Shizune siedziała przy biurku uzupełniając kartoteki jednego ze swoich pacjentów, a Naruto cicho obserwował jak kobieta z uśmiechem wypisywała dokumenty. Był już pewnie późny wieczór, a on nadal nie czuł się na siłach by iść do domu. Miał nie miłe wrażenie, że nie czeka go tam nic miłego....jak zawsze. Nie oszukiwał się w myślach, że teraz jego rodzina zacznie go doceniać, dla nich zawsze pozostanie porażką....chociaż nadal nie wiedział co takiego zrobił by na to zasłużyć.
Nagle drgnął, gdy usłyszał pukanie. Doktor wstała i podeszła do drzwi oraz otworzyła je na oścież. Ku jej zdziwieniu nie zobaczyła nikogo przed swoimi oczami. Rozejrzała się skonsternowana, gdy chrząknięcie zwróciło jej uwagę i spojrzała w dół. Tuż przed jej stopami stał mały pies w kamizelce.
-Dzień dobry-powiedział przyglądając się znudzonym wzrokiem kobiecie. Ta chwilę stała w szoku, jednak widząc ochraniacz ze znakiem liścia zrozumiała, iż musi być to ninken jakiegoś ninja.
-Witaj. W czym mogę pomóc?-zapytała się.
-Przyszedłem do Naruto-powiedział pies i wszedł do gabinetu nie patrząc na nią.
Dzieciak wstał już z kanapy i również patrzył na przywołańca.
-Twój Mistrz się o ciebie martwi, Naruto, tak samo jak reszta drużyny....Kakashi myślał, że nadal chodzisz z otwartymi ranami...ale jak widzę masz kogoś bardziej zaufanego, od Saninki.....
-Naruto-kun, uciekłeś Tsunade-sama?-zapytała się Shizune. Wiedziała, że jej nie odpowie, ale nadal czuła szok, że nie ufa nawet najsilniejszej kunoichi, a jej tak. Lekkie ukłucie żalu do chłopca znowu dało o sobie znać, ale szybko zwróciła swoją uwagę ponownie na gadające zwierze.
-Hokage, przydzielił tobie i twojej drużynie kolejną misję, macie odeskortować drużynę Skały do ich kraju i wrócić. Jutro rano masz się zjawić przed bramą Wioski.
-A-ale....-zaczęła niepewnie Shizune po czym już pewniej odezwała się do zwierzaka.- Naruto-kun nie powinien na razie odbywać żadnej misji nawet rangi D, jest w złym stanie. Dodatkowo ta wyprawa będzie trwać miesiąc i może nawet nie zdążyć na trzeci etap....
-Wiem, pani doktor, ale nie mam niestety na to wpływu....jednak-pies spojrzał na czerwonowłosego.-....twój mistrz uważa, że tak będzie dla ciebie bezpieczniej.
Namikaze po chwili kiwnął głową.
-Dobrze...odprowadzę cię do domu, musisz się przygotować, ale....nie musimy się śpieszyć dzieciaku.
Uzumaki westchnął. Naprawdę nie chciał iść do domu. Wolał spać na kanapie w gabinecie Shizune-san, ale mimo wszystko misja wymagała by wziąć parę rzeczy. Chłopiec wstał i już kierował się do wyjścia, gdy głos Kato go zatrzymał.
-Naruto-kun, skoro nie mogę nic poradzić na tą misję to pozwól, że przynajmniej dam ci kilka rzeczy byś mógł zaleczyć swoje rany i może pomóc sobie, gdy nabawisz się nowych. Kobieta wyszła z gabinetu i zaraz wróciła z czerwoną torbą. Zaczęła przetrząsać wszystkie szafki i wrzucać jakieś przybory, kiedy dotarła do ostatniej, każde pozostałe wolne miejsce w apteczce wypełniła bandażami, gazą oraz plastrami.- Siadaj -powiedziała klepiąc siedzenie obok.- Przynajmniej powiem ci jak tego używać.
***
Chłopiec stał przed wejściem do mieszkania. Pakkun stał jeszcze przy jego nodze patrząc na drewniane drzwi, za którymi może wydarzyć się wiele, a on nie będzie w stanie obrodzić malca. Mimo, że dzieciak już był ninja to pies nadal postrzegał go jako szczenię. Mały....praktycznie bezbronny wobec rodziny, która go odrzuciła, a on musiał być obserwatorem tych wszystkich wydarzeń.
-Do jutra-powiedział cicho dzieciak i wszedł do domu. Ninken lekko schylił głowę w dół, ale zaraz schował się na sąsiednim drzewie, skąd miał dobry widok na salon i kuchnię Namikaze.
