-103-

609 53 27
                                    

-----------

Jakby co jest rozdział 102!

---------

-Pół godziny później-

-Faktycznie zimno..- powiedział rogacz ogrzewając ręce i idąc obok rudzielca, który pchał wózek, zaś Susan szła przed nimi. Wyższy nic się nie odezwał, gdyż cały czas patrzył jak jego syn śpi- Słyszysz co do ciebie mówię?- zapytał się rogacz zatrzymując wózek, gdzie rudzielec był już zmuszony aby spojrzeć na jednookiego.

-Tak słucham cię..- powiedział rudzielec patrząc na rogacza.

-Co ty taki zapatrzony w niego.- mówił rogacz nachylając się do wózka i patrząc na śpiącego Marcusa. Bardzo go dziwiło zachowanie wyższego, gdzie zaczął już bardziej nad tym wszystkim myśleć. Przypomniał sobie sytuację, przed wyjściem z domu. Jak młody i rudy patrzyli na siebie. Nie podobało się to rogaczowi.

-Jest po prostu piękny, że aż oderwać oczu od niego nie mogę.- powiedział rudy popychając wózek, tym samym zostawiając za sobą rogacza. Jednooki patrzył jeszcze chwilę na rudego, gdzie później znowu wyrównał z nim krok.

-Ale wiesz, że to mój syn?- zapytał się podchwytliwe rogacz, patrząc na reakcję rudego. Wyższy stanął spuszczając głowę i patrząc na ziemie, która już zamarzała, gdyż zbliżał się czas zimowy.

-Przecież wiem.- odpowiedział z obojętnością rudy, jednak było słychać smutek w głosie.Rogacz westchnął i spojrzał na wyższego.

-Czy jest coś, o czym powinienem wiedzieć?- zapytał się spokojnie jednooki, chociaż w środku cały był zdenerwowany, tym co może usłyszeć. Rudy podniósł wzrok przed siebie.

-Gdzie jest Susan?- zapytał się rudy, szybko patrząc na rogacza. Jednooki automatycznie obrócił głowę przed siebie, gdzie powinna być mała, jednak tam jej nie było.

-Susan?!- krzyknął rogacz, podchodząc bliżej miejsca, gdzie ostatni raz widział małą.-Susan?!!- zaczął już bardziej zdenerwowanie krzyczeć. Gdzie rudy też przyspieszył kroki pchając przy tym wózek.

-Susan?!- krzyczał też rudzielec. Obaj mężczyźni nie wiedzieli co zrobić. Czy iść dalej przed siebie i wołać małą, czy stać w jednym miejscu, i czekać aż przyjdzie jak się ją woła. Nagle obaj usłyszeli śmiech małej. Obaj obrócił głowy w lewą stronę, czyli w stronę lasu. Rogacz spojrzał na rudego, który był z wózkiem, więc do lasu wjechać by nie mógł.

-Zostań tutaj, ja pójdę po nią.- powiedział rogacz, gdzie nie czekał na odpowiedź ze strony rudego, tylko poszedł za śmiechem małej. Rudy patrzył jak znika jednooki w gołym od liści w lesie, gdzie wcale rudy nie był zdenerwowany, gdyż swoje dziecko miał przy sobie. Wtedy rudy spojrzał na małego i zaczął kołysać wózkiem, gdyż Marcus budził się od ich wcześniejszych krzyków.

Jednooki szedł za śmiechem Susan, ale gdy usłyszał dziwne szczekanie psa, szybko przyspieszył kroki. Zobaczył, iż mała bawiła się z jakimś psem, którego w sumie nie powinno tutaj być. Podbiegł szybko do małej i wziął ją na ręce. Odganiając przy tym jakiegoś psa.

-Już spadaj stąd..- mówił rogacz, lecz kiedy pies nie chciał się posłuchać, tylko uważał to za zabawę, rogacz wyciągnął rewolwer, który miał po prawej stronie bioder i wycelował w psa. Nie wiedział rogacz, czy przypadkiem pies nie jest chory, lub czymś zarażony. Nie mógł pozwolić, aby mała się czymś przypadkiem zaraziła. Chciał wycelować, kiedy nagle..

-NIE!!

Rogacz słysząc to obrócił się w stronę tego głosu, cały czas mierząc ze swojego rewolweru. Zobaczył, iż mierzy do małej przestraszonej dziewczynki. Szybko wtedy zniżył broń, gdzie dziewczynka widząc to szybko podbiegła do psa, bardzo mocno go tuląc przy tym. Rogacz zaczął się rozglądać, czy zaraz nie przyjdzie jakiś rodzic po to dziecko, lub jakiś opiekun. Jednooki nie widząc nikogo w pobliżu, zaczął podchodzi do dziewczynki. Zobaczył rogacz, iż dziewczynka się bała go. Puścił na ziemię Susan, aby ta pierwsza podeszła do nich i tym samym wzbudzić większe zaufanie. Mała szybko podbiegła do psa głaszcząc go, gdzie nieznana dziewczynka zaczęła się uśmiechać. Jednooki podszedł bliżej i kucnął, głaszcząc też psa.

-Jesteś tutaj sama?-zapytał się rogacz, gdzie nie przestawał głaskać psa, który ten był zadowolony z ilości rąk, które go teraz głaszczą. Dziewczynka spojrzała na rogacza.

-Nie jestem sama.- odpowiedziała bardzo ładnie i wyraźnie do jednookiego.- Jest ze mną przecież Duke!- krzyknęła i przytuliła swojego psa, który z rasy bardzo przypominał wilka,gdyż był cały biały a jedynie grzbiet jego zdobiła szara sierść, która mieniła się pod wpływem światła.

-A ile masz lat?- zapytał się rogacz już wstając na równe nogi i dalej się rozglądał, gdyż nie mógł uwierzyć, że tak małego dziecko jest same.

-Mam .. Chyba..- dziewczynka zaczęła się gubić w swoich słowach, co rogacza bardzo zastanowiło. Bardziej zaczął się przyglądać tej dziewczynce, która miała na sobie szary płaszczyk, czerwony szalik, czapkę a bardziej berecik też czerwony, zaś na dole miała ciemnobrązowe kozaczki. Było widać spod płaszczyka dziewczynki, iż ma na sobie różową sukienkę z tiulu i rajtuzy białe ocieplane. Spojrzał rogacz wtedy na twarz dziewczynki. Z berecika wydobywały długie i bardzo ciemne włosy, zaś jej oczy były jeszcze ciemniejsze od włosów.

-A imię swoje pamiętasz?- zapytał się rogacz patrząc na zdenerwowaną dziewczynkę. Ta jednak nic nie odpowiedziała tylko schowała ręce do tyłu, gdzie zaczęła wiercić swoim kozaczkiem dziurę w ziemi cały czas mając spuszczona główkę. Jednooki kucnął do dziewczynki- Ja mam na imię Tord- powiedział rogacz- A to jest Susan- wskazał rogacz na swoją córkę, która bawiła się z psem. Dziewczynka spojrzała na rogacza i ze szczerym uśmiechem powiedziała:

-Jestem Valentina.

-825 słów-

Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz