-77-

605 65 20
                                    

-W tym samym czasie-

Po pustym korytarzu rozbiegały się kroki, które odbijało echo. Kroki były rytmiczne, jak na żołnierza przystało. Rudzielec szedł w stronę pokoju młodego, gdyż dostał najważniejsze zadanie od swojego Szefa. Ma dostarczyć mleko w proszku dla małej. Rudzielec był wkurzony tym, iż to on musi iść jak jakiś chłopiec na posyłki, a mógł w tej chwili być na treningu. Lubił rudzielec treningi, które wykańczały nie tylko organizm, ale i umysł. Wyższy myślał nad tym, aby po skończonym treningu zanieść te cztery kartony mleka, jednak chciał mieć to za sobą. W końcu myślał, iż zaniesie i szybko pójdzie na trening, może jeszcze zdąży na wspinaczkę. Myśląc tak rudzielec złapał za klamkę, i otworzył drzwi. Jego wzrok szybko powędrował w stronę okna. Widział jak młody bardzo mocno się wychyla zza okno, gdzie jego nogi nie dotykały już podłogi. Puścił szybko kartony mleka wyższy. Podbiegł jak najszybciej mógł. Złapał bardzo mocno za rękę młodego. Niestety, młody wylądował już zza oknem, jednak cały czas trzymany był przez wyższego. Młody cały czas miał zamknięte oczy, ale kiedy je otworzył, spojrzał najpierw w dół. Przeraził się tym, co chciał zrobić. Podniósł głowę do góry, gdzie czuł, że ktoś trzyma go za rękę. Zobaczył, że to rudzielec, rozpłakał się młody. Wisząc tak zza oknem młody, próbował nogami zahaczyć o coś, aby się podciągnąć, lecz nic takiego nie było.

-Proszę.. Nie daj mi spaść..- mówił z przerażaniem młody. Rudzielec cały czas trzymając młodego, był też wychylony zza okno. Gdyby tego nie zrobił, nie zdążył by go złapać. Jednak przez to, że był wychylony, nie wiedział jak ma podciągnąć młodego do środka. Wiedział wyższy, że jak się on bardziej wychyli to obaj spadną. Musiał szybko myśleć, gdyż młody wyślizgiwał się mu z rąk.

- Nie puszczaj się..- powiedział przez zaciśnięte usta rudzielec, próbując się cofnąć, aby złapać się framugi okna. Cofając się, rudzielec czuł jak coraz bardziej się wyślizguje mu się z rąk młody. Musiał bardzo delikatnie się cofnąć a jednocześnie bardzo szybko. Wziął głęboki wdech rudzielec, i zrobił to. W momencie, kiedy wciągał z powrotem młodego wyślizgnął mu się z rąk. Szybko wtedy łapał go rekami, gdzie tylko złapał, aby wciągnąć go z powrotem. Młody też łapał się rudzielca, gdzie tylko dosięgnął, aby nie spać z powrotem do tyłu. Obaj upadli na podłogę, dysząc. Dyszeli ze strachu, gdzie go obaj przeżyli. Młody leżał obok rudzielca, który siedział na dupie. Kiedy wyższy wyrównał oddech, złapał młodego za koszulkę.- Pojebało cię!?-krzyczał rudzielec, szarpiąc młodego, który próbował się wyrwać.- Co cie podkusiło do tego?! Dlaczego ?!- krzyczał i cały czas szarpał młodego, rudzielec. Młody przestał się wyrywać i pozwolił na to, aby rudzielec go szarpał. Wyższy widząc poddanie się młodego, puścił go. Wstał i podszedł do małej.- Dlaczego jej to chciałeś zrobić?!- krzyczał rudzielec, pokazując na małą, która przez ich krzyki nie spała. I o dziwo nie płakała.- Tom, przecież wiem, że nie chciałeś tego na prawdę, powiedz co się stało- powiedział wtedy rudzielec, klęcząc do młodego. Pikselowooki cały czas miał spuszczona głowę, wstydził się tego co zrobił, i chciał zrobić. Przecież nie o takim rozwiązywaniu problemów mówił Paul. W końcu młody spojrzał na rudzielca, który klęczał przed nim, gdzie on cały czas siedział ze skulonymi nogami na podłodze.

-Nie wiem..- powiedział bardzo cicho młody, jednak rudzielec to usłyszał.

-Jak nie wiesz?!- znowu krzyczał rudzielec.-Pytam.. Dlaczego znowu chciałeś odebrać mi to co należy do mnie!- powiedział rudzielec pokazując na brzuch młodego.

-On nie należy do ciebie!- krzyknął młody podnosząc wzrok na rudzielca. Wyższy wkurzył się odpowiedzą młodego. Zamachnął się i uderzył młodego w twarz. Pikselowooki od uderzenia rudzielca, aż się obrócił. Rudzielec wstał po uderzeniu młodego. Spojrzał wyższy na pikselowookiego, który trzymał się za policzek i płacze.

-Że ci to przez gardło przeszło..- powiedział z pogardą na młodego stojąc nad nim. Odwrócił się rudzielec i wyszedł, trzaskając drzwiami. Młody się uspokoił. Zaś od trzaśnięcia drzwiami przez rudzielca, mała zaczęła płakać. Jednak młody nie wstawał do niej. Złapał się młody za brzuch. Mocno chwycił koszulkę ściskając ją w dłoniach, w miejscu gdzie jest brzuch. Znowu zaczął płakać. W końcu, kiedy mała już zaczęła przyciskać płacz, młody wstał do niej. Cały czas płacząc. Wziął na ręce, i zaczął ją uspakajać, kołysząc się. W końcu, kiedy uspokoił małą, młody położył ją znów na podłogę. A sam podszedł do stolika, aby przygotować jej mleko, wtedy spojrzał na kartony mleka, które były rozwalone przed drzwiami. Podszedł i pozbierał je, otwierając jedno z nich. Zrobił mleko małej, ale nie dawał jej jeszcze. Usiadł na bujanym fotelu, cały czas patrzył na małą, jak z brzuszka na plecki się przewraca i odwrotnie. Uśmiechnął się pod nosem młody. Jednak uśmiech, który zrobił młody wcale nie był szczęśliwy, ten uśmiech był bardziej jak z żalu. Do wieczora próbował zapomnieć o tym co chciał zrobić. Jednak słowa, które powiedział mu rudzielec, nie dawały mu spokoju. Chciał z nim pogadać. Wytłumaczyć się. Ale bał się reakcji rudzielca. W końcu postanowił, że weźmie małą, ze sobą i pójdzie do rudzielca, póki rogacza jeszcze nie ma. Wziął małą, aby nie zostawiać jej samej, ale przede wszystkim, wiedział młody, że rudzielec znów go nie uderzy, jak będzie miał małą na rękach. Będzie mógł młody wszystko powiedzieć, co myśli.

-851 słów-

Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz