- Tego samego dnia, wieczorem w pokoju Tom'a-
Pikselowooki krążył ciągle w kółko po pokoju. Nie mógł wyjść, gdyż był zamknięty a dwójka żołnierzy pilnowała jego drzwi. Był wkurzony, płakał, rozwalał wszystko. Przestawał na chwilkę i się uspokajał jak czuł ból w dole brzucha. Ale jak tylko ból mijał zaczynał znowu. W końcu usłyszał otwieranie się drzwi. Szybko podbiegł , zobaczył, że to rogacz. Frustracja wzięła w górę:
- Ty pieprzony komunisto!!- zaczął krzyczeć młody- Jak mogłeś zabić Edd'a!! Dlaczego..- wtedy młody zaczął płakać, gdzie opadł na kolana i z płaczem dalej mówił- Dlaczego...- wtedy spojrzał z dołu na rogacza i znów ze łzami w oczach mówił- A gdzie jest Matt? Proszę, powiedz, że jego nie zabiłeś- mówiąc to młody wtedy wstał i chwycił za płaszcz rogacza.
- Jak na razie żyje- powiedział z obojętnością jednooki, odpychając ręce młodego od siebie i siadając na krześle, obok biurka.
- Dlaczego to robisz? Czego ty się dalej boisz?- mówiąc to młody podchodził do rogacza, którego zdziwiło pytanie młodszego.
- Chcesz wiedzieć czego się boję?!!- wtedy wstał do młodego i złapał za ręce podnosząc je do swojej klatki, i tak trzymając mówił- Boję się..że cię stracę, nie mogę cię stracić... Nie dam rady bez ciebie, bez Was.. chce, abyś był blisko mnie.. Ty i nasza córka- mówiąc ostatnie słowo jedną ręką dotknął brzucha młodego cały czas patrząc głęboko w oczy, gdzie dalej kontynuował- nie pozwolę nikomu zabrać mi ciebie, nawet jeśli był to Edd..- mówiąc to młody zauważył szklanki w oczach rogacza, nie przerywał mu młody tylko dalej słuchał- Kiedy zobaczyłem, że wchodzisz do tego worka.. Jak odjeżdżasz tą ciężarówka... Bałem się ruszyć, bałem się cokolwiek zrobić.. Bałem się nawet myśleć, że mogę cię już więcej nie zobaczyć.- mówiąc to jednooki już nie powstrzymywał łez, co młody zareagował i zaczął ocierać łzy jednookiego, po czym przytulił go.
- Przepraszam..- mówił młody, rogacz z początku nie wiedział jak ma zareagować, pierwszy raz powiedział co czuje komuś, ale pierwsze co przyszło rogaczowi do głowy to mocne przytulenie młodego. Wtedy do pokoju wszedł żołnierz salutując:
- Już jest gotowy, sir!- powiedział i czekał na odpowiedz od swojego szefa.
- Dobrze, już idę- powiedział rogacz odrywając się od młodego, gdzie młody go zatrzymał.
- Kto gotowy? Gdzie idziesz?- pytał się młody, na co rogacz westchnął i powiedział.
- Matt, idę właśnie na oddział szpitalny..- powiedział spuszczając głowę.
- Co?! Co się stało?- pytał się młody, był przerażony tą wiadomością.
- Spokojnie Tom.. Matt będzie żył- powiedział z trudnością rogacz, gdyż wolałby, aby nie przeżył rudzielec, ale nie chciał więcej widzieć jak „jego życie" płacze. Dlatego dał go na salę operacyjną. W końcu będzie mógł, też i rudzielcowi zaszczepić, kolejny prototyp sługi.
- A kiedy będę mógł go zobaczyć?- pytał się jeszcze młody, gdzie rogacz już wychodził.
- Po operacji i rehabilitacji skarbie.. Czyli tak za tydzień- powiedział i zamkną drzwi, karząc dalej pilnować młodego żołnierzom.Młody został sam w pokoju, nie wiedział, czy ma się cieszyć, czy raczej płakać. Cieszyć się z tego, iż Tord, na prawdę go kocha, bo po tym wyznaniu już młody jest pewny, czy płakać, że zabił jego najlepszego przyjaciela i próbował drugiego zabić. Młody nagle poczuł ogromne zmęczenie, położył się na łóżku, i nawet nie wiedział, kiedy zasnął.
-522 słów-
CZYTASZ
Proszę, nie.. (TomTord) ZAKOŃCZONE
FanficTYLKO DLA WYTRZYMAŁYCH CZYTELNIKÓW !!! Opowieść zaczyna się już odkąd Tord zdobył wymarzoną władzę. Czyli tak 2 lata później. A Trójka przyjaciół ukrywa się, gdyż wiedzą, iż są poszukiwani przez swojego dawnego przyjaciela. Wiedzą, że ich sąd kiedy...