Cisza....wszystko stanęło, wraz z walczącymi ninja. Każdy patrzył w jedną stronę....w jeden punkt. Menma zadrżał nie mogąc przetrawić to co się właśnie stało, a piorun przeszył niebo idealnie oświetlając makabryczny obraz. Krew powoli skapywała na ziemię. Ofiara zadrżała czując odrętwienie i zimno na całym ciele. Krew z jego ust zaczęła sączyć się przez wargi i wypełniając część przepowiedni skapnęła na włosy Namikaze, brudząc je na rubinowy kolor.
Syn byłego Hokage wycofał się o dwa kroki w tył wyjmując dłoń z rany swojej ofiary. Obito....spojrzał na krew plamiącą jego szatę, a strach i zwątpienie ścisnęły jego gardło.
Błękitne i czerwone ślepia zaświeciły spod czerwonej grzywki by po sekundzie zmatowieć. Naruto padł na mokrą ziemię, to on został ofiarą.
Nikt nie odezwał się. Przerażenie nie pozwoliło się nikomu ruszyć, a tym bardziej odezwać. Ciche łzy spadały ich po policzkach mieszając się z deszczem, który zaczął przybierać na sile. Nawet Yahiko oraz Obito....nie wiedzieli co ze sobą zrobić. Krew powoli barwiła wodę pod ciałem Akatsuki, aż nagle krzyk rozdarł powietrze, a Sho wbił się pomiędzy walczących i przywarł do ciepłego jeszcze ciała chłopaka. Krzyk, pomieszany z płaczem i bólem otrzeźwił ludzi.
Kakashi podbiegł do dzieciaka, chcąc go złapać. Jednak Obito był szybszy złapał chłopca za ramiona i zniknął praktycznie od razu, nie mogąc patrzeć na Naruto...chłopiec też nie mógł....
Rudy Akatsuki skryty w krzakach drżąc ze wściekłości ledwo powstrzymywał się by nie wyrwać się z krzaków i nie ruszyć wprost na....Namikaze...jednak wiedział...nie mógł...miał jedno zadanie...i musiał się go trzymać nie ważne jak bardzo bolał go widok jakiego był świadkiem.
***
Guy już gotował się do skoku by przetrząsnąć krzaki i znaleźć dzieciaka porwanego przez Uchihę, jednak brak jego rywala u boku go zatrzymał. Kakashi uklęknął obok chłopca i uniósł go odrobinę, w górę w tym samym czasie Sakura podbiegła do niego i zaczęła go leczyć. Nikt się nie sprzeciwił. Nawet nie śmieli się skrzywić.
Różowowłosa uczyła się medic jutsu pod okiem Tsunade, mimo że bardziej skłaniała się do nauk Shizune oraz Dan'a, którzy wydawali się jej cieplejsi niż pijaczka. Poza tym..znali jej przyjaciela lepiej niż oni, więc po kilku próbach porzuciła naukę u Ślimaczek Księżniczki, na rzecz tamtej dwójki.
Wszyscy stali wokół nie chcąc oddychać zbyt głęboko i rozproszyć dziewczyny. W końcu ta odetchnęła lekko.
-N-nic więcej nie zrobię...musimy go zabrać do Wioski-powiedziała nadal patrząc na nieruchomą twarz chłopaka.
-Przeżyje transport?-zapytał Sasuke.
-Będziemy musieli robić częściej przerwy, ale zataszczymy go do Liścia-zapewniła.
Nikt w tym czasie nawet nie spojrzał na Manmę Namikaze, który czuł jakby był rozrywany na strzępy od środka. Widok...ta krew...czerwone włosy umazane krwią i ostatni błysk nienawiści w oczach wymierzony w niego...zupełnie jak jego matka...tak...znowu popełnił błąd. Myślał, że już opanował uczucia, że potrafił myśleć jak ninja, ale nadal....on widział....widział jak Naruto wbiega pomiędzy niego, a tego drugiego terrorystę, a i tak się nie zatrzymał. Czemu? Czemu, tego nie zrobił. On chciał ale nie potrafił. Zupełnie jakby coś silniejszego mu kazało.
-....wywar pomoże go utrzymać-doszły do niego ostatnie słowa z rozmowy Haruno i dorosłych.
-Masz go na tyle by spał przez całą drogę?-zapytała się Kurenai.
-Tak....brałam pod uwagę, to, że nie będzie chciał wrócić do Liścia....nie wiedziałam jednak, że będzie w takim stanie-powiedziała cicho.
Shisui podszedł do nich i pozwolił zarzucić sobie na plecy chłopaka.
-Lepiej wynośmy się stąd...zaraz Akatsuki znowu się na nas rzuci z nowymi siłami-powiedział cicho. Wszyscy kiwnęli głowami i zaczęli powoli kierować się w stronę Kraju Ognia. Nie mieli czasu do stracenia, a Akatsuki na pewno zaczną ich gonić i utrudniać ucieczkę.
Mimo, że w pewnym znaczeniu misja się powiodła, chociaż nie wiadomo było czy dotrą do Wioski Liścia bez szwanku, to i tak...nikt się nie cieszył. Naruto ich zdradził...Obito żył i najwyraźniej pomógł chłopcu zdecydować po czyjej stronie stanąć, a najgorsze było to...że wiedzieli....wiedzieli, że dzieciak miał rację i nie powinni go obwiniać za to...tylko siebie oraz Minato Namikaze...tylko tą rodzinę...tylko dwóch Saninów....tylko siebie za brak reakcji przez tak długie lata....
***
Konan spoliczkowała Obito, a cała organizacja patrzyła na niego bez wyrazu...zobojętniała...mimo, że w ich wnętrzach aż gotowała się rozpacz, smutek i złość.
-Dlaczego....dlaczego go tam zostawiłeś....?-zapytała.- Mógł przeżyć! Mogliśmy go uratować!-krzyknęła mu w twarz.
-Ko...-zaczął Uchiha, jednak kolejne uderzenie spadło na jego twarz.
-NIE!-krzyknęła i padła na kolana, by Nagito podszedł i położył jej ręce na ramiona w uspokajającym geście.- Naruto....Naruto....nie....-jęczała czując jak jej serce jest wyrywane.
-Dlaczego...?-zapytał cicho lider Akatsuki wprawiając wszystkich w drżenie.- Czemu dał się zranić...? Był od nich silniejszy...a ty na pewno byś uciekł, więc czemu?
-Bo tylko tak....-zaczął Uchiha.- Bo tylko tak może się dostać do Wioski Liścia....
************************************************************************
Nie mam nic wam do powiedzenia jak przepraszam :"<
Ewentualnie postaram się lepiej.
<3
CZYTASZ
Zatraceni |Naruto|
FanficSetki lat temu po ziemi chodziły Istoty Niebiańskie oraz ludzie. Nie żyli w zgodzie, a jedynie pałali do siebie nienawiścią. Rodzina królewska niebiańskich posiadała czworo dzieci, dwóch synów oraz dwie córki. Najmłodszy z dzieci, syn o dobrym i spo...