Uzumaki nie wdrapywał się na górę schodów, stanął nie daleko wyjścia z tunelu i obserwował jak przeciwnicy stają naprzeciw siebie i przygotowują do walki. Nawa ustawił się bokiem do syna Kazekage jednocześnie trzymając obie dłonie w pobliżu katany. Czarnowłosy wyczekiwał na rozpoczęcie walki z zaciętą miną.
-Gotowi?-zapytał sędzia, ale nie oczekiwał odpowiedzi.- Zaczynajcie!
Gaara wyrzucił ręce w stronę ninja z Kirigakure, ale zanim piasek zalał wskazane miejsce, chłopak zniknął mu z oczu. Piasek czerwonowłosego sam podniósł się, gdy wyczuł wrogą chakrę i zablokował pierwsze cięcie przeciwnika. Piach złapał ostrze i naparł na nie chcąc je złamać w pół, jednak ninja z Mgły nawet nie wydawał się zaskoczony, czy też wystraszony. Klinga rozbłysła delikatnym błękitnym światłem, a zaraz potem grzmot odezwał się na niebie.
-Nie mam ochoty na przepychanki i zabawę-powiedział Nawa patrząc w oczy czerwonowłosego.
Nawa wyszarpał swój oręż z uścisku i skierował go ku niebu, drugą ręką złożył dwie pieczęcie, a zaraz potem błyskawica uderzyła w stal wymierzoną w niebiosa.
-Raiton: Rakurai! (cięcie błyskawicy)
Kisaki katany poszło w dół, a cięcie uderzyło w syna Kazekage. Grzmot rozbrzmiał w całej Wiosce, a wszyscy obserwatorzy podnieśli się z krzeseł widząc, jak najmłodszy syn władcy wioski Ukrytej w Piasku uderza o mur areny. Wszyscy ucichli, a Nawa strzepnął miecz, jakby znajdowała się tam jakakolwiek krew. Schował swój miecz do saki i wyszedł z pola bitwy nie oglądając się za swojego przeciwnika. Naruto nadal stał przy wejściu patrząc na czarnowłosego, który dumnie wszedł w cień. Shinobi Kiri spojrzał na starszego Namikaze i położył dłoń na jego włosach po czym po przejeżdżał dłonią trochę brutalnie po jego włosach.
-Hmm...-mruknął czarnowłosy, patrząc szeroko otwartymi oczami na niego.- Obito-san miał racje.....są puszyste.
Zostawił czerwonowłosego w szoku, a na pożegnanie spojrzał na niego przez ramię.
-Masz wygrać, nowy-powiedział i uśmiechnął się w jego stronę.
Uzumaki stał chwilę zdezorientowany. "Co się właśnie stało?"
Nie czekał długo, zaraz usłyszał swoje imię oraz imię swojego brata, wywoływane przez sędziego. Czuł się podekscytowany walką, a jednocześnie nie wiedział, czy na prawdę chciał się, aż tak narazić rodzinie....jednak....i tak nikt z nich nie stanie po jego stronie, nie wiele straci.
Nie miał zbyt wiele czasu do namysłu. Menma chciał go minąć mocno uderzając go barkiem.
-Lepiej się poddaj....jesteś słaby-powiedział wyszczerzając zęby.
-...-Naruto drgnął. Jego chakra znów zaczęła wrzeć, a oko szalało. Lekki szalony uśmiech wpełzł mu na usta, a jego młodszy brat stanął i odwrócił się na pięcie czując jak jego całe ciało i krew krzyczą by uciekał.-....To nie ja zostałem przepuszczony do finału z "dobrego" serca przeciwnika...w sumie ty też nie....-Najstarszy Namikaze powoli podszedł do brata i spojrzał mu w oczy.-....Shinori, po prostu chciał mi dać szansę, by się z tobą policzyć.....
Uśmiech zniknął z ust czerwonowłosego, chwilę przed wyjściem na arenę. Tłum przywitał go radośnie.
Nikt nie zauważył jak tuż pod grzywką dwa ślepia, żądne krwi, już brnęły w fantazję, jak odwdzięczyć się bratu za lata....lata bólu, cierpienia, smutku.....przez chwilę przeszło mu przez głowę, by poprzestać na nauczce, ale zaraz ten cichy kobiecy głosik został stłumiony. Ledwo powstrzymywał się by nie zadrżeć z radości, jaka miała się zaraz rozegrać przed jego oczami....pokaz który świadkowie będą wspominać jeszcze długo....
***
Kushina leżała na łożu w szpitalu. Ból powrócił. Wycie powróciło i dalej mieszało jej w głowie. Zaczęła krzyczeć. Było gorzej, gorzej ! Jakim cudem było jeszcze gorzej!??? Wpiła paznokcie w swoje ramiona, aż czerwona posoka zaczęła barwic białą tkaninę pościeli szpitalnej. Ciche łkanie, które wiązało się w jej gardle pobudziło dwójkę czuwających nad nią saninów. Orochimaru nie czekał na jakiekolwiek słowa i pobiegł po Tsunade oraz inne pielęgniarki.
Jirayi'a chciał się zbliżyć, ale zanim kobieta dojrzała jak klęka przed nią, jej głowa spadła z poduszki, a świadomość osunęła się w głąb własnego umysłu.
Czerwonowłosa zwijała się z bólu, tuż przed klatką demona. Łapy biju uderzały o kraty, aby za chwilę opaść na taflę wody i rozbryzgiwać dookoła wodę. Uzumaki zaczęła płakać czuła się bezsilna.....jakby zaraz miała umrzeć.....nie ona już życzyła sobie śmierci. Chciała by ten ból odszedł...by to co wypalało i rozrywało jej wnętrzności, po prostu ją zabiło! Spojrzała na więzienie, które trzymało od niej lisa. Cielsko kyuubiego było skryte w ciemnej celi, widać było jedynie obłoczki dymu i pary toczącej się z pyska monstum, a jego drapieżne, rubinowe oczy lśniły z zamiarem rozłupania czaszki trzęsącej się pod jego łapami, żony Hokage. Zęby kłapnęły, a łeb zbliżył się do krat. Gardłowe wycie pomieszane z warkotem wydobywało się zza zaciśniętych kłów. Lis zniżył głowę i nastroszył sierść. Głodne spojrzenie wbijało się w ciało kobiety smakując jej strach, delektując się rozpaczą, która otaczała jej ciało. Była na wyciągnięcie ręki.....tak łatwo byłoby ją rozerwać na strzępy!
Cichy rechot zatrząsł pomieszczeniem. Ze ścian zaczął opadać tynk niczym ze starej rudery. Kushina we łzach przycisnęła dłonie do piersi jednak jej wzrok został uwięziony w czerwonych ślepiach. Jedyne co przeszło jej przez głowę to wygląd prawego oka biju......jego futro już wcześniej było wokół niego czarne ale teraz widziała jak niczym gęsta ropa, czarna chakra owija się wokół ucha, oka i policzka lisa, coraz bardziej posuwając się w stronę, drugiego oka....jednocześnie szaleństwo zawitało w jego źrenicach i w ryku, który zaczął zwalać jej, sufit na głowę.
***
-Szybko! Wezwijcie sztab pieczętujący-krzyknęła Tsunade widząc jak Jirayia stara się utrzymać żonę swojego było ucznia przy życiu, pieczęć zaczęła się rozrywać.
CZYTASZ
Zatraceni |Naruto|
Fiksi PenggemarSetki lat temu po ziemi chodziły Istoty Niebiańskie oraz ludzie. Nie żyli w zgodzie, a jedynie pałali do siebie nienawiścią. Rodzina królewska niebiańskich posiadała czworo dzieci, dwóch synów oraz dwie córki. Najmłodszy z dzieci, syn o dobrym i spo...