[1] Gdybyś...

8.8K 195 331
                                    

Całąksiążkę dedykuję nczsaves, trochę się naczekałaś, ale ja nigdy o tym nie zapomniałam mam nadzieję, że ci się spodoba

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak wyglądałoby wasze życie, gdybyście byli potomkami superbohaterów?

Myślicie pewnie - ale czad. Miałbym moce, mógłbym walczyć ze złem, poznałbym przepiękną bohaterkę, lub przystojnego, umięśnionego bohatera, zakochalibyśmy się w sobie do szaleństwa, a potem razem walczyli ze złoczyńcami aż do późnej starości.

Po prostu życie idealne.

Gówno prawda. Chcecie znać moje zdanie? 
Jest to strasznie trudny żywot. Na każdym kroku walczysz o życie, nie tylko swoje, ale też innych. Gdy coś się nie uda, zaraz zostajesz obarczony całą winą i ludzie zaczynają cię nienawidzić. Walcząc z najeźcami z kosmosu, niszczysz pół miasta ratując wszystkich mieszkańców. Ale co z tego, skoro ci ludzie stracili dach nad głową?

Zastanawiacie się, kim jestem żeby mówić, co jest słuszne, a co nie.

Chcecie wiedzieć?

Proszę bardzo. Tylko ostrzegam, nie odpowiadam za uszczerbek na zdrowiu psychicznym.

Mam na imię Allison. Dla przyjaciół Allie. No... przyjaciół i dorosłych, którzy traktują mnie jak przyjaciółkę.

Jeśli w swoim życiu poznało się tylko jedną nastolatkę, która na dodatek z tobą mieszka, a resztę domu zajmują dorośli... no cóż...

Pewnie już zaczynasz się domyślać, o co w tym wszystkim chodzi. Przecież tytuł mówi sam za siebie.
Tylko pozostaje pytanie: Czyją jestem córką?

Zanim przejdę do sedna, przybliżę Ci bardziej moją historię. Moją i Lisy Stark.

Moja mama miała przelotny romans z takim jednym superbohaterem  i z krótkiego, nieoczekiwanego zbliżenia powstałam ja. Jednak moja mama nie wiedziała, że w jej organizmie od dwóch miesięcy tworzy się coś pięknego. Dopóki nie poszła na jedną misję, która mogła skończyć się źle nie tylko dla niej.

Została dźgnięta w brzuch. Tony od razu się nią zajął. Wtedy odkrył mnie. Na szczęście nic mi się nie stało, ale organizm mojej matki nie był w stanie utrzymywać przy życiu nas obu.

Dlatego Stark wpadł na dość ryzykowny pomysł. Stworzył urządzenie, w którym dziecko mogło rozwijać się jak w brzuchu matki, tylko szybciej.
Gdy zobaczył, że maszyna nie zawiodła, to wykorzystał ją również za zgodą Pepper.

W ten sposób przez następne siedem miesięcy istniałyśmy i rozwijałyśmy w małych inkubatorach, a o naszym istnieniu wiedzieli tylko Tony, Pepper i moja mama.

Z inkubatora wyszłyśmy jako małe, czteroletnie dziewczynki. W sumie to dla naszych rodziców lepiej, bo nie musieli się o nas zamartwiać, a przy okazji nie musieli rezygnować z życia bohaterów.
Tony nie przewidział tylko jednego. Po wyjściu z maszyny, proces szybkiego wzrostu nie powrócił do normalności. Ciągnął się jeszcze przez kilkanaście miesięcy, kończąc się dokładnie w dniu naszych 14 urodzin.

Bohaterowie cierpliwie uczyli nas mówić, chodzić i walczyć.
Z wiekiem robiłyśmy się bardziej utalentowane, więcej rozumiałyśmy i więcej umiałyśmy.
W wieku 10 lat mogłam bez problemu napisać równanie matematyczne na poziomie gimnazjum.

Więc teraz jesteśmy tutaj.
15 lat.
Lisa jest dosłownie duplikatem swojego taty.
Brązowe włosy i oczy, całe swoje życie przesiedziała w laboratorium (oczywiście nie sama). Uwielbia fizykę, chemię i matematykę, oraz wszystko, co pomaga jej tworzyć i projektować coraz to różniejsze urządzenia lub kostiumy. Z pomocą Stark'a stworzyła idealny strój dla mnie, ale o tym później.

Pewnie zastanawiasz się, jak rodzice wytłumaczyli pojawienie się dwóch dziewczynek, które dorastały w zastraszającym tempie. Otóż powiedzieli Avengers prawdę. No ale nie całą! Przecież nie mogli dowiedzieć się, że moja mama miała romans z... ups, było blisko.
Po prostu byłam dziewczynką, którą postanowili się zająć, z czystej dobroci. Tak wiem, strasznie oklepane. No ale cóż... najważniejsze, że inni uwierzyli.

Sztuki walki to było coś, co uwielbiałam najbardziej. Gdy trzymałam w rękach pistolet lub sztylet, po prostu byłam w niebie. W walce wręcz też nieźle daję sobie radę.

Czasem mama zabiera mnie na misje. Żeby się na to zgodziła, musiałam nauczyć się wielu rzeczy.
Żebym mogła zniknąć w tłumie, gdy nadciągną kłopoty.
Żebym mogła udawać kogoś, kim nie jestem.
Żebym mogła uratować świat.

Tak wiem, przereklamowane. Może prościej. Musiałam nauczyć się podstaw kilku języków, tańca i śpiewu (w razie nagłej potrzeby udawania aktorki XD), tak jak sztuk walki i... em... no cóż... bardzo ponętnego wyciągania informacji od mężczyzn w klubie nocnym.
Nie pytaj, okej? Po prostu musiałam i tyle. Nie było tematu.

Teraz już wiesz, prawda?
Jeśli jeszcze się nie domyśliłaś, to naprawdę boję się, że czytanie tego opowiadania może spowodować uszczerbek na twoim zdrowiu... psychicznym oczywiście.

Jeśli nie wiesz, to się przedstawię. Nawet jeśli wiesz, to i tak to zrobię.

Jestem Allison Romanoff. A może Rogers?
Kolor włosów i oczu odziedziczyłam po tacie. Aż dziwię się, że nie zauważył podobieństwa. I że inni też nie zauważyli.

Jak mówiłam, to był chwilowy i trochę niezaplanowany romans.
Steve nie wie, że jestem jego córką i mam nadzieję, że tak pozostanie. Nie wyobrażam sobie jego reakcji, gdyby się dowiedział. Pepper i Tony obiecali nie mówić o tym Kapitanowi.

Och, szkoła. Razem z Lisą uczymy się w Avengers Tower pod czujnym okiem Tony'ego, a jeśli nie, to zawsze gdzieś czai się Happy. Jakoś szczególnie nie mam ochoty iść do takiej prawdziwej szkoły, pełnej prawdziwych uczniów.

Coś jeszcze miałam powiedzieć? 

Krótka historia - jest. Lisa - jest. Moi rodzice - zrobione. Coś mi umknęło...

Ach, no tak. Strój. Jest to kostium specjalnie przygotowany do misji z Natashą, stworzony przez ukochaną parę ojciec-córka. Kolor stroju jest chyba oczywisty.
Czarny. Cały czas noszę czarny. Jeśli założę jakiś inny kolor w swojej garderobie, to znaczy, że ktoś zapomniał zrobić pranie.

Żarty żartami, ale czy są jeszcze jakieś informacje, które chcesz wiedzieć?
No dobrze, mogę jeszcze powiedzieć... czekaj chwilkę... już idę!
Przepraszam, że tak wyszło, ale Lisa potrzebuje mnie, przy testowaniu nowych ulepszeń do kostiumów naszych Avengers.

Nie martwcie się, niedługo wrócę i wtedy opowiem wam o tym jednym dniu oraz misji, która zepsuła wszystkie moje plany na następne kilka miesięcy...
Tylko jedna zasada! Nie będzie zadawania pytań. Będę tylko ja, moja historia i ten jeden przystojny, słodki, nieśmiały, uroczy, seksowny kujon...
Czekaj, co?!

Nie udawaj kujonie | Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz