Rozdział 19

1.9K 200 23
                                    

AAAAA chyba mam dziś dobry dzień..... Wstawiam wam przez to kolejny rozdział :)
To dla mnie oznacza więcej pracy na dzisiaj w pisaniu, ale...... Nah lubię wrzucać rozdziały :P
****************************************
-Skoro masz to już opanowane to zajmiemy się twoim taijutsu-powiedział Kakashi, a zaraz potem zeskoczył z drzewa.-Wasza dwójka...-zwrócił uwagę geninów.- ....żeby wejść musicie przekierować chakrę do stóp. Najpierw spróbujcie wbiec, a potem dopiero wchodzić.

Różowowłosa kiwnęła głową, a Uchiha spojrzał na swoje drzewo.

-Weźcie kunai'e w dłonie i nacinajcie drzewo tam gdzie poczujecie, że popełniliście błąd i spadacie. Łatwiej będzie wam zobaczyć postępy-mruknął szarowłosy.

Wraz z Namikaze odrobię oddalił się od trenujących. Stanęli naprzeciw siebie. Jounin chwilę lustrował wzrokiem sylwetkę chłopca i zaraz westchnął.

-Wiesz, że z tego nic nie wyjdzie?-zapytał.

Hatake nie mógł zobaczyć jak oczy chłopca pociemniały.

"A więc jednak nie chce mnie w tej drużynie..." Pomyślał. Jego ciało nawet nie drgnęło. Nie pokazał po sobie, że poczuł ból na słowa mężczyzny. Po prostu czekał, aż jego "mistrz" powie że ma wracać do domu i, że nie ma przyszłości jako ninja. Może to wtedy będzie łatwiejsze? Odejście z Wioski. Zostanie cywilem, jego "rodzina" porzuci go, odbierze nazwisko....może nawet ojciec wyrzuci go z Liścia, bo nie będzie chciał by porażka tak szargała jego reputację? Będzie mógł odejść, zacząć od nowa, w nowym miejscu....sam. Zagubił się odrobinę w rozmyślaniach, a Kakashi przyglądał się jego aurze. Miał nadzieję, że zobaczy jakąkolwiek zmianę w jego aurze, zachowaniu....Jednak uczucia chłopca były tak mocno skryte za maską, że nawet on nie dał rady go przejrzeć.

-Naruto....-zaczął i zmusił go do spojrzenia na siebie.- ....Z twojego treningu nic nie wyjdzie jeśli nadal będziesz się głodził-dokończył.- Żeby być dobry w taijutsu nie wystarczą tylko treningi, musisz też o siebie dbać....

Hatake miał wrażenie jakby mówił do ściany.

-Nie nabierzesz mięśni jeśli nie będziesz jadł, prędzej czy później twój organizm powie 'nie' i zrobisz sobie ogromną krzywdę.....

Nadal panowała pomiędzy nimi cisza. Szarowłosy nie wiedział co mógłby jeszcze mu powiedzieć. Zależało mu by uczyć tego chłopca, ale jednocześnie nie chciał by dzieciak przypłacił to zdrowiem.

-Naruto....jestem twoim mistrzem i nie chcę byś umarł na pierwszej lepszej misji....-widząc, że to nic nie dało, usiadł przed nim i kazał mu zrobić to samo.- Dlaczego nie jesz?

Nawet nie marzył, że dzieciak odpowie. Skoro nigdy nawet nie pisnął o swoich problemach w domu, tym bardziej nawet się nie odezwie na ten temat, ale nie wiedział czemu? Czy jego rodzina wpędziła go w takie poczucie winy, że on myśli, że na to zasługuje? Czy wstydzi się swojej rodziny? Może nie ufa mu na tyle by wylać na niego swoje smutki? Nie ważne co to było, chłopak potrzebował pomocy tu i teraz.

-Co mam zrobić, żebyś zaczął jeść?-zapytał. Nie był dobry w rodzicielskich sprawach i musiał się kogoś poradzić, poprosić o pomoc, chociaż mocno tego nie chciał. Nie miał ochoty wplątywać nowych osób w ten bałagan. Zastanowił się. Wstał i uznał, że na dzień dzisiejszy nic nie wskóra.- ....na dziś powiem ci jakie zauważyłem błędy w twojej postawie, podczas misji oraz na egzaminie łatwo je dostrzec, więc na dzisiaj zajmiemy się tym. Nie zacznę cię trenować inaczej jeśli będziesz ignorował moje prośby o jedzenie....Jesteś ninja, a ja muszę sprawiać ci lekcję o tym, że trzeba jeść! Nie zachowuj się jak dziecko!

Nagle uderzyła go aura chłopca. Wcześniej nie zauważył, ale była odrobinę cieplejsza niż zazwyczaj teraz na powrót stała się szara, zimna.

"Cholera! Wszytko zniszczyłem! ....jak ja się nie nadaję do zajmowania dziećmi..."

-Młody to dla twojego dobra...-mruknął szarowłosy, ale nie wyczuł już żadnej zmiany.

Zrezygnowany westchnął i zaczął mówić o błędach chłopca. Nie dostał ani jednego sygnału, że dzieciak słucha, jednak kontynuował. Nie chciał znowu zawalić sprawy. Gdy skończył zaczął dawać wskazówki Uzumakiemu, co powinien zrobić by się poprawić, a na końcu zostawił go samego z własnymi myślami i patrzył na pozostałą dwójkę. Sakura dawała sobie świetnie radę, natomiast Uchiha wpadł na barierę, gdzie nie potrafił przejść dalej.

Jounin usiadł pod drzewem i obserwował. Po chwili spojrzał w bok chcąc sprawdzić co robi Naruto, jednak nigdzie go nie dostrzegł. Przywołał swoich ninkenów, czym zwrócił uwagę pozostałej dwójki geninów.

W małym kłębie dymu pojawiły się dwa psy. Jeden był mopsem o znudzonej twarzy, a drugi niedawno odesłanym Akino.

-Akino idź poszukaj Namikaze i miej na niego oko do wieczora. Potem powiedz mi co robił. Pakkun, idź do siedziby Uchiha. Powiedz, że chcę się zobaczyć z szanowną Mikoto oraz Fugaku.

-Tak....tak- odpowiedział mops o znudzonym pysku.

Zaraz zaczęły iść w swoją stronę.

-Wasza dwójka będzie to trenować dopóki nie znajdziecie się na najwyższej gałęzi-powiedział.

Nie długo czekał, aż Haruno wykonała zadanie. Tylko Uchiha nadal walczył z ćwiczeniem. Jednak zaparcie próbował. Nie chciał dostawać dodatkowych rad. MUSIAŁ DAĆ SOBIE RADĘ SAM! Zagryzł więc wargę i próbował, i próbował, aż w końcu polanę oświetliło pomarańczowe światło zachodzącego słońca.

-Ja się zbieram dzieciaki, wy róbcie co chcecie-mruknął Kakashi.- Jutro o tej samej porze tutaj.

I zniknął w dymie. Jednak nie poszedł do domu, a wstąpił do dzielnicy klanu Uchiha, tak bardzo znienawidzonego przez całą Wioskę. On sam zaprzyjaźnił się z nimi po śmierci Obito. Czuł się winny jego śmierci, więc odwiedzał osamotnioną babcię, którą jego przyjaciel pozostawił, oczywiście dopóty, dopóki nie zmarła. Szarowłosy wtedy poczuł ból tak jakby kolejna osoba z jego rodziny właśnie go pozostawiła.

Mimo, że na zewnątrz Uchiha zdawali się zimni i obojętni to w klanie byli bardzo zżyci, więc na jej pogrzebie każdy członek musiał się znaleźć, a widok szarowłosego ANBU mocno ich zdziwiła. Z czasem jednak i on został jako tako "przyjęty" do tego klanu, zważając na jego sharingana, przyjaźń z Obito oraz opiekę nad jedną z nich. Ale mimo to Hatake był nadal oddzielnym klanem, według przywódcy raczej było to po prostu przymierze pomiędzy dwiema rodzinami.

Jednooki zapukał do rezydencji głowy klanu. Nie czekał długo, aż drzwi się otworzyły, a młody Itachi, starszy syn Fugaku wpuścił go.

Zatraceni |Naruto|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz