obrócił i zobaczył dwóch mężczyzn, którzy stali na środku prowizorycznej drogi. Obaj byli na czarno ubrani, gdzie na głowie mieli kaptury zasłaniające ich twarze. Jeden z mężczyzn zaczął podochodzić do Marcusa. Rudzielec szybko zeskoczył i podbiegł szybciej do malucha biorąc go na ręce. Patrzył wściekle na dwóch mężczyzn, gdyż nie był pewny ich intencji.
-Matt, spokojnie.. To ja..- wtedy jeden z mężczyzn, który był z tyłu odsłonił kaptur. Rudzielec otworzył oczy najszerzej jak tylko potrafił. Nie dowierzał w to co widział. Opadł na kolana, prawie opuszczając Marcusa.
-E..Edd..- wydusił z siebie ledwo rudzielec. Poprawił Marcusa, gdzie dalej patrzył i nie wierzył własnym oczom. Wtedy drugi odsłonił kaptur, gdzie ujawnił się wtedy zza kaptura twarz Paula.
-Mówiłem, żeby jeszcze się nie pokazywać..- powiedział z obojętnością brewy, odpalając papierosa. Rudzielec widząc jak Paul odpala papierosa przypomniał sobie o młodym i Susan. Szybko wtedy wstał na równe nogi.
-Nigdy nie było dobrego momentu, dobrze wiesz o tym..- powiedział Edd zwracając się do Paula. Rudy w tym czasie podbiegł do zielonookiego.
-Edd!! Tom!!- rudy nie mógł złożyć zdania, jedynie pokazał na palący się dom. Edd odrazu wiedział o co chodziło rudemu.
-Matt... Ja..- nie mógł skończyć Edd, gdyż strop dachu momentalnie się zawalił, robiąc ogromny hałas jak i więcej dymu. Obaj spojrzeli w stronę już zniszczonego domu. Rudzielcowi nagle napływały łzy do oczu. Nie chciał, aby to się tak skończyło. Chciał ich uratować. A teraz.. Już nie ma na to szans. Chciał krzyknąć rudy wtedy, jednak nie miał siły, spojrzał na Marcusa, który patrzył się na niego. Rudzielec przytulił małego do siebie płacząc. Zaś Edd jak i Paul stali z boku. Nie odzywali się przez jakąś chwilę. W końcu zielonooki podszedł do rudzielca.- Matt.. - powiedział spokojnie Edd. Wyższy obrócił się do Edda. Cieszył się w głębi duszy, że Edd żyje, jednak nagle sobie przypomniał co robił. Kogo obwiniał. I jak traktował ich wspólnego przyjaciela.- Słuchaj, przyszedłem Was zabrać..
-Nas?- zapytał się ze ściśniętym gardłem rudy, patrząc na Edda. Paul cały czas trzymał się z tyłu, paląc swojego papierosa. Edd spojrzał na dom, później na Matta.
-Tak.. Ciebie i Toma- powiedział i podszedł już bardzo blisko wyższego- W końcu obiecałem, że wszyscy uciekniemy- złapał Edd za twarz rudego, aby patrzył na niego, po czym puścił kiedy spojrzał w oczy wyższego- Ale spóźniłem się..-zaczął odchodzić od rudego.
-Edd!..- krzyknął rudy wyciągając do niego rękę, aby został- Proszę..
-Wiem co zrobiłeś..- stał tyłem Edd, cały czas mówiąc- Wiem, czyje trzymasz dziecko..-wtedy obrócił głowę w stronę rudzielca- Już jest za późno.. A chciałem..- teraz to zielonookiemu napływały łzy do oczu, przegryzł dolną wargę i przełknął ślinę- Chciałem tylko, żeby było jak dawniej..-obrócił znowu głowę chowając przy tym łzy, aby rudzielec nie widział. Wyższy patrzył cały czas na Edda.
-Jak ty..W ogóle..- znowu rudy nie mógł złożyć zdania.
-Że on żyje?- dokończył za niego Paul. Wyższy tylko kiwnął głową, zaś Edd dalej nie obracał głowy w stronę rudego. - Przecież to mi został przydzielony rozkaz na pochowanie Edda. Ale on jeszcze oddychał. Więc jak miałem pochować zwłoki, skoro ich nie było.. Wystarczyło..- zgasił brewy papierosa i zaczął podchodzić- wyciągnąć kulę i opatrzeć ranę. Matt..- patrzył brewy na rudego- Tord nie chciał go zabijać, dlatego źle wycelował.- schował Paul swoje ręce w kieszeni, kiedy był obok Edda- Nie mówię, że zrobił to specjalnie, ale..- spojrzał na Edda, który cały czas był cicho i tyłem do rudzielca- Gdyby wyżej strzelił.. no to by go zabił..-spojrzał wtedy brewy na rudzielca. Wyższy spuścił wzrok patrząc na Marcusa. Zapadła cisza. Słychać było jedynie palące się drewno, jak i kolejne opadające belki. Wtedy Edd się obrócił i patrzył na wyższego.
-Obiecałem sobie, że jak tylko dojdę do siebie to Was wyciągnę, że Was uratuję..- zaczął podochodzić do rudzielca- Kradłem plany, bo szukałem Was.. Prawie mnie złapano.- mówiąc to Edd coraz to bardziej obniżał głos tak, że było słychać złość w jego głosie.- Tord dał więcej strażników, zablokował główne wejście do archiwizacji.. Myślałem, że to koniec, że więcej Was nie zobaczę.. ale Paul mi pomógł. Pomagał od samego początku. -kiedy Edd był już blisko Matta zacisnął pięści- A ty.. i Tom..Jak mogłeś, rozumiem, że myślałeś, że nie żyję..ale..-wtedy złapał za bluzę Matta podnosząc i przyciągając go do siebie, tak że ich twarze prawie się stykały. Mały czując nie pokój u wyższego zaczął płakać.
-Edd, mały!- krzyknął Paul gdyż nie chciał, aby maluch przy ich rozmowie ucierpiał. Edd spojrzał na dół i popatrzył na Marcusa i nie wytrzymał. Uderzył z pięści rudzielca, gdzie ten zrobił dwa kroki do tyłu przez uderzenie, jednak nie puścił Marcusa.
-To za Toma..- powiedział wściekły Edd, po czym chciał jeszcze coś powiedzieć, jednak dźwięk syren uciszyły go.
-Edd spadamy..- powiedział szybko Paul zakładając na głowę kaptur i ciągnąc Edda za sobą. Zielonooki patrzył na rudzielca.
-Ty lepiej też spierdalaj..- powiedział Edd i obrócił się zakładając kaptur i znikając wśród drzew. Rudzielec patrzył za Eddem. Nie mógł uwierzyć, że on jednak żyje. Patrząc tak za miejscem zniknięcia już mężczyzn nie zauważył jak samochód Torda jak i straży pożarnej był już na miejscu..
-937 słów-
![](https://img.wattpad.com/cover/157655187-288-k434481.jpg)
CZYTASZ
Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONE
FanfictionTYLKO DLA WYTRZYMAŁYCH CZYTELNIKÓW !!! Opowieść zaczyna się już odkąd Tord zdobył wymarzoną władzę. Czyli tak 2 lata później. A Trójka przyjaciół ukrywa się, gdyż wiedzą, iż są poszukiwani przez swojego dawnego przyjaciela. Wiedzą, że ich sąd kiedy...