- 6 dni później w bazie Red Army-
Była już godzina 7:45 a.m., kiedy na cichym korytarzu można było usłyszeć kroki. Mężczyzna o włosach jak rogi podążał do biura Red Leader'a, spokojnym krokiem, kiedy zobaczył przed swoimi drzwiami jednego z żołnierzy.
- Czy coś się stało?- zapytał rogacz otwierając drzwi do swojego biura i tym samym wpuszczając mężczyznę z grzywką na boki do środka.
- Przepraszam, że tak wcześnie Szefie przychodzę, ale- mówił grzywacz, gdzie nie potrafił swoją prośbę dobrać w odpowiednie słowa- Ale chciałbym Szefa prosić o pozwolenie na dodatkowe leki przeciwbólowe, dla Paul'a- mówiąc to spuścił głowę grzywacz, na co rogacz usiadł wygodnie w fotelu.
- A co się dzieje z moim najwierniejszym żołnierzem?- pytał się ironicznie rogacz.
- Te leki co ma teraz, są po prostu za słabe- powiedział podchodząc do biurka szefa cały czas ze spuszczoną głową- dlatego prosimy, szefa o inne leki, lub zwiększenia dawki- mówiąc to podniósł wzrok na Leader'a.
- Prosicie? No proszę..- mówiąc to rogacz przekręcił okiem i spojrzał na okno, mówiąc- skoro tak cierpi, to czemu sam do mnie nie przyjdzie?- mówiąc to spojrzał bardzo wrednie na Patryck'a, który nie wiedział, gdzie ma swój wzrok zawiesić.
- Proszę, Szefie.. – wtedy Patryck'owi zrobiło się strasznie smutno i znów obniżył głowę mówiąc- Szef nie widzi tego jak on cierpi, proszę- wtedy grzywacz znowu podniósł głowę i złączył ręce w geście proszenia. Rozbawiło to jednak rogacza, który wstał i podszedł do zdezorientowanego Patryck'a.
- Prosisz jak pies..- powiedział rogacz będąc już bardzo blisko grzywacza- A jesteś żołnierzem- mówiąc to podniósł rękę, aby uderzyć Patryck'a, ale poczuł, że ktoś powstrzymał mu rękę. Rogacz szybko popatrzył, kto śmie przerywać mu karanie swojego żołnierza, ale kiedy zobaczył, uśmiechnął się i powiedział- Paul, jednak nie jesteś taki umierający, jak mówił Patryck- mówił z uśmiechem na twarzy, gdzie Paul nie odrywał oczu z Patryck'a- Czy coś się stało, Paul?- mówiąc to rogacz wskazał na swoją rękę, którą w dalszym ciągu trzymał Paul.
- Przyszedłem, po podpisanedokumenty, sir- powiedział brewy puszczając rękę jednookiego, gdzie momentalnie się wyprostował, jak na żołnierza przystało.
- Tutaj są- powiedział wskazując na stertę dokumentów i akt, które leżały na samym środku biurka. Paul jeszcze chwilę się zastanawiał, czy wziąć te dokumenty, bo w końcu by musiał wejść pomiędzy Patryck'iem a Leader'em, aby sięgnąć. Bał się, że rogacz to wykorzysta i znów go zrani. Jednak odwaga przezwyciężyła i szybko sięgnął te dokumenty pociągając za sobą Patryck'a i wyszli tak z biura. Jednooki zostając sam w biurze nie mógł powstrzymać śmiechu, gdyż widział, jak się bał brewy.- Mam strachliwe myszy zamiast prawdziwych żołnierzy- usiadł na fotelu rogacz cały czas się śmiejąc. Zobaczył, która godzina i przestało mu być do śmiechu. Zobaczył na zegarku 8:56- Fuck- powiedział pod nosem i szybko wybiegł ze swojego biura biegnąc w stronę oddziału szpitalnego. Kiedy w końcu dobiegł w wyznaczone miejsce, zobaczył, iż już siedzi z jakimiś kartkami młody. Wydawało się rogaczowi, że jest smutny. Podszedł rogacz do młodego, bojąc się co usłyszy- Sorry za spóźnienie- powiedział rogacz klęcząc przed młodym opierając się o kolana.