Naruto wszedł do przedsionka i zdjął buty. Szybkimi ruchami przeszedł przez niego chcąc tylko wejść do pokoju spakować się i wykąpać. Jednak gdy tylko zamierzał minąć salon i wspiąć się po schodach, a potem wpaść do pokoju. Poczuł szarpnięcie. Wiedział kto trzymał go ramię praktycznie podnosząc o kilka centymetrów w górę umyślnie utrudniając mu ucieczkę. Czerwonowłosy rozejrzał się ukradkiem po mieszkaniu. Najwyraźniej było na tyle późno, że wszyscy już spali, bądź siedzieli w pokojach. Może i dzięki temu nie było dodatkowych spojrzeń, ale teraz w jego umysł wbija się myśl....jeszcze nigdy nie był sam na sam z ojcem.
Hokage szarpnął mocno za rękę dzieciaka sprawiając, że spadł z pierwszego schodka i potykając się lekko stanął naprzeciw dorosłego. Genin spojrzał w twarz rodzica, a strach sprawił, że jego serce zaczęło bić dwa razy szybciej.
-Mam do ciebie kilka pytań-powiedział blondyn. Jego oczy były zimne, a głos ciął powietrze niczym ostrze. Uścisk na ramieniu chłopca zelżał, a Naruto mógł w końcu opuścić ramię. Ból znowu zacisnął się wokół ręki, która przed chwilą była ściśnięta..... która nie tak dawno nie było zakryte skórą. Zignorował ten fakt i nadal patrzył na twarz rodziciela.- Dlaczego codziennie znikasz z samego rana?
-.....-Dzieciak nie przygotował się na takie pytanie. Nie miał przygotowanej odpowiedzi, więc zawahał się myśląc nad odpowiednim doborem słów lub wymiganiem się. Nim zdołał jednak ułożyć w głowie chociaż jedno słowo usłyszał świst powietrza, a zaraz potem poczuł kolejny raz pieczenie na twarzy. Nie długo zajęło mu zrozumienie co się stało. Poczuł się osaczony, jego wzrok zmętniał i opadł na podłogę.
-Czy codziennie chodzisz do Uchiha?
Naruto nadal mocno zszokowany nic nie powiedział, jednak szarpnięcie za włosy poderwało jego głowę do góry i zmusiło do ponownego spojrzenia w zimne oczy.
-Wiesz jak wielu ludzi przez ciebie zginęło?! I przez ten jebany klan?! A ty nadal do nich lgniesz?! Jeśli znowu coś się stanie mojej rodzinie to pożałujesz potworze z bliznami na twarzy-warknął.
Namikaze czuł jak leci i uderza plecami o schody. Jego ojciec wyminął go, ale przy ostatnich stopniach odwrócił się do syna, który chciał się podnieść.
- Żałuję, że po tamtym "incydencie" nie poderżnąłem ci gardła.
Zostawił Naruto samego. Uzumaki chwilę klęczał na ziemi, próbując złapać oddech. To stało się tak szybko..... Chłopiec poczuł jak jego zęby zaczynają szczękać chcąc uwolnić płacz, który od tak dawna był duszony. Chciał....tak bardzo chciał krzyknąć....złamać się, nawet nie wiedział co by się wtedy stało, ale miał dosyć trzymania tej maski...Jednak po chwili znowu obojętność i chłód wróciły na miejsce. Ciało zadrżało, a serce i umysł ponownie zakryte zostały przez cień.
"Z-zabiłem? Kogo...?" Nie rozumiał o co oskarża go ojciec, ale wiedział że Uchiha również są w to wplątani, czy to znaczy że powinien się od nich oddalić?
************************************************************************
Tak ludziska! Koniec rozdziału.
Jednak tutaj jest informacja dla zainteresowanych! Jeśli chcecie zacieśniać więzi, poznawać nowe osoby lub macie potrzebę zagrać z kimś w coś, bądź też powymieniać się sugestiami co do opowiadań itd. proponuję wam dołączenie do discorda.
Osobiście proszę o dobre zachowanie, jesteśmy ludźmi nie zwierzętami! Niektóre osoby dostały wcześniej link, a teraz daję wam wszystkim. Zawsze fajnie jest znaleźć tak samo zje.....niesamowitych ludzi :)
https://discord.gg/ydceuQ
https://discord.gg/JrPbuH (26.05) Niestety działa tylko do 24
CZYTASZ
Zatraceni |Naruto|
FanfictionSetki lat temu po ziemi chodziły Istoty Niebiańskie oraz ludzie. Nie żyli w zgodzie, a jedynie pałali do siebie nienawiścią. Rodzina królewska niebiańskich posiadała czworo dzieci, dwóch synów oraz dwie córki. Najmłodszy z dzieci, syn o dobrym i spo...