- Wiedziałem, że się spóźnisz- mówiąc to młody zacisnął kurczowo kartki, które trzymał.
- Co to jest?- zapytał się rogacz chcąc wziąć od młodego kartki, ale młody rzucił mu te kartki na podłogę.
- To są wyniki i zdjęcia naszego dziecka!- krzyknął młody i spokojnym krokiem wyszedł z oddziału. Chciał, aby w tamtym momencie zatrzymał go rogacz, lecz on tego nie zrobił.
- Zdjęcie?- zapytał się sam do siebie rogacz podnosząc z podłogi kartki. Kiedy obrócił jedno ze zdjęć, nie mógł uwierzyć. Nagle zobaczył, że na zdjęciu, które trzyma kapie jakaś woda. Zdziwił się, więc popatrzył do góry czy coś nie przecieka, ale było sucho. Wtedy poczuł na policzku mokrą ścieżkę. Dotknął swego policzka i już rozumiał. Popłakał się na widok zdjęcia, swojego dziecka. Zdziwił się rogacz, gdyż wcale nie był smutny. Był bardzo szczęśliwy, w sumie sam nie wiedział czemu. Wziął dokumenty do ręki a zdjęcie schował do kieszeni, którą miał u góry przy torsie. I tak, jako dumny rodzic wyszedł z oddziału zapominając o ważnym wydarzeniu, który jest jutro.
- Tego samego dnia wieczorem w pokoju Tom'a-
Młody właśnie przekręcał się na drugi bok ,kiedy przebudziło go otwierające się drzwi. Nie reagował, gdyż wiedział kto wchodzi, a nie chciał go dalej widzieć, po tym co było z rana. Jednak mężczyzna, który wszedł nic się nie odezwał. Słyszał młody ściągający płaszcz. Później, że poszedł mężczyzna do łazienki, gdzie spędził tam 10 min. Pikselowooki cały czas czuwał, i udawał, że śpi. Wiedział, że rogacz i tak go obudzi, i znowu się zacznie to, co młody nie chce. Jednak to się nie stało. Jednooki po wyjściu z łazienki, podszedł do łóżka, odkrył młodego i wszedł pod kołdrę, tuląc się do pikselowookiego. Kiedy rogacz w końcu się ułożył, przytulił najmocniej jak się da młodego do siebie i przybliżył swoje usta do ucha młodego mówiąc:
- Kocham Cię..- po czym położył rogacz głowę i zasnął. Młody nie spodziewał się takiego wyznania od rogacza. Zakrył usta, gdyż zaczął płakać. Płakał młody, ale ze szczęścia. Ze szczęścia, iż w końcu rogacz mu to powiedział. Myśląc nad tym młody obrócił się do rogacza i odwzajemnił uścisk patrząc na śpiącą twarz rogacza, mówiąc:
- Też cię kocham mój psychopato- i pocałował w policzek rogacza, gdzie ten przez sen się uśmiechnął. Młody jeszcze chwilę patrzył na śpiącego rogacza po czym też zasnął. Zapominając, iż z rana, będzie musiał zrealizować plan.-880 słów-
![](https://img.wattpad.com/cover/157655187-288-k434481.jpg)
CZYTASZ
Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONE
FanficTYLKO DLA WYTRZYMAŁYCH CZYTELNIKÓW !!! Opowieść zaczyna się już odkąd Tord zdobył wymarzoną władzę. Czyli tak 2 lata później. A Trójka przyjaciół ukrywa się, gdyż wiedzą, iż są poszukiwani przez swojego dawnego przyjaciela. Wiedzą, że ich sąd kiedy